REKLAMA

GREENWASHING – jak ławo obrócić tragedię przemysłu modowego w zysk?

REKLAMA

Przemysł modowy to nierzadko: masowa produkcja, nagminne łamanie praw człowieka, stosowanie toksycznych substancji, niehumanitarne traktowanie zwierząt, brak poszanowania dla podstawowych zasad etycznych, szybki transport, szybki zakup i szybka sprzedaż. Za  produkcją wytworów fast fashion, które każdego dnia kupują miliony osób, stoją ludzie tacy sami jak my. Więc dlaczego dajemy przyzwolenie na szowinizm gatunkowy, tworzenie sweatshopów, pozwalamy, by koncerny wmawiały nam, że inaczej biznes modowy nie może funkcjonować?

Od 2000 roku przez produkcję szybkiej mody w katastrofach budowlanych i pożarach zginęło 1500 osób, a ponad 3000 tys. zostało rannych. Oczywiście do tej statystyki nie dolicza się osób, które umierają na pylicę (choroba wywołana przez zagnieżdżony piasek w płucach, dostający się przy piaskowaniu dżinsów), są gwałcone i mordowane w strefie wolnego handlu Maquiladors (obszar wzdłuż granicy USA i Meksyku, na którym znjaduje się ponad 3000 tys. fabryk – miały one wyswobodzić mieszkańców z biedy, a stały się ośrodkiem przemocy wobec kobiet) oraz tych, którzy umierają z głodu.

źródło: shawnlloydcreative.com
źródło: shawnlloydcreative.com

Oblicze szybkiej mody ma kobiece rysy twarzy, ponieważ 80% pracowników szwalni to właśnie kobiety i prawie tyle samo to stali konsumenci, a właściwie konsumentki popularnych sieciówek. Bezrefleksyjne zachowania i zakupy od dawna górują we współczesnym świecie, a chwyty reklamowe must have, nakręcają spiralę szybkiej mody. Czasami jednak „cywilizowany świat” pozwala się zatrzymać tej machinie, najczęściej zdarza się to w momencie, kiedy docierają do nas informacje o katastrofach w krajach produkcyjnym. Tak, jak było to niespełna trzy lata temu, dokładnie 24 kwietnia 2013 roku, gdy zawalił się budynek jednej z bangladeskich fabryk – Rana Plaza. Była to największa tragedia w historii przemysłu modowego. Szok, rozgłos, obraz zaniedbanych miejsc pracy, szwaczek, które pracują po 14 godzin dziennie szybko został wyparty z mediów i naszej świadomości. To tragiczne zdarzenie przerodziło się w kolejne zagranie PRowe, stając się nieetycznym chwytem marketingowym, które koncerny wykorzystują po dzień dzisiejszy.

Jak łatwo obrócić tragedię w zysk? Wystarczy pseudo CSR (Corporate Social Responsibility).  Społeczna odpowiedzialność biznesu – obecnie w branży modowej to jedno z najbardziej popularnych, rozpropagowanych i jednocześnie bezwartościowych haseł. Przede wszystkim to znakomity PR spółek, który wytwarza wśród konsumentów nie tylko pozytywny obraz marki, ale także pozwala odczuwać pewną tożsamość z działaniami prezentowanymi przez dany brand. Ponieważ marki często pod społeczną odpowiedzialnością kategoryzują działania, które są zaledwie zachowaniem filantropijnym lub sponsoringiem.

źródło: visiontimes.com
źródło: visiontimes.com

Czy teraz powinniśmy czuć się winni? Tak! Marki działają na nas tzw. greenwashingiem, dzięki któremu skutecznie „wybielają” nieprawidłowe praktyki. Po wspomnianej katastrofie w Rana Plaza, w której produkowały:  Marks&Spencer, Benetton, Zara, Carrefour, Calvin Klein, Tommy Hilfiger oraz LPP, podpisano międzynarodowe zobowiązanie, które obligowało do wypłacenia odszkodowań ofiarom katastrofy, nadzoru przy przebudowach fabryk, zadbania o warunki BHP w miejscach pracy oraz kontroli bangladeskich podwykonawców. Niestety, jak wynika z raportów organizacji pozarządowych niewiele z powyższych zobowiązań zostało zrealizowanych. Jednak konsumentom to wystarczyło. Międzynarodowe postanowienie poprawy, które nie jest weryfikowane oraz sankcjonowane przez żadne organizacje rządowe, daje klientom poczucie spokoju i wypełnienia pewnego zobowiązania. Niestety greenwashing będzie wykorzystywany dopóki moralność konsumentów nie będzie sięgała wyżej niż puste deklaracje!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES