REKLAMA

5 minut z… marką Undress Code

REKLAMA

Dzięki jakiej decyzji odniosła sukces? Z jakimi największymi wyzwaniami się mierzy? I czego zazdrości globalnym graczom na rynku mody? W nowym cyklu Fashionbiznes.pl “5 minut z…” o kulisach sukcesu marki Undress Code opowiada jej współzałożycielka Izabela Zielińska.

Moja marka to…

przede wszystkim dużo serca włożone w najmniejszy szczegół oraz lekcja pokory.

Przełomowa decyzja, która pomogła rozwinąć się mojej firmie to…

postawienie wszystkich kart na zagraniczne rynki, a dopiero później otworzenie się na Polskę. Chcieliśmy zrobić coś czego jeszcze nie widzieliśmy w asortymencie lokalnych marek, jednak nie planowaliśmy tego na zasadzie „najpierw tam, potem u nas”. W pierwszych miesiącach istnienia Undress Code odezwała się do nas buyerka z Paryża, która w imieniu Galeries Lafayette chciała zamówić nasze produkty.

Zainteresowanie naszą estetyką, pozwoliło nam wypracować pozycję za granicą. Już na początku zostaliśmy docenieni przez dużych graczy. Dziś nasze projekty są dostępne w 40 krajach na świecie, m.in. w luksusowych domach handlowych i butikach w Paryżu (Galeries Lafayette), Nowym Jorku, Zurichu (Jelmoli) i Tokyo.

Założyłam własną firmę…

po to, by spełnić swoje marzenie.

Kiedy słyszę słowo “sukces”, myślę…

bardziej droga niż cel. Staram się celebrować te małe i duże.

Biznesowo inspiruje mnie…

każda kobieta, która bierze przyszłość w swoje ręce.

Kiedy patrzę na globalne marki modowe…

podziwiam ich kreatywność i coraz bardziej zrównoważone podejście.

Największym problemem, z jakim mierzy się moja marka jest…

płynny proces produkcji. Pandemia Covid-19 miała ogromny wpływ na współpracę z polskimi szwalniami, a teraz wpływa na nie wojna na Ukrainie. Mierzymy się z opóźnieniami w produkcji, dużym obłożeniem szwalni i opóźnieniem w dostawie materiałów. Do tego dochodzą ludzkie czynniki, jak choroba lub czyjaś nieobecność. Jest wiele powodów, które mogą spowodować opóźnienia w szyciu. Próbujemy sobie z tym radzić na co dzień, nie nadwyrężając naszych pracowników oraz nie przyspieszając sztucznie procesu, aby nie obniżyć naszych standardów jakości. Podczas każdego kryzysu uczymy się, jak radzić sobie z problemami w firmie. Wszelkie niedogodności traktujemy jako doświadczenie i lekcję na przyszłość. 

Gdybym miała zacząć tę przygodę od początku…

na pewno założyłabym większy budżet w biznes planie. Teraz już wiem, że marka to niekończące się faktury. Na początku bywało ciężko, ale optymizm pozwolił mi patrzeć cały czas do przodu. Nie spodziewaliśmy się ilu drobnych rzeczy trzeba dopilnować oraz jak wiele czynników należy wziąć pod uwagę. Pozornie małe rzeczy, jak odcień różu na ścianach w butiku, czy duże, jak światowe współprace – to wszystko składa się na wizerunek marki.

Najważniejsza biznesowa lekcja, jaką dostałam?

Nawet jeśli coś założysz, musisz mieć plan B (oraz C,D,E,F…). Na początku pandemii było nam tak trudno, że rozważaliśmy zamknięcie marki. Podobnie jak inne firmy odzieżowe, nie byliśmy przygotowani na to, co się działo. Finalnie udało nam się zwiększyć obroty trzy razy i zyskać popularność na polskim rynku. Wszystko dzięki naszemu zespołowi i ciężkiej pracy. Wiemy, że dużo wyzwań przed nami, ale przyszłość wygląda bardzo intrygująco i nie możemy doczekać się, aby pokazać więcej.

W firmie najwięcej inwestuję…

w nasz zespół. Jeszcze dwa lata temu tworzyliśmy Undress Code we dwoje, a dziś pracuje z nami już osiem osób. Cały czas się rozwijamy i zatrudniamy coraz większy zespół, gdzie każdy wnosi do marki coś świeżego.

REKLAMA
REKLAMA

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES