Jak sklepy uniemożliwiają kradzież produktów luksusowych? Anna Wrońska: “Kluczem do sukcesu jest uważność pracownika”

W grudniu ubiegłego roku media zawrzały na wiadomość o kradzieży 13 torebek o łącznej wartości bliskiej miliona dolarów. Złodziejom z florydzkiego sklepu udało się wynieść kultowe modele, w tym m.in. Birkin od Hermésa. Kradzież produktów luksusowych wydaje się być nieprawdopodobna – butiki premium są przecież niczym fortece, w których każdy pracownik spogląda podejrzliwie na najzwyklejszego klienta. Mimo to, w ostatnich latach ilość kradzieży produktów z sektora luksusowego stale wzrasta. Jak domy handlowe im zapobiegają?

Według statystyk na lata 2019-2020, 1 na 11 osób w Stanach Zjednoczonych przyczyniała się do wzrostu kradzieży w sklepach, nie tylko luksusowych (to aż 27 milionów mieszkańców USA). Złodzieje są łapani na gorącym uczynku średnio raz na 48 razy, a zawód często trenują już od dziecka. Praktyka czyni mistrza. Problem nie dotyczy jednak tylko Stanów Zjednoczonych, a całego świata.

Dlaczego kradzież produktów luksusowych rośnie?

Wzrost kradzieży produktów luksusowych wynika częściowo z rozwoju rynku wtórnego. Klasyki od Chanel są praktycznie niedostępne, a poza tym ich ceny z roku na rok drastycznie wzrastają. Klienci wpisują się na długie listy zainteresowanych kupnem, które są równoznaczne z miesiącami oczekiwania. Sfrustrowani, szukają sposobów, by dostać produkt, ulokować w nim kapitał, a potem sprzedać za jeszcze więcej pieniędzy. Platformy oferujące sprzedaż luksusowych produktów z rynku wtórnego są dla konsumentów zbawieniem – mogą dostać wszystko w promocyjnej cenie, ewentualnie z drobnymi śladami użytkowania. To dobra nisza dla złodziei, którzy kupują torebkę dawką adrenaliny, a później wystawiają ją na sprzedaż na czarnym rynku za duże pieniądze. Nie każdy pyta o paragon i upewnia się, czy aby na pewno produkt nie był kradziony. Schemat funkcjonuje nie tylko w przypadku Chanel, ale każdego przedmiotu produkowanego przez wiodące marki luksusowe.

Internetowy przemyt pogłębiła pandemia. W wyniku przymusowej izolacji coraz więcej zakupów przeciętnego konsumenta przeniosła się do sieci, co zwiększa możliwości sprzedaży kradzionej odzieży, akcesoriów czy biżuterii za pośrednictwem stron internetowych. 

Dealerowi z szarej strefy jest znacznie łatwiej stworzyć wizualnie legalną stronę internetową, niż założyć fizyczny luksusowy punkt sprzedaży detalicznej. Wielu klientów, którzy nie pomyśleliby o wejściu do przeciętnego lombardu w poszukiwaniu zegarka Rolex czy torebki Gucci, nie waha się wchodzić na stronę sprzedawcy szarej strefy, aby dokonać tego samego zakupu

– powiedział Drew Neckar (ekspert ds. bezpieczeństwa) dla portalu Robb Report.

Wzrost kradzieży napędza także inna kwestia, z natury psychologiczna. Jest nią banalizowanie problemu i społeczne przyzwolenie ze okradanie bogatych dużych marek, tym bardziej luksusowych. Brandy premium są słusznie uważane za firmy o ogromnych funduszach, dlatego pozornie strata kilku torebek nie będzie dla nich odczuwalna. Jest to rzecz jasna mylne wrażenie, romantyzujące kradzież luksusu i stawiające złodzieja w świetle bohatera.

Jak sklepy luksusowe zabezpieczają się przed kradzieżą?

Z oczywistych względów marki premium wymagają większej uwagi pod kątem ochrony, niż przeciętne sieciówki. Czym różnią się ich metody zabezpieczania produktów? O komentarz poprosiliśmy Annę Wrońską, ekspertkę w dziedzinie PR i Marketingu, która od 15 lat pracuje w branży luksusowej.

Podczas studiów przez 3 lata pracowałam w butiku Emporio Armani w Londynie przy Brompton Road. Później objęłam stanowisko Wholesale Sales Manager & Retail Buyer, tym razem dla Versace. W tamtym okresie produkty do około 10 tys. zł były zabezpieczane zwykłym “security tag”, który uruchamia alarm przy próbie przeniesienia produktu przez drzwi wyjściowe butiku. Pozornie nie różnił się specjalnie od klipsów, których używa Zara czy H&M. Z kolei droższe produkty były często przewiązywane specjalną żyłką zabezpieczającą, która była znacznie trudniejsza do zdemontowania i niekiedy łączyła produkt z półką, na której leżał lub wieszakiem na jakim wisiał

– zdradziła Anna Wrońska.

Czy butiki luksusowe są monitorowane 24/7?

Zabezpieczenie produktów klipsami czy przywiązywanie ich do półek to metoda, która powstrzyma pojedynczych złodziei przed kradzieżą. Niestety nie grupy zorganizowane. W 2014 roku miała miejsce jedna z szeroko omawianych przez media sytuacja, mianowicie rabunek paryskiego concept store’u Collete. Grupie złodziei udało się wynieść ze sklepu produkty o łącznej wartości 600 000 euro. Problem powtarza się do dziś, a zorganizowana przestępczość to oddzielny temat rzeka, któremu czoła musi stawić przede wszystkim policja. Niemniej jednak, mimo zdarzających się rabunków, każda warstwa zabezpieczeń jest niezbędna. Oprócz security tagów, standardem są całodobowe monitoringi, ochroniarze stojący przed wejściem, a w niektórych miejscach także limit wejść do sklepu.

– W najbardziej luksusowych butikach obowiązuje limit wejść. Nie tylko ze względu na pandemię, ale także z uwagi na to, że od momentu wejścia klienta do sklepu zostaje mu przydzielony sprzedawca. Zadaniem pracownika jest zapewnienie klientowi asysty podczas całej podróży po sklepie. Metoda wpływa na sprzedaż, a także pozwala zapanować kadrze nad osobami wchodzącymi i wychodzącymi. W sklepie jest zatem tylu klientów, ile sprzedawców. Mimo tych wszystkich środków zabezpieczających, kradzieże się czasami zdarzały, jednak kluczem do sukcesu jest duża uważność pracownika. Niezostawianie klienta z produktem samemu i wydawanie mu do przymierzenia tylko po kilka rzeczy pozwala zminimalizować takie incydenty

— mówiła Anna Wrońska.

Przeczytaj też: Czy House of Zana brzmi jak… Zara? Odzieżowy gigant wytoczył sprawę marce z Wielkiej Brytanii

Newsletter

FASHION BIZNES