REKLAMA

RAPORT – jak rok 2020 zmienił modę używaną?

REKLAMA
REKLAMA

Covid zmienił wszystko – zauważa Anthony S. Marino, dyrektor thredUP, czyli największej na świecie sieci second-handów działających online. Jak co roku, jego firma przygotowała raport poświęcony przyszłości branży resale. Okazuje się, że 2020 namieszał bardziej, niż moglibyśmy przypuszczać.

RAPORT – moda używana a pandemia

Raport miał ukazać się w marcu. Ale… wszyscy wiemy doskonale, dlaczego jego publikację – podobnie jak i wszystko inne dookoła nas – zostało odłożone na później. Pomimo licznych znaków na niebie i ziemi (i na Internecie…), pandemia spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Zdołała też skutecznie wywrócić nasze życie do góry nogami. Te zmiany odbiły się głośnym echem w wielu branżach, w tym w branży resale (odsprzedaży). Nowy, opublikowany niedawno raport thredUP jest o tyle ciekawy, że dzieli dane z roku 2020 na „przed” i „post” pandemiczne. Co więc zmieniło się w modzie używanej? Przyjrzyjmy się danym dokładniej!

RAPORT, ANALIZA: Jakie czynniki wzięto pod uwagę?

Branża mody – bez względu na to, czy mówimy o sektorach resale, retail, czy e-commerce – jest wypadkową różnych czynników. Samodzielnie nie istniała i najpewniej nie zaistnieje nigdy. Czy na pokazach haute-couture, czy na bardziej pragmatycznej ulicy… I tak potrzebuje „otoczki” w postaci ekonomii, polityki, socjologii. Jeśli więc już analizować przyszłość mody, to tylko w szerszym spektrum, z uwzględnieniem wszystkich innych tworzących ją  zewnętrznych elementów. Tylko w taki sposób uzyskamy spójną układankę.

Co więc wzięto pod uwagę? Przede wszystkim, stopień zaawansowania zmian w branży resale. Moda używana odeszła od lamusa. Paradoksalnie, nadzieje z nią wiąże nawet i napędzany dotychczas przez fast-fashion retail (dość powiedzieć, że od niedawna np. Zalando ma specjalny dział sprzedaży rzeczy używanych). Zwłaszcza działające na zasadzie thredUP second-handy online dają wiele możliwości. Nie zamknął ich lockdown, a potencjalni klienci nie musieli obawiać się wychodzenia z domu. Zdaniem Marino, dział resale daje wiele możliwości, także z perspektywy e-commerce i powstających nowych platform typu marketplace.

Po drugie, Covid – o czym już trochę napomknęliśmy – zmienił nasze przyzwyczajenia zakupowe. Częściej nabywamy rzeczy online, chociażby po to, by nie tylko zaoszczędzić czas, ale i by uniknąć przebywania w zatłoczonych, zamkniętych przestrzeniach. Ponadto, konsumenci zaczęli bardziej stawiać na jakość niż na ilość. Kupienie kaszmirowego swetra czy jedwabnej apaszki jest jednak przyjaźniejsze dla naszego portfela, jeśli wybierzemy rzeczy używane. Rozgłos zyskują marki, których produkty są, dzięki swojej długowieczności, cenione w kręgach konsumenckich.

Poza tym… Najmłodsze pokolenie jest zarazem najbardziej świadome niebezpieczeństw związanych z kryzysem klimatycznym. Na sercu leży im więc kwestia mody etycznej, której to kołem napędowym jest właśnie resale. Zrównoważony styl życia nieodłącznie wiąże się z przekładaniem mody używanej nad daleką od podejścia zero-waste nadprodukcję fast-fashion.

Co mówią liczby?

Raport przedstawia przyszłość branży resale w dość optymistycznych barwach. Summa summarum, sektor ma w przeciągu najbliższych pięciu lat osiągnąć wartość 64 miliardów dolarów. Do 2024 r. ma natomiast wyprzedzić w zyskach tradycyjne „ciucholandy”, nie mówiąc już o oddawaniu odzieży w postaci darowizny. Odsprzedaż w 2019 r. osiągnęła globalnie zysk wartości 7 miliardów dolarów. W 2024 r. będzie to aż 36 miliardów dolarów.

Second-handy online zdecydowanie przejmą pałeczkę w całej branży. Pomiędzy 2019 a 2021 r. możemy spodziewać się w tym sektorze wzrostu aż o 69% ! Tymczasem poczciwa branża retail najpewniej odnotuje w tym samym czasie spadek o 15%.

Niestabilna gospodarka -> niepewna przyszłość -> pewny powrót do second-handów

Niestabilna sytuacja gospodarcza z pewnością odbije się jeszcze bardziej na naszych przyzwyczajeniach zakupowych. 4 na 5 ankietowanych przyznało, że konieczność oszczędzania pieniędzy skłania ich do kupowania w second-handach. 79% z nich przyznało w raporcie, że przez kolejnych 12 miesięcy zamierza oszczędzać na zakupach odzieży. Covid i destabilizacja finansowa sprawiły, że aż 2 na 3 ankietowanych zainteresowało się po raz pierwszy opcją sprzedaży posiadanych ubrań. Powód nr 1? Możliwy dochód. Zdaniem McKinsey&Company te zmiany w zachowaniach konsumentów przyjmą się na tyle, że przetrwają również i po pandemii.

Coraz bardziej online, coraz mniej offline

Raport miał również sprawdzić, jakie tendencje konsumenckie utrzymają się przez następnych 12 miesięcy. Okazało się, że aż 66% ankietowanych planuje rzadziej zaglądać do galerii handlowych. 52% nie chce też zanadto inwestować w dobra luksusowe. Klientów przyciągają natomiast oferty „off-price” (34% chce z nich korzystać częściej), platformy typu Amazon Fashion (37% więcej). Aż 44% konsumentów chce częściej kupować w second handach. Do tego stopnia, że do 2029 r. sektor najpewniej wyprzedzi w rankingach dominujący do tej pory dział fast-fashion.

W second-handach kupujemy częściej i liczniej niż kiedykolwiek

W second-handach kupują przede wszystkim kobiety. Liczba klientek stale rośnie. W 2018 r. było ich 56 milionów na całym świecie, zaś w 2019 r. – aż 62 miliony. Zmiany napędza przede wszystkim pokolenie Gen Z. W 2019 r. aż 40% przedstawicieli tej grupy wiekowej kupowało w second handach. Dla porównania, millennialsów było 30%, Gen X – 20 %, Boomersów – 20 %.

Z kupowania w second-handach jesteśmy dumni

80% konsumentów z pokolenia Gen Z nie uważa, że w kupowaniu „z drugiej ręki” jest coś urągającego. 90% z nich wybiera jednak tę opcję zwłaszcza wtedy, gdy pogarsza się ich sytuacja finansowa.

Odwrotnie niż kiedyś, powodem do poczucia winy jest teraz dla nich  kupowanie odzieży fast-fashion oraz… fast-foodów. Wolą życie w rytmie slow. Są dumni zwłaszcza wtedy, gdy przygarną zwierzaka ze schroniska lub kupią coś… właśnie w second-handzie.

Czy Covid będzie naszym modowym katharsis?

70% konsumentów przyznaje, że kwestia klimatu jest teraz ważniejsza niż kiedykolwiek. Od wybuchu pandemii marki z modą zrównoważoną cieszą się zainteresowaniem większym o aż 57% (przykład – Patagonia) . 73% ankietowanych wyraża chęć aktywnego wspierania  etycznych brandów w walce z efektami kryzysu wywołanego przez Covid-19.

W 2019 r. aż 43% konsumentów wyrażało chęć kupowania odzieży od marek z modą zrównoważoną. Dla porównania, w 2018 r. takich osób było raptem 18%.

Co kupujemy?

thredUP sprawdziło również, jakie marki „odsprzedają się” najlepiej. Na rynku światowym są to: FRYE, Tory Burch, Kate Spade New York, Dooney&Bourke, Ray Ban, Coach, Patagonia, Longchamp, Sorel, Reformation.

Z dóbr luksusowych największą popularnością cieszą się Louis Vuitton, Burberry, Halston, Gucci i Marc Jacobs. Co do sukienek, to najchętniej konsumenci wybierają te od Anthropologie, Free People,  Madewell, Diane von Furstenberg i Prady. Z torebek szczególnie pożądany jest model „satchel” od Gucci i klasyczna shoulder bag od Louis Vuitton.

Sustainability staje się słowem przewodnim w branży. Czy jednak naprawdę zostanie przekute na rzeczywistość? Nadzieję dają nowe zachowania konsumentów – bo to przecież oni napędzają zmianę. Liczymy, że second-handy  mają przed sobą przyszłość. I że wniosą na nasz rynek powiew… nowości.

>>> CZYTAJ RÓWNIEŻ: TOP 5 trendów z wybiegów, z których warto wyciągnąć wnioski

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES