REKLAMA

Ukraiński start-up modowy działa w Polsce w wyjątkowy sposób. Pomaga rodakom w kryzysie uchodźczym

REKLAMA

Start-up Lalafo powstał w Ukrainie 7 lat temu. To platforma pozwalająca użytkownikom na sprzedaż i zakup ubrań oraz dodatków z drugiej ręki. Wybuch wojny sprawił, że Ukraińcy musieli opuścić swoje domy i uciekać z kraju. Wśród nich znaleźli się również założyciele Lalafo, którzy w Polsce postanowili wykorzystać swój serwis w wyjątkowy, charytatywny sposób.

Lalafo – second hand online

Lalafo może wydawać się platformą podobną do vinted, jednak korzystanie z niej wydaje się znacznie prostsze. Dlaczego? Otóż m.in. dzięki wykorzystaniu możliwości sztucznej inteligencji. Ten start-up działa nie tylko w Ukrainie (część zespołu wciąż pracuje w Kijowie), ale również w innych krajach – Grecji, Azerbejdżanie czy Kirgistanie.

– Wszystko jest bardzo zależne od kraju, w jakim jesteśmy. Inny model biznesowy jest w Kirgistanie, gdzie jesteśmy aplikacją nr 1, a inna sytuacja miała miejsce w Ukrainie czy obecnie w Polsce. W tamtych krajach jesteśmy serwisem ogłoszeniowym bazującym na tzw. ekonomii cyrkularnej. Second hand jest częścią naszego DNA i w każdym kraju jest to serce naszej działalności. Jedyną różnicą w stosunku do Ukrainy czy Polski jest to, że nie mamy magazynów w innych krajach. Ludzie sami handlują na naszej platformie. Aplikacja – a właściwie nasz autorski system oparty o AI – pozwala użytkownikom wystawić przedmiot w ciągu 30 sekund, np. sugerując cenę, szukając podobnych przedmiotów w sieci, tworząc opis automatycznie bazując na algorytmach czytających z wizji – tłumaczy Jan Jankowski, marketing manager lalafo.pl.

Jan wspomina także o algorytmie dopasowania, wyświetlającym sugerowane produkty odpowiednim osobom.

– To nic nowego, znamy to np. ze Spotify czy Netflixa, a naszym sprzedającym przyspiesza proces znalezienia klienta. Do tego w aplikacji można od razu kupić, bez konieczności rozmawiania ze sprzedawcą, co jest kolejnym udogodnieniem – opowiada.

Ukraińska platforma Lalafo działa w Polsce w innym modelu. Fot. materiały prasowe

Lalafo wykorzystuje swoją platformę, by pomóc uchodźcom w Polsce

Założyciele nie planowali polskiej filii, jednak sytuacja związana z wybuchem wojny zmusiła ich do opuszczenia własnego kraju. Tak znaleźli się w Polsce, gdzie postanowili wykorzystać swoją platformę w wyjątkowy sposób – pomagają rodakom, którzy znaleźli w Polsce schronienie. W naszym kraju Lalafo nie jest platformą sprzedażową, a charytatywną. Każdy, kto chce pomóc Ukraińcom, przekazując dla nich dary, może to zrobić w prosty sposób za pośrednictwem serwisu, a ten rozdysponuje podarunki wśród potrzebujących. Jak to dokładnie działa?

– Mamy swój magazyn, więc paczki z przedmiotami trafiają do nas. Są sprawdzane i przepakowywane. Zespół w magazynie wykonuje zdjęcia przedmiotów, moderacja zatwierdza je w aplikacji i wystawia “online” gotowe do zamówienia. Tu też pomaga nam AI, która sama tworzy opisy i pomaga w publikacji, eliminując część powtarzalnej manualnej pracy. Działamy tutaj charytatywnie, czyli darczyńcy przekazują nam z własnej woli nieużywane przedmioty, a ukraińscy uchodźcy za darmo mogą je zamówić. Dzięki takiemu procesowi, kupujący może zamówić kilkanaście przedmiotów w jednej paczce, niezależnie od którego darczyńcy pochodzą – tłumaczy Jan.

Lalafo pomaga osobom w kryzysie uchodźczym w Polsce. Fot. materiały prasowe

Jan Jankowski mówi, że jest to model, który został sprawdzony w Ukrainie i powtórzony w Polsce. Dodaje, że nazywają ich kupującymi użytkownikami, ale oczywiście płacą jedynie za koszt przesyłki. Muszą się też zmieścić w limitach (maksymalnie 50 przedmiotów miesięcznie; obowiązują również limity na poszczególnych kategoriach). 

– Aplikacja działa wszędzie, natomiast usługa tam, gdzie logistyka. Dzięki pomocy darczyńców i własnym środkom finansowym finansujemy koszt przesyłki do nas paczek od darczyńców. Głównie wysyłane paczki są Pocztą Polską na nasz koszt. Otrzymujemy przesyłki z całego kraju. Płacimy za nie, aby darczyńcy mogli nam to wysyłać bezkosztowo – co oczywiste, skoro już pomagają oddając artykuły domowe, ubrania, zabawki czy małą elektronikę – opowiada Jan. – Ukraińcy, po przejściu weryfikacji, mogą zamawiać przedmioty również jedynie w Polsce. Tutaj działamy z SendIt i Inpost na terenie naszego kraju – tłumaczy.

Koszt dla potrzebujących to stała opłata 10 zł za przesyłkę. Jest to opłata symboliczna, niepokrywająca całkowitego kosztu wysyłki, dzięki której użytkownicy uważniej składają zamówienia. – Abyśmy pakowali większe paczki, zamiast pojedynczych – mówi Jan.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Lalafo Poland (@lalafopl)

Choć ten model działa tylko w Polsce to pomoc dla Lalafo płynie również z innych krajów.

– Z innych Państw darczyńcy wspierają nas finansowo lub przesyłają rzeczy, ale na swój koszt, gdyż my na ten czas nie mamy takiej możliwości. Na ten moment najważniejsze to pozyskać więcej polskich darczyńców, którzy podzielą się swoimi niepotrzebnymi przedmiotami z domu czy piwnicy. Potrzeby są ogromne i brakuje nam produktów – przekonuje Jan.

Odzież, artykuły gospodarstwa domowego, rzeczy dla dzieci i drobna elektronika – to jedne z najbardziej potrzebnych przedmiotów. Zainteresowanie obywateli Ukrainy jest ogromne, a serwis pozwala pomóc w prosty i skuteczny sposób. Trzeba jednak zauważyć, że wojna powoli zaczyna ludziom “powszednieć”. Choć chęć pomocy z początku była wielka, z miesiąca na miesiąc zainteresowanie maleje. Odwrotnie proporcjonalnie do potrzeb. Pamiętajmy, że sytuacja za wschodnią granicą wciąż jest tragiczna, a pomoc niezbędna. W miarę możliwości warto wspierać wszystkich, którzy znaleźli w naszym kraju schronienie, a pomysł Lalafo wydaje się być rozwiązaniem idealnym dla obu stron. Tylko do kwietnia serwis rozdysponował ponad 80 tysięcy przedmiotów.

Przeczytaj też: Ruch #sitlikeagirl przybiera na sile. Internauci wspierają Ołenę Zełenską

REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES