Plagiat czy inspiracja? Projekt Herseasons wygląda identycznie jak ten amerykańskiego brandu

REKLAMA

O braku uczciwości i transparentności ze strony polskich dyskutowało się w ostatnim czasie wyjątkowo często. Niestety, niechlubny temat powraca po raz kolejny, tym razem wywołując do tablicy popularną w sieci markę dla kobiet. 

Kilka miesięcy temu burzę w mediach rozpoczęła „afera metkowa” z marką Veclaim w roli głównej. Kwestia odciętych metek i braku transparentności ze strony brandu Jessici Mercedes uruchomiła tylko lawinę kolejnych niechlubnych incydentów, na jakich zostały przyłapane polskie marki. Kolejnym „gorącym” tematem stało się m.in. sprowadzanie produktów z chińskich platform typu Aliexpress i sprzedawanie ich z kilkukrotną marżą oraz … polską metką. Jeśli chcecie przeczytać więcej na ten temat, koniecznie sprawdźcie ten artykuł TUTAJ. My tym razem bierzemy na tapet temat kopiowania projektów, który niestety w kwestii polskiej mody wraca jak bumerang. Z resztą sami nam o tym skutecznie donosicie w prywatnych wiadomościach.

>>> Przeczytaj również: Transparentność w modzie polskiej. Koncept, kwestie finansowe, prawne i konsekwencje

Po co tworzyć jak można … “pożyczyć”

Wiele przypadków w polskiej modzie pokazało nam, że od inspiracji do plagiatu niedaleka droga. W ciągu ostatnich lat chyba najczęściej słychać było o kreacjach od Violi Piekut, która nagminnie naruszała prawa autorskie, kopiując kreacje światowych projektantów (więcej na ten temat TUTAJ)  Do popularnych case’ów sprzed ostatnich kilkunastu miesięcy należały również kopie projektów Balmain przez polską markę Epuzer. Swego czasu na celowniku znalazło się również MISBHV, któremu zarzucano ściąganie grafik ze zdjęć stokowych. To tylko niektóre przykłady z “polskiego podwórka”. Tym razem nasza czytelniczka zwróciła uwagę na najnowsze projekty polskiej marki niezwykle popularnej wśród Instagramerek.

Herseasons to polska marka szczycąca się projektami stworzonymi z najwyższej jakości jedwabi naturalnych. Tworząc pojedyncze modele, a nie sezonowe kolekcje, marka dostarcza wyselekcjonowane produkty pozwalające na ich własną interpretację – tak promuje się w sieci. Stonowane kolory, minimalistyczne, oryginalne i niezwykle kobiece projekty oraz najwyższa jakość wykonania zgromadziły spore grono miłośników marki na rok po jej powstaniu. Herseasons w maju 2019 zadebiutowało z linią sukienek. W najnowszej kolekcji 2020 marka poszerzyła asortyment także o płaszcze, koszule i topy. I to właśnie jeden z najnowszych projektów, zwrócił szczególną uwagę podobieństwem do topu z zeszłorocznej kolekcji amerykańskiej marki Aya Muse. Łudząco podobny fason i detale nie pozostawiają wątpliwości, czym inspirowano się przy tworzeniu wiosennej kolekcji Herseasons. Zobaczcie sami:

źródło: instagram.com / @herseasons_thelabel
źródło: instagram.com / @ayamuse

Oliwy do ognia dolewa fakt, iż na oficjalnej stronie Herseasons znalazło się … zdjęcie obrazujące projekt kopiowanej marki, które można znaleźć na ich oficjalnym Instragramie. Zdjęcie zostało już usunięte ze strony, jednak całkiem niedawno reklamowało top wiosennej kolekcji polskiej marki. By wyjaśnić tę kwestię, postanowiliśmy skontaktować się z marką na Instagramie, prosząc o stosowny komentarz. Niestety, nie uzyskaliśmy odpowiedzi. 

Plagiat czy inspiracja? Wyjaśniamy prawne aspekty

Czy kopiując niemal 1:1 zeszłoroczny projekt Aya Muse, możemy mówić tu o plagiacie? Jak z perspektywy prawnej wygląda kwestia publikacji zdjęcia cudzego projektu? By wyjaśnić te zagadnienia, postanowiliśmy zasięgnąć porady adw. Magdaleny Korol, Prezes Instytutu Prawa Mody, wspólniczkę w Kancelarii Creativa Legal. 

Przedstawiony przykład pokazuje niestety, że polskie marki zapominają czasem o prawach autorskich, na które za granicą (w EU i USA) zwraca się bardzo dużą uwagę, a odszkodowania za ich naruszenie sięgają kilku jak nie kilkudziesięciu tysięcy EUR/USD – tłumaczy Magdalena Korol. 

Prawo złamane podwójnie

W omawianym przypadku mieliśmy do czynienia z naruszeniem prawa autorskiego w dwóch płaszczyznach. Naruszone zostało prawo Aya Muse do utworu, którym była ta fantazyjna bluzka, jak również prawo fotografa (lub firmy Aya Muse, która zakupiła zdjęcia od fotografa) do zdjęcia bezprawnie zamieszczonego w social mediach Herseasons.

Doszło zatem do klasycznego plagiatu i pomimo tego, że „plagiat” nie doczekał się definicji ustawowej, to zgodnie z orzeczeniami sądów mamy z nim do czynienia wówczas, gdy następuje wykorzystanie elementów cudzego utworu w takim stopniu, że brak jest twórczej działalności plagiatora i jego utwór nie nosi cech oryginalności.

Zawłaszczanie cudzego, oryginalnego projektu odzieży (oryginalnego, bo nie chodzi tu o zwykły, biały T-shirt) jest niedozwolone i może się spotkać z następującymi sankcjami nałożonymi na naruszyciela (w kontekście naruszenia praw osobistych, jak i majątkowych): żądaniem zaniechania naruszania, usunięcia skutków tegoż naruszenia, po bardziej dotkliwe jak obowiązek złożenia publicznego oświadczenia w prasie lub podania wyroku do publicznej wiadomości (dotkliwość wpływająca mocno na wizerunek marki uznanej za plagiatora), po sankcje finansowe, jak zapłata kwot na cel społeczny, zadośćuczynienie, odszkodowanie i wydanie korzyści.

Podobnie rzecz ma się z zawłaszczonym cudzym zdjęciem, które promuje komercyjną działalność plagiatora. Takie działanie jest absolutnie sprzeczne z prawem. Na ww. odpowiedzialność mogą także nałożyć się sankcje z tytułu naruszenia prawa do wizerunku modelki.

W czasach bez granic, z nieograniczonym dostępem do Internetu ww. zachowanie stanowi nie tylko oznakę lekceważenia cudzych praw, ale jest też przejawem totalnej niefrasobliwości biznesowej, za którą może przyjść słono zapłacić (i to dosłownie). A wskazany przykład naruszenia to sytuacja zerojedynkowa, z której nie da się wyjść plagiatorowi obronną ręką – podsumowuje Magdalena Korol. 

Jeśli kojarzycie podobne incydenty z udziałem polskich (i nie tylko) marek, skontaktujcie się z nami na [email protected], a my chętnie zbadamy tę sprawę. Tymczasem życzymy Wam kreatywności.

 

>>> CZYTAJ RÓWNIEŻ: PRAWO: Wizerunek i jego rozpowszechnianie. Czy zawsze musimy mieć zgodę na rozpowszechnienie cudzego wizerunku?

Newsletter

FASHION BIZNES