W świecie mody i urody, gdzie granice są nieustannie przesuwane, a trendy ewoluują z prędkością światła, rzadko spotyka się historie tak osobiste i pełne pasji, jak ta, którą podzielił się z nami nowy Globalny Makijażysta YSL Beauty. Od dziecięcego zachwytu nad luksusową pomadką po współpracę z największymi gwiazdami Hollywood – jego historia to opowieść o spełnianiu marzeń, podkreślaniu unikalności i nieustannym poszukiwaniu piękna. W ekskluzywnej rozmowie z Fashion Biznes, Sam Visser opowiada o tajnikach makijażu i sekretach wydobywania osobistego stylu.
Magda Posełek, Fashion Biznes: Zacznijmy od Twoich początków. Krąży historia, że w wieku 12 lat podarowałeś mamie kultową pomadkę YSL Beauty, co zapoczątkowało Twoją osobistą więź z marką. Jak się czujesz teraz, pracując jako Globalny Makijażysta dla tej firmy?
Sam Visser: Kupując tamtą pomadkę, nigdy bym nie przypuszczał, że znajdę się tu, gdzie jestem teraz. Miałem wtedy bardzo proste intencje – chciałem podarować mamie coś, co uważałem za piękne. Pomadka YSL, która wygląda bardzo podobnie do dzisiejszych, z tą różnicą, że wtedy była srebrna, a nie złota, była dla mnie szczególnie wyjątkowym i luksusowym przedmiotem.
To, że jestem tu teraz i pracuję dla YSL Beauty, to dla mnie zaszczyt i spełnienie najskrytszego marzenia. Po około 13 latach od tamtego momentu czuję, że pewien krąg się zamyka w symboliczny sposób.

Wiele mówi się o Twoich współpracach z takimi nazwiskami jak Bella Hadid, Kendall Jenner czy Ariana Grande, dla której stworzyłeś look na słynną okładkę „Thank U, Next”. Czy mógłbyś opowiedzieć o jednej historii, która zmieniła Twoje podejście do makijażu lub Twoją perspektywę na niego?
Ciężko byłoby mi wskazać jedną taką historię. Praca z każdą z tych niesamowitych kobiet nauczyła mnie czegoś o pięknie i przede wszystkim o indywidualizmie. Każda osoba jest tak różna. Nie ma jednej idei piękna; każda osoba ma swoje własne pragnienia, potrzeby, rzeczy, które kocha i te, których nie. Nauczyłem się wiele o osobowościach i o tym, jak podkreślać konkretne cechy danej osoby. To nie jest tak, że każdy dostaje ten sam makijaż – każdy jest naprawdę inny. Myślę, że to była najbardziej wyjątkowa lekcja, jaką wyniosłem z pracy z tymi wszystkimi ludźmi.
A czy jest jakaś osoba, z którą jesteś szczególnie dumny, że pracowałeś?
Zdecydowanie ikoną, z którą pracowałem, i która jako dziecko była dla mnie twarzą dzieciństwa – pojawiała się w magazynach, które miała moja mama – była Linda Evangelista. Praca z nią była naprawdę ikonicznym momentem.

Twoje makijaże łączą retro glamour z cyfrowym, nowoczesnym stylem. Jaka era lub trend jest dla Ciebie najbardziej inspirujący w tym momencie?
Myślę, że teraz, a w zasadzie zawsze podświadomie, inspirują mnie lata 80. i 90. Zawsze są dla mnie bardzo inspirujące ze względu na energię i to, co działo się wtedy na świecie, oraz obrazy, które mamy z tamtych czasów. To trochę jak nostalgia za okresem, którego się nie przeżyło. Nie żyłem w latach 80., ale mam o nich takie uczucie, które po prostu uwielbiam.
Spotykamy się dziś przy okazji premiery nowego olejku do ust w błyszczyku od YSL Beauty – Loveshine Plumping Gloss, który zawiera olejek z imbiru, dający efekt powiększonych ust. Jak byś go zastosował na czerwonym dywanie i jak poleciłbyś go do codziennego użytku?
Uwielbiam ten produkt – wygląda jak szkło! Jest niesamowicie błyszczący, a jednocześnie sprawia, że usta wyglądają na pełniejsze i większe. Często nakładam go warstwami z konturówką do ust i pomadką. Ale uwielbiam go również jako samodzielny produkt. Można go używać na co dzień, ponieważ jest bardzo nawilżający, a jednocześnie mocno powiększający. Daje naprawdę efekt pełnych ust za pomocą tylko jednego produktu.
Co uważasz o kolejnym hicie YSL Beauty, czyli różu Make Me Blush, który obiecuje 24-godzinną trwałość? Słyszałam, że wyróżnia się na rynku swoją wyjątkową pigmentacją.
Tak, jest bardzo napigmentowany i w tym też tkwi jego piękno. Wystarczy jedno małe pociągnięcie, nakładasz go bardzo delikatną ręką i możesz stworzyć bardzo miękki, rozmyty, soczysty efekt. Jest również świetny, ponieważ jest długotrwały.
Jakie są Twoje triki, może jakieś zakulisowe sztuczki, które sprawią, że będzie wyglądał najlepiej na zdjęciach, w kamerze i w prawdziwym życiu?
Myślę, że mniej znaczy więcej. Zawsze możesz dodać więcej; łatwiej jest budować kolor, niż go usuwać.
Zdradzisz, który kolor jest Twoim ulubionym?
Uwielbiam numer 44 – to kultowy odcień. Jest wyjątkowy, ponieważ ma w sobie odrobinę blasku, więc tworzy efekt glow. Otrzymujesz blask, który utrzymuje się przez długi czas.


Zapowiedziałeś serię spotkań online i globalnych masterclass. Czy zamierzasz sięgać po sztuczną inteligencję, aby widzowie mogli dosłownie „wejść” w Twój proces twórczy?
Miałem wielokrotnie okazję pracować ze wsparciem AI i muszę przyznać, że ta technologia nie jest moim wrogiem. Wręcz przeciwnie, chcę ją wykorzystać jako kreatywne narzędzie, które będzie wspierać manualny proces twórczy. Myślę, że to fascynujące, jak AI może przekształcić świat makijażu i zmienić nasze postrzeganie piękna. Wierzę, że sztuczna inteligencja stanie się cennym narzędziem dla twórców i nie sądzę, by było to coś, czego należy się obawiać.
W jednym z wywiadów powiedziałeś, że marka YSL Beauty ma w DNA łamanie zasad. Jakie granice chciałbyś przekraczać jako Global Make Up Artist?
Chcę nadal podkreślać dziedzictwo YSL Beauty, ponieważ – jak już wspomniałem, jego esencją jest przełamywanie granic i zasad, a także celebrowanie indywidualności. Dla mnie oznacza to również zachęcanie każdego do noszenia makijażu w swój własny, unikalny sposób.
