REKLAMA
projektant Moschino

“Ostatni buntownik mody” obchodzi urodziny. Jak Jeremy Scott zapracował na swoją pozycję?

REKLAMA

Jeremy Scott jest jednym z najgłośniejszych nazwisk w branży, głównie za sprawą swoich oryginalnych projektów. Co sezon jego kreacje dla Moschino zaskakują ludzi na całym świecie, a znawcy mody mają wrażenie, że jego pomysły nie mają końca. Jak odniósł sukces?

Jak Jeremy Scott znalazł się w świecie mody?

Jeremy Scott przyszedł na świat 8 sierpnia 1975 roku w Kansas City w USA. Jak wspominał w jednym z wywiadów: “Kiedy się urodziłem, moja rodzina była tak biedna, że ​​nie było pieniędzy na jedzenie. Kościół kupował nam artykuły spożywcze”. Mimo dorastania w takim środowisku, szybko wykształcił w sobie miłość do mody. Wyznał, że już mając 5 lat, martwił się tym, co ma na sobie. W wieku 14 lat zaczął uczyć się francuskiego i brał udział w wieczornych kursach japońskiego, ponieważ był zdeterminowany, aby zostać projektantem mody. W liceum z kolei rysował modę w swoich zeszytach. Równocześnie był prześladowany z powodu swojego stylu ubierania się. Nie poddawał się jednak i gonił za marzeniami. Jego wzorami do naśladowania byli Jean Paul Gaultier, Martin Margiela, Thierry Mugler i Franco Moschino.

Zawsze czułem się jak outsider i prawdopodobnie nadal będę się tak czuł. Mam nadzieję, że to dobra rzecz. Czuję, że podchodzę do rzeczy inaczej niż pozostali projektanci

– powiedział Jeremy Scott w wywiadzie dla “The New York Times”.

W 1992 roku Scott przeniósł się do Nowego Jorku, aby studiować projektowanie mody w Pratt Institute. Uczęszczając na uczelnię także wyróżniał się stylem. Nosił wówczas ubrania inspirowane science fiction, stroje z lat 80. oraz podarte i stare elementy garderoby. Po ukończeniu studiów w 1996 roku przeniósł się do Paryża. Tam nie miał łatwego startu. Szukając pracy w branży modowej, zmuszony był do żebrania o posiłki i spania w metrze. Jak mówił: “Kiedy nie miałem gdzie mieszkać i gdzie spać, trzymałem się niezłomnie myśli, że miałem marzenie, powód, dla którego to znoszę. I że to marzenie jest ważniejsze niż chwilowe niepowodzenia”. Potem pracował w klubie nocnym. Po tym, jak doszedł do wniosku, że nie ma szans na otrzymanie pracy w branży fashion, postanowił założyć własną markę.

Zobacz także: Zwolniono go z Diora, więc założył własną markę. Jak Yves Saint Laurent zdobył uznanie?

Droga do sukcesu Jeremy’ego Scotta

Marka “Jeremy Scott” zadebiutowała w 1997 roku. Pierwsze kolekcje wykonywał ze skrawków szpitalnych koszul czy tkanin z pchlego targu. W końcu zwrócił na siebie uwagę znawców mody, gdy jego całkowicie biała linia ubrań okazała się hitem. Pokazy Jeremy’ego Scotta zaczęły być oblegane, a na wybiegach jego marki chodziły modelki, które później szybko stawały się gwiazdami. W końcu zauważyła go także Björk, której zaczął projektować stroje na trasy koncertowe. Odniósł sukces, a pod koniec lat 90. sam Karl Lagerfeld stwierdził, że Jeremy Scott jest jedyną osobą, która mogłąby przejąć Chanel po jego śmierci.

W 2001 roku młody projektant wyjechał z Paryża do Los Angeles. Uznano to za zaskakujący ruch, ponieważ LA nie było wówczas stolicą mody. Tam zaczął zaskakiwać pokazami i w 2002 roku nawiązał współpracę z Adidasem. Jego najbardziej znana kolekcja z gigantem odzieży sportowej powstała jednak 6 lat później. Wtedy bowiem światło dzienne ujrzała linia obuwia i odzieży Scotta, która obejmowała JS Wings (kultowe już buty za kostkę ze skrzydłami) i JS Bears (futrzane trampki z misiami w kształcie głowy). Finalnie w październiku 2013 Scott został dyrektorem kreatywnym Moschino. Po odrzuceniu kilku innych ofert, wybrał włoską markę, ponieważ miała ona podobnie lekceważące podejście, a jej założyciel Franco Moschino postrzegał modę jako formę protestu.

– Mam jedną rzecz, której większość innych projektantów nie ma. To humor. To wyraźnie moje podejście, które zdecydowanie należało też do Franco Moschino.

– wyznał Jeremy Scott.
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES