REKLAMA

Na ile projektanci muszą być biznesmenami? Wywiad z paprocki&brzozowski

REKLAMA

Są ikoną polskiej mody,  komentowanym w mediach duetem, ale przede wszystkim – projektantami najchętniej wybieranym przez gwiazdy. Ciężko zapracowali sobie na wizerunek pięknej, konkretnej i solidnej marki, także tej na każdą kieszeń. O modzie i zachowaniu równowagi między sztuką a komercją, a także o polskim rynku i dostępności galerii handlowych rodzimym projektantom, porozmawiamy z Marcinem Paprockim i Mariuszem Brzozowskim oraz Gabrielą Michalczuk – Prezesem Zarządu.

Jak oceniacie dotychczasowy rozwój marki? Czy oczekiwania zostały spełnione? 

Gabriela Michalczuk: Marka paprocki&brzozowski to silna marka, która z każdym rokiem rozwija się coraz dynamiczniej. Na dzień dzisiejszy, w portfolio jest prestiżowa/pokazowa linia Premium, linia Plants by paprocki&brzozowski, która rozszerza swoje portfolio produktowe oraz linia sukni ślubnych.
Za sukcesem marki stoi zespół, który konsekwentnie rozwija i umacnia firmę. Zespół, który ma wytyczone zarówno krótko jak i długoterminowe cele. Nie spoczywamy na laurach, idziemy do przodu, w związku z tym zawsze na horyzoncie pojawią się nowe oczekiwania do spełnienia. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że to, co kiedyś było w sferze marzeń, dziś jest realnym i osiągalnym celem. Jednak do modowej emerytury jeszcze długa droga przed nami.

Marcin Paprocki: Od samego początku przyjęliśmy zasadę małych kroków i konsekwentnie się jej  trzymamy. Od kilkunastu lat ta filozofia się sprawdza. Wciąż się rozwijamy jako projektanci, poszukujemy nowych rozwiązań. Obserwujemy także konkurencję i każdego dnia podnosimy sobie poprzeczkę. Dzięki stawianym sobie celom do osiągnięcia, mamy na horyzoncie nowe punkty i dążymy do nich. Oczekiwania każdego roku, z każdym sezonem wciąż rosną.

Jaka jest filozofia Waszej marki?

Mariusz Brzozowski:  Tworzyć ubrania dla realnych kobiet.
MP: Tworzenie ubrań z jednej strony bardzo oryginalnych, z drugiej – uniwersalnych. Zależy nam na połączeniu tych kontrastów w taki sposób, aby dojść do etapu, w którym nasze ubrania będą rozpoznawalne bez spoglądania na metkę. Sami wybieramy ubrania klasyczne z nutą awangardy. Nasze klientki nas inspirują, moda musi nam pomagać, a nie przeszkadzać i przebierać. Uczestniczymy w prawdziwym życiu, nie w przedstawieniu. Naszą ambicją jest tworzenie ubrań, które kobiety będą chciały nosić, a nie tylko oglądać na wybiegu.

Czym wyróżnia się Wasza marka na tle pozostałych? 

MB: Każda marka ma odrębne DNA, które jest wypracowane przez wiele sezonów.
Ubrania z metką paprocki&brzozowski to niewątpliwie seksowne fasony, asymetria, sensualna koronka, charakterystyczne zamki.

MP: Szlifujemy nasz styl, dopracowujemy detale. Nasze DNA to także szlachetne tkaniny i perfekcyjne wykończenia. Ostatnio przeglądaliśmy nasze archiwalne kolekcje, przez wszystkie z nich przewijają się nasze ulubione patenty. Po pierwsze: kontrasty- luźno versus obciśle, błyszczące versus matowe, czy zwierzęta versus kwiaty. Oprócz tego, co powiedział Mariusz, dodajmy jeszcze falbany odmieniane na dziesiątki sposobów, lamówki, morficzne cięcia, pomagające kobiecej sylwetce.

unnamed-11Czy możecie opowiedzieć nam, jak rozwijała się marka w poszczególnych okresach, na przestrzeni tych wszystkich lat?

GM: Początki były jak u większości marek projektanckich, czyli mocno nastawione na tzw. artystyczne formy. Z czasem ewoluowało to w stronę mody, która nie charakteryzuje się kilkoma rękawami czy abstrakcyjną formą, ale daje możliwość znalezienia realnego odbiorcy, który będzie kupował prezentowane kolekcje.

MB: Wszystko zaczęło się od pasji, trochę takiej zabawy w modę, która z czasem przerodziła się z prawdziwy biznes. Dla mnie najważniejsze jest to, że pomimo tych zmian, ukomercjalizowania się naszej marki, nie zgubiliśmy tej pasji i przyjemności, która towarzyszy nam przy tworzeniu kolejnych kolekcji.

MP: Mieliśmy kilka momentów przełomowych w naszej historii. Jednym z nich była na pewno autorska kolekcja dla Reserved, później dla Ochnika. To był dla nas przełom również w myśleniu o modzie. Nagle uzmysłowiliśmy sobie, że moda to nie tylko sztuka dla sztuki, ale przede wszystkim sztuka użytkowa, na której można zarobić. Od tego momentu myślimy o modzie dużo bardziej pragmatycznie, to nieodzowna część naszego życia.

A kiedy okazało się, że możecie utrzymać się z projektowania, z marki Paprocki&Brzozowski, bez podejmowania dodatkowej pracy?

MB: Początki nie były kolorowe, musieliśmy imać się wielu zadań, które pozwoliły nam na to, aby się utrzymać i jeszcze mieć możliwość rozwijania pasji. Mieliśmy dużo szczęścia, bo nasze prace zarobkowe zawsze krążyły w okolicy mody – praca w magazynach, stylizacje sesji, projektowanie dla marek komercyjnych.
Od jakiegoś czasu, kiedy Polacy przestali się bać projektantów, przestali również podchodzić do butików jak do świątyni, do której strach wejść, bo nie wiadomo jaka kwota spotka nas na metce, bycie projektantem stało się normalnym zawodem, który pozwala nam z tego żyć.
MP: Ważnym momentem było to przełamanie się Polaków do spojrzenia na modę, zainteresowania się nią bez strachu wydania na nią pieniędzy. Moda stała się modna, nie tylko ta zza granicy, ale coraz częściej także ta polska. To nas bardzo cieszy. Przez tych kilkanaście lat byliśmy świadkami niesamowitej metamorfozy podejścia Polaków do tego tematu. Od prawie totalnej negacji po aktualną euforię. Gonimy światowe trendy i podejście do ubrań. Oby tylko jeszcze więcej Polaków mogło pozwolić sobie na modę.

Jaka jest najnowsza kolekcja marki na sezon wiosna/lato 2015?

MB: Nasza wiosenno-letnia kolekcja SEX jest bardzo kobieca, seksowna, opierająca się na kontrastach, które widzimy chociażby w użyciu czarnej i białej koronki.
Myślę, ze nasza wizja kobiety na ten sezon to kontrast między niewinnością a zmysłowością.

paprocki&brzozowski

unnamed-13

paprocki&brzozowski
Jakie są najważniejsze kanały sprzedaży Waszej marki?

GM: Zgodnie z zasadą krótki i długi. Krótki to nasz flagowy salon w Warszawie przy ul. Wiejskiej 17 oraz sklep online, natomiast długi to 17 butików multibrandowych, w których dostępne są nasze kolekcje, m.in w: Gdańsku, Kaliszu, Krakowie, Wrocławiu Zakopanem, Katowicach. W przeciągu ostatnich lat to właśnie kanał sprzedaży online rozwija się najszybciej i jego rola odgrywa coraz większą rolę w przychodach firmy.

Jak oceniacie polskie platformy sprzedaży? Które z nich preferujecie?

GM: W Polsce coraz popularniejsze staje się robienie zakupów online, firmy prześcigają się w nowatorskich rozwiązaniach technologicznych, jak np. wirtualne przymierzalnie. Dziś można już kupić prawie wszystko od najnowszych kolekcji prosto z wybiegów, po dodatki czy ubranka dla małych dzieci, sygnowanych przez projektantów. I chociaż nie osiągnęliśmy jeszcze poziomu zachodnich platform sprzedaży, to polskie platformy radzą sobie coraz lepiej. Warto zwrócić uwagę chociażby na Mostrami czy Showroom. Nasze marki na ten moment nie są dostępne w sieci poza naszym autorskim butikiem, jednakże poważnie rozważamy wejście do powstającego multibrandowego butiku online, który będzie skupiał prestiżowe marki polskich i zagranicznych projektantów.

Wielu projektantów decyduje się na sprzedaż swoich kolekcji przez platformy online kosztem sklepów stacjonarnych. Czy to jest przyszłość w biznesie modowym?

GM: W dobie rozwoju cyfryzacji i kuszenia klientów zakupami bez ruszania się z kanapy, na pewno widzimy duży rozwój i wzrost ilości platform online. Dziś to już nie tylko Allegro czy Ebay. Klienci są coraz bardziej wymagający, sklepy internetowe gwarantują wysoki serwis, możliwości zwrotu lub wymiany, kuszą dodatkowymi rabatami. W ostatnim czasie nawet ustawodawca przychylił się do rosnących potrzeb klientów online i od grudnia mamy normy prawne, które pozwalają na wygodne i bezpieczne zakupy w sieci.
Jednakże nie sądzę, aby wzrost przychodów tych sklepów całkowicie pogrążył sprzedaż stacjonarną. Myślę, że to trochę jak z książkami: zawsze znajdą się miłośnicy przewracania kartek, szelestu i zapachu papieru, także byłabym daleka od wróżenia końca sprzedaży w realnym świecie butików i galerii.
MB: Ja akurat jestem wielkim zwolennikiem celebracji zakupów stacjonarnych. Uwielbiam móc dotknąć, zobaczyć czy przymierzyć, to daje mi poczucie dużej świadomości podejmowanych wyborów. Jednakże nieraz skorzystałem z możliwości wygodnych zakupów online, to z jednej strony skraca poświęcany na zakup konkretnej rzeczy czas, a z drugiej wciąga i pokazuje, jak łatwo można obejrzeć i nabyć kolekcje z całego świata.
MP: Wspomnę nieskromnie że byliśmy jednymi z pierwszych polskich marek projektanckich, które założyły autorski butik online. Namówił nas do tego nasz przyjaciel i przyznam, że nieco sceptycznie podchodziliśmy do tego tematu. Butik okazał się wielkim sukcesem, sposobem na dotarcie z modą, z naszymi produktami do najmniejszych zakątków Polski. Jesteśmy tak samo dumni, kiedy ktoś zamawia przez internet nasze ubrania z Suwałk i kiedy kupuje online z Londynu czy Nowego Jorku. To niesamowite uczucie. Kilka kliknięć i kupuje rzecz bez wychodzenia z domu, wsiadania w samolot, poświęcania wielu godzin na przerzucanie wieszaków w sklepie.

Jakie są dla Was najważniejsze czynniki w kreowaniu brandu marki?

GM: Z punktu widzenia biznesowego, sprawdzona strategia, lojalność wobec własnego DNA, szacunek do współpracowników i kontrahentów oraz czyste i przejrzyste zasady współpracy.
MB: Niewątpliwie od strony artystycznej – oryginalność i spójność kolekcji.
MP: I przede wszystkim konsekwencja. To bardzo trudne w tym biznesie. Konsekwencja stylu przede wszystkim, ale też ciągła potrzeba nowości i łamania zasad. Moda jest totalnie spontanicznym biznesem, trzeba szybko reagować na trendy i nastroje, ale także ponad wszystko pamiętać o spójności i zasadach marki. Klientki utożsamiają się z marką, przyzwyczajają do niej przez wiele sezonów. Zmiany są potrzebne jak tlen, jak w każdym biznesie i w każdej dziedzinie sztuki, ale uważamy, że te zmiany powinny się rozgrywać na zasadzie przemyślanej i konsekwentnej ewolucji, a nie rewolucji.

unnamed-14Magazyny mody i prasa kobieca bacznie przyglądają się temu, co widać nie tylko na wybiegach, ale również na ulicy. Czy według Was jest to nadal najważniejszy nośnik w promowaniu marki?

MB: Na pewno tak, to pokazuje, że nasza moda to nie tylko sukienki dla gwiazd i na czerwone dywany, ale to ubrania dla wyjątkowych kobiet, które dobrze się w nich czują. Podoba mi się, to, że w dobie fascynacji mediami społecznościowymi możemy zobaczyć, np. na Instagramie, naszych klientów, którzy pokazują stylizacje z wykorzystaniem naszej linii Plants – bluz czy t-shirtów.
Niewątpliwie, najbardziej każdego projektanta cieszy, kiedy idąc ulicą widzi się własne projekty.
Nie tylko chodzi o reklamę, chociaż niezaprzeczalnie, zadowolona i dobrze wyglądająca klientka to najlepszy „nośnik reklamowy“.

MP: Mamy taką samą, ogromną satysfakcję, kiedy widzimy gwiazdę w naszej wieczorowej sukni, co licealistkę spod Poznania w naszej bluzie na Instagramie. Jedna i druga jest naszą inspiracją, jedna i druga jest kobietą, która z jakiegoś powodu sięgnęła po ubranie z naszymi nazwiskami na metce. To bardzo zobowiązujące. Projekt żyje na kimś, zaczyna istnieć po włożeniu na prawdziwą osobę, na wieszaku jest tylko kawałkiem materiału. To kobieta nadaje ubraniu ducha. Ubrania na modelkach wyglądają świetnie, ale często są bezosobowe. Modelka ma taką pracę, że zakłada to, co jej każą. Ale modelka w naszych ubraniach prywatnie to już inna sprawa- jeśli zakłada je i wybiera spośród innych, to oznacza że czuje się w nich prawdziwa.

Jakich zmian oczekujecie na polskim rynku mody?
GM: Zmienia się właściwie wszystko: od nastawienia Polaków do mody oraz do jej twórców, przez regulacje prawne dotyczące sprzedaży online.
Niewątpliwie biznes wymaga coraz większego skupienia się na komercyjnej stronie mody, a to zapewne „zabija“ niejedne aspiracje artystyczne. Na pewno przydałyby się rozwiązania systemowe, jak np. wymóg na największych galeriach handlowych o udostępnianie po preferencyjnych cenach lokali dla polskich marek. Nikt z polskich projektantów nie ma możliwości finansowych wielkich koncernów typu Zara.
MB: Żałuję, że poszczególne władze miast nie wspierają zdolnych projektantów. Przecież przekazywanie lokali, które często stoją puste, (bo nie stać nikogo na kilkusettysięczne odstępne i opłaty sięgające niebotycznych cen) mogłoby stać się dobrym przyczynkiem do rozpoczynania działalności dla młodych artystów.

A w którym kierunku podąża polska moda?
MP: W coraz ciekawszym. Nie boimy się eksperymentów, nie mamy kompleksów. Moda aktualnie przeżywa duży rozwój, bardzo dynamiczny. Popyt czyni podaż. Jeśli ludzie będą chcieli polskiej mody, projektanci staną na wysokości zadania. Pamiętajmy o bardzo popularnym szyciu na miarę, które wraca do łask, nie tylko przy okazji ślubnych wydarzeń. Kobiety zdają sobie sprawę, że ciekawiej jest wyglądać w jedynym egzemplarzu, a nie w wydaniu z sieciówki. Dziesięć lat temu, moda polska przeżywała poważny kryzys, było kilku projektantów i nic więcej. Dzisiaj mamy ich już dziesiątki, a nawet setki. Im większa konkurencja, tym szybszy rozwój. Powstają prywatne szkoły, nawet my sami prowadzimy warsztaty na ASP w Łodzi i w prywatnej szkole MSKPiU w Warszawie. Coraz więcej polskich marek z powodzeniem sprzedaje swoje rzeczy za granicą. Nie jesteśmy już abstrakcyjnym rynkiem, gdzie podobno chodzą niedźwiedzie po ulicach. Polskie modelki rozsławiają rodzimych projektantów na świecie. Naprawdę sam jestem bardzo ciekaw, co będzie za kolejne dziesięć lat.

Dlaczego nastała moda na polską modę – chcemy nosić coś, czego inni nie mają?
GM: Polacy coraz częściej zauważają, że nie wszystko złoto co się świeci poza krajem. W Polsce mamy wielu dobrych projektantów, którzy tworzą swoje marki lub pracują w markach komercyjnych. Polski design często doceniany był bardziej zagranicą niż w kraju. Na szczęście otwieramy się na to, co nasze, na to, co z metką „Made in Poland”.

MB: Dużą zasługą jest powszechny dostęp do świata online, do trendów, nowych kolekcji (chociażby poprzez livestramingi pokazów mody), do tego, co modne i do tego, co do niedawna było zarezerwowane tylko dla nielicznych. Sprytnie to zainteresowanie wykorzystują na przykład blogerzy oraz programy telewizyjne, które coraz częściej poruszają się w tematyce modowej.

MP: Polska moda zyskała również na jakości. Dzisiaj wiadomo już, że polskie nie znaczy gorsze, a wręcz przeciwnie. W zalewie ubrań z dopiskiem “Made in China”, polscy projektanci wykorzystują swoje możliwości, proponując rodzimą produkcję i jakość. Po latach bylejakości, wszyscy mamy apetyt na więcej i lepiej. Polska moda zdaje sobie sprawę, że może wygrać nie tylko designem, ale również jakością ubrań. Po latach zawieszenia w niebycie modowym, wszyscy mamy ambicje na udowodnienie, że Polak potrafi.

Autor: Marta Poszepczyńska

 

Zdjęcia z pokazu Filip Okopny,

Zdjęcie projektantów Zuza Krajewska Bartek Wieczorek

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tagi
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES