REKLAMA
Sebastian Szarata czym jest upcykling. Partner Mariusza Kozaka z Gogglebox o swoich projektach. Fot. Monika Szałek

“Młode osoby stawiają na różnorodność i indywidualizm”. Sebastian Szarata opowiada o kolorach, polskim stylu i upcyklingu.

REKLAMA

Sebastian Szarata to jeden z barwniejszych projektantów młodego pokolenia. W swojej marce “Po Co” tworzy kolorowe, oryginalne ubrania (również z upcyklingu!), obok których nie da się przejść obojętnie. Jego projekty cieszą się powodzeniem także wśród gwiazd – kreacje Sebastiana wybierają takie artystki jak m.in. Majka Jeżowska czy Ramona Rey. Czy to oznacza, że powoli wychodzimy z neutralności, a kolory i wyrazisty styl będą widoczne na polskich ulicach na dłużej?

FashionBiznes.pl: Sebastian, Twoje projekty są pełne kolorów i wzorów. To trochę znak rozpoznawczy Twojej marki, który ludzie lubią. Czy to oznacza, że coś się, w kontekście mody, we wciąż szaro-burej ubraniowo Polsce zmienia?

Sebastian Szarata, projektant: Zmiana idzie wraz z młodym pokoleniem. Styl tak zwanej generacji Z znacznie się różni od starszych pokoleń. Młode osoby stawiają na różnorodność i indywidualizm, chociaż nie zawsze idzie to w parze z kolorami.

Ogólnie widać na polskich ulicach więcej kolorów, szczególnie w okresie letnim. Nadaj jednak większość ubiera się na szaro, czarno czy beżowo, bo tak jest porostu wygodniej. 

Tworzysz dla każdego, na występowanie w Twoich projektach decydują się również celebryci. Czy jest ktoś, o kogo ubraniu szczególnie byś marzył? Kogoś, kto Cię inspiruje?

Moją idolką jest Grace Jones. Uwielbiam jej muzykę oraz bardzo cenie jej karierę w modelingu. Uważam ją za ikonę popkultury, która wytyczała trendy. Więc wskazuje Grace Jones, ale czy to jest marzenie? Ja wszystkich traktuje tak samo. Zdecydowanie moim marzeniem jest, by ludzie czuli się atrakcyjnie w moich projektach. By dodawały im pewności siebie i wywoływały uśmiech na twarzy. 

Drugim istotnym elementem Twojej twórczości jest upcykling. Czy mógłbyś opowiedzieć o tym jak wygląda proces powstawania nowych projektów z tkanin czy ubrań już istniejących?

Kocham tworzyć ze starych materiałów i przerabiać ubrania z drugiej ręki. Sprawia mi to ogromną satysfakcje, pobudzą moją kreatywność. No i bywa różnie. Czasem od razu, gdy znajdę stary materiał czy ciuch, to wiem co z niego zrobię. Bywa też tak, że skusi mnie cena, faktura czy wzór, ale gorzej z pomysłem. Takich tkanim mam dużo. Można powiedzieć, że czekają na swoją kolej, a właściwie na moją wenę.

Odkąd pamiętam uwielbiam sklepy z używaną odzieżą. W Warszawie odwiedzam tego typu sklepy kilka razy w tygodniu. Jest to też punkt obowiązkowy każdej mojej podróży. Ostatnio wybrałem się na ubraniowe łupy w Liverpoolu, podczas wyjazdu na Eurowizję. Kilka lat temu odwiedziłem Tokio. Czułem się tam jak w raju. Poleciałem tam z pustą walizką, wróciłem z pustym kontem i dwiema wypchanymi walizkami. Ostatnie pieniądze wydałem na nadbagaż. Jest tam wiele vintage shopów konkretnych marek. Odwiedziłem między innymi sklep, w którym były tylko ubrania Vivienne Vestwood. Znalazłem tam kilka perełek. 

Podczas tej podróży kupiłem też kilka jedwabnych używanych kimon z myślą o nadaniu im drugiego życia. Zwykle japońskie kimona mają bardzo barwne podszewki, a tkaniny są wysokiej jakości (jedwab). Podczas podróży powrotnej (12 godzin w samolocie) nie zmrużyłem oka, gdyż cały czas myślałem o nowych projektach. Powstała wtedy całkiem fajna kolekcja. 

Upcykling polega na tworzeniu z rzeczy, które jedna osoba może uznawać za bezużyteczne, a druga jest w stanie zrobić z nich coś niepowtarzalnego i wartościowego. Natomiast standardowe projektowanie, proces projektowania zaczyna się od pomysłu i każdy element jest tworzony od podstaw według pomysłu projektanta.

Myślę, ze upcyklingowe projektowanie wymaga większej pomysłowości do łączenia tkanin, przedmiotów które już posiadamy. Inspiracje przychodzą z każdej strony może to być reklamówka jednorazowa jak było w przypadku kostiumu dla piosenkarki Bryska. Katarzyna Sawnor, stylistka Bryskiej, poprosiła mnie o top do sesji okładkowej płyty „moja ciemność”. Stylizacja miała przypominać hasła lód. Stopiłem wtedy 3 jednorazowe reklamówki na manekinie, podkleiłem tiulem i ozdobiłem brokatem. 

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

 

 

A post shared by Mariusz Kozak (@kozakma)

Coraz więcej mówi się o tym, że ludzie są bardziej świadomi, chętniej wybierają małe marki bądź rzeczy z drugiego obiegu. Czy zauważyłeś, że rzeczywiście tak jest czy na razie to pewna bańka, dotycząca tylko dużych miast?

W naszym społeczeństwie rośnie świadomość na temat ekologii i tego w jakim stanie jest nasza planeta, ale przed nami jeszcze długa droga. Na pewno bardziej popularne jest to w wielkich miastach, mamy tu prawie co tydzień specjalne targi vintage. Ale w mniejszych miejscowościach też jest zauważalna taka tendencja, mój najmłodszy brat buszuje po second handach i później sprzedaje swoje zdobycze sprzedaje w Internecie. To fajny sposób na dorobienie sobie do kieszonkowego przez młodzież.

 Czy za kilka lat marki/projektanci bez ekologicznego podejścia będą miały/mieli rację bytu czy jednak brak zrozumienia dla kwestii środowiskowych zadziała Twoim zdaniem na ich niekorzyść?

Duże luksusowe marki już od wielu lat minimalizuje ślad węglowy. Pionierką w tym temacie była Vivienne Westwood. Bez takiego podejścia strata klientów jest niemal gwarantowana. Rośnie nasza świadomość na temat tego, w jakich warunkach produkowane są ubrania zwłaszcza jeżeli chodzi o sieciówki. Marki które nie będą podążać w tym kierunku bedą miały mniej klientów.

Sebastian Szarata projektuje oryginalne kreacje, również z upcyklingu. Fot Monika Szałek
Sebastian Szarata projektuje oryginalne kreacje, również z upcyklingu. Fot Monika Szałek

Mówimy o kolorach, otwartości, świadomości i warto chyba o to samo zapytać w kontekście społecznym. Za nami Miesiąc Dumy, w Polsce wciąż w niektórych środowiskach budzący kontrowersje bądź wręcz sprzeciw. Jak sądzisz z czego to wynika i czy ma szansę zmienić się w najbliższych latach?

Kolory w modzie występują od starożytności rzemieślnicy prześcigali się w odkrywaniu nowych technik farbowania tkanin. W XIX wieku kobiety chodziły w zielonych trujących sukniach farbowanych barwnikiem z arszenikiem. Wiele kobiet straciło życie. Z tego powodu tez przez dziesiątki lat zielone ubrania nie trafiały na wybiegi czy na sklepowe półki. Niechęć do zielonych ubrań wiązała się ze strachem zatrucia.

W dzisiejszych czasach przyjęło się, że ubranie się na kolorowo kojarzy się z byciem osoba LGBTQiA. Niestety bardzo przyczynia się do tego nasz rząd! To strach sprawia, że społeczeństwo tak reaguje na kolorowo ubranych ludzi niepasujących do schematu. W większych miastach jest łatwiej, jesteśmy bardziej anonimowi. W mojej wsi od zawsze ubierałem się inaczej, miałem z tego powodu dużo nieprzyjemności. A przecież nasze folklorystyczne ubrania są bardzo kolorowe. Nasza kultura i dziedzictwo są pełne kolorów!

W Polsce nie wszyscy chcą otwarcie mówić o sobie, ale też o swoich poglądach czy też wspierać rozmaite – często budzące emocje – kwestie społeczne (jak np. strajk kobiet), woląc zostawić to dla siebie, nie mieszać życia zawodowego/obecności w sferze publicznej ze sferą prywatną czy twórczością. Wydaje mi się, że Ty nie podchodzisz do tego w ten sposób. Czy kiedyś miałeś z tego powodu nieprzyjemności?

Tak, moje poglądy jasno komunikuję na stronie swojej marki. Uważam, że tak powinienem. Kiedy w 2020 roku kobiety strajkowały przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego siedziałem i myślałem jak mogę zabrać glos w tej sprawie. Zaprojektowałem nadruk na koszulki z projektem sukienki w kształcie pioruna. Dużo czasu nie upłynęło, aż powstała taka sukienka. Zorganizowałem sesje zdjęciową, w której wzięły udział aktorki – Ada Fijał, Barbara Kurdej-Szatan i Katarzyna Dąbrowska.

Zdjęcie opublikowałem w 101. rocznicę nabycia praw wyborczych przez kobiety. Nie mialem nigdy nieprzyjemności z tego powodu. Może była jedna taka sytuacja. Kiedyś dostałem propozycje pracy w projekcie, na którą nie zgodziłem się ze względu na poglądy. Póżniej pytano, czy może jednak się nie zgodzę, jeśli nie zostanę podpisany.

Powiedzmy, że jutro budzimy się w Polsce niedalekiej przyszłości, w 2033 roku. Co miałbyś nadzieję zobaczyć?

W 2033 roku chciałbym zobaczyć uśmiechniętych, kolorowych ludzi którzy nie boją się ubierać, w to, co im się podoba. Ludzi nie podążających za trendami, ale tworzących swoje własne! 

Przeczytaj też: Świadoma moda na ratunek planecie. 5 polskich marek upcyklingowych, które warto znać

Zdjęcie wyróżniające: Instagram @wydryszek

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES