Ciąg dalszy problemów chińskich platform zakupowych. Tym razem kłopoty ma Temu. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oskarża sklep internetowy o prezentowanie cen promocyjnych w sposób niezgodny z polskimi przepisami.
Niepełne informacje o wcześniejszych cenach
Zgodnie z Dyrektywą Omnibus w przypadku promocji sprzedawcy muszą informować o najniższej cenie z okresu 30 dni przed obniżką. Wyniki przeprowadzonej analizy działają na niekorzyść Temu, które jest obsługiwane na terenie Polski przez irlandzką spółkę Whaleco Technology Limited. Platforma umieszczała te informacje niekonsekwentnie. Przykładowo dodawała ją wyłącznie w niektórych wariantach tego samego produktu, podczas gdy wszystkie dostępne opcje były objęte identycznym rabatem.
„Obowiązek rzetelnego informowania o cenie obejmuje wszystkie etapy sprzedaży – od przekazów reklamowych, aż do momentu zawarcia umowy. W każdym miejscu, w którym pojawia się komunikat o obniżce, musi znaleźć się informacja o najniższej cenie z 30 dni przed jej wprowadzeniem. Celem jej podawania jest ograniczenie fałszywych promocji. Najniższa cena z 30 dni przed obniżką pozwala konsumentom ocenić, czy oferta jest rzeczywiście korzystna”
– przypomina Tomasz Chróstny.
Temu może zapłacić karę w wysokości nawet 10% rocznych obrotów.
Sprawdź też: Unia Europejska wzięła pod lupę Shein
Temu nie aktualizowało najniższych cen?
Według UOKiK Temu miało nie zmieniać najniższej ceny z ostatnich 30 dni pomimo zmieniającej się obniżki. Urząd podaje za przykład zestaw foliowych balonów czy rzutnik LCD.
„Promocyjna cena sprzedaży: 849,02 zł, najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 960,99 zł. Kilka dni później kolejna oferta – tym razem cena tego rzutnika w promocji wyniosła 891,61 zł, ale najniższa cena z 30 dni przed obniżką pozostała bez zmian: 960,99 zł”
– wyjaśnia UOKiK problem z ceną rzutnika.
Jednocześnie Prezes UOKiK przypomina, że informacja o najniższej cenie, która obowiązywała 30 dni przed promocją, musi być zawsze aktualna. Za powód podaje fakt, że to właśnie obniżki są jednym z najsilniejszych impulsów w trakcie zakupów. Potwierdza to między innymi badanie przeprowadzone przez Urząd. Wynika z niego, że aż 82% ankietowanych bierze pod uwagę rabaty i promocje, wybierając sklep internetowy.
Przeczytaj również: To już kolejny raz, gdy UOKiK ma na celowniku Temu
Platforma odpowiada na zarzuty
W odpowiedzi na prośbę PAP przedstawiciel Temu skomentował zarzuty i podkreślił, że platforma będzie współpracować z urzędem.
„Jesteśmy zobowiązani do przestrzegania wszystkich obowiązujących przepisów prawa na rynkach, na których działamy. Będziemy współpracować z UOKiK i liczymy na szybkie wyjaśnienie wszelkich wątpliwości”.
UOKiK bierze się za sklepy internetowe
Wcześniej informowaliśmy o karze, którą musi zapłacić AzaGroup. Prezes UOKiK tłumaczył swoją decyzję faktem, że „wieczne promocje” w sklepach Born2be i Renee wprowadzały klientów w błąd i miały być formą manipulacji. Marki miały stosować różne praktyki określane jako dark patterns, takie jak ciągłe udostępnianie kodów rabatowych. W związku z tym UOKiK nałożył na AzaGroup dokładnie 14 910 599 złotych kary. To jednak nie koniec kłopotów – wobec spółki toczy się kolejne postępowanie. Chodzi o nieprzestrzeganie wytycznych określonych w Dyrektywie Omnibus.
Zdjęcie główne: Unsplash