REKLAMA
Ł.SHOP

Kiedy street style łączy się z edukacją. O pierwszym sklepie uniwersyteckim Ł.SHOP rozmawiamy z jego założycielem – Aksenem Semakiem

REKLAMA
REKLAMA

Biznes na gadżetach uniwersyteckich? Gdzieś to już widzieliśmy! Aksen Semak zainspirował się amerykańskimi uczelniami, sportem, mass marketem oraz potrzebami studentów Uczelni Łazarskiego i… stworzył Ł.SHOP. Z Aksenem rozmawiamy o pomyśle na brand, strategii biznesowej, planach na rozwój marki i wreszcie – o kolekcji.

Natalia Tokarz: Aksen, skąd pomysł, aby założyć markę, która nie jest stricte modowa, a nawiązuje raczej do amerykańskich uniwersyteckich brandów?

Aksen Semak: Zacznę chyba od tego, że jestem absolwentem Uczelni Łazarskiego i od kilku lat współpracuję z nią jako klientem w ramach własnej agencji marketingowej. W listopadzie miałem koronawirusa, co zmusiło mnie do zaprzyjaźnienia się z własnym mieszkaniem na dwa tygodnie. Właśnie ten czas zmotywował mnie do podjęcia nowego wyzwania – stworzenia oldschoolowej produkcji. Zawsze marzyłem o zbudowaniu digitalowego, operacyjnego biznesu. Nie jestem dzieciakiem milionera, więc fabryki pod Warszawą raczej nikt mi nie podaruje, więc zacząłem myśleć, co mogę zacząć produkować, nie mając zbyt dużego kapitału początkowego :) Mam już doświadczenie w marketingu, designie, promocji oraz planowaniu, więc pomyślałem: “UBRANIA!”.

Przypomniało mi się też, że moja Alma Mater nie ma własnej, unikatowej kolekcji ubrań. Dlatego zaproponowałem działowi marketingu, że rozwiążę ten problem dla nich i zbuduję sklep internetowy – następnie fizyczny – i będę nim zarządzał.

NT: Inspirowałeś się uniwersytetami w USA?

AS: Zrobiłem research uniwersytecki (UCLA, Stanford, Kentucky) oraz sportowy (NBA, MLB), ale raczej byłem zainspirowany mass marketowymi ubraniami typu H&M, ZARA. Chciałem, aby kolekcja, którą stworzymy była maksymalnie dopasowana do gustu większości studentów. Pinterest oraz Instagram pomogły mi w poszukiwaniu inspiracji i zrozumieniu obecnych trendów. Nie będę ukrywał, nie jestem pasjonatem mody, dlatego zaprojektowane rzeczy są bardziej praktyczne niż modowe. Kierowałem się raczej myślą, co może być atrakcyjne dla studenta.

>>>Sprawdź także: #TalentHunt: Anita Iwaniak – “W Zalando nie ma miejsca na rutynę”

NT: Postawienie dobrego sklepu internetowego wymaga dobrej znajomości strategii, trendów e-commerce, narzędzi, by biznes przetrwał i konwertował. Jakie masz doświadczenie biznesowo-strategiczne?

AS: Od pierwszego roku studiów tworzę projekty studencko-komercyjne, typu Warsaw Business Game (gra biznesowa dla studentów). Na drugim roku studiów założyłem agencję marketingową Socium.Media, która świadczy usługi brandingowe, konsultingowe, produkcyjne oraz reklamowe. Wśród klientów mieliśmy m.in.: HubHub, Wolt, KebabKing, TV Wielkopolska, 4mobility, Venture Cafe Warsaw oraz CallPage. Socium.Media jest też właścicielem sklepu Ł.SHOP.

NT: Jak zaczęła się Twoja przygoda z Polską i różnymi projektami?

AS: W Polsce jestem już od 5 lat. Przyjechałem, bo mój dziadek urodził w Polsce i kiedy byłem mały to zawsze mi mówił, że muszę tu przyjechać. Ukończyłem szkołę i przyjechałem do Warszawy

Jak już wspomniałem, na drugim roku studiów założyłem firmę i od tego czasu głównie zajmuję się właśnie nią. Po studiach, bardzo długo nie miałem biura. Po prostu siedziałem w Nero i piłem cappuccino, załatwiając “biznesy” na laptopie. Patrząc na to z perspektywy czasu, dochodzę do wniosku, że to była strata czasu oraz pieniędzy. Wówczas nie wiedziałem nic o fenomenie  coworkingu. Dokładnie wtedy, w 2018 roku, mój wspólnik znalazł informację że wkrótce otwiera się HubHub na Nowogrodzkiej. Przyszliśmy na spotkanie z Managerem Piotrem Grabowskim i pokochaliśmy to miejsce od razu.

W HubHubie poznałem się też z Aureliuszem Górskim, Founding Executive Directorem Venture Cafe Warsaw, który do dziś jest moim mentorem. Te wszystkie znajomości spowodowały, że obecnie większość czasu spędzam w CIC (Varso Place) wspierając Venture Cafe Warsaw w tematach marketingowych, jednocześnie prowadząc agencję.

Ł.SHOP Kampania, materiały: Aksen Semak

NT: Wracając jeszcze do biznesu, starałeś się o dofinansowanie do projektu w formie akceleratorów?

AS: Nie. Cały budżet na stworzenie sklepu (oprócz strony internetowej) – to moje własne pieniądze. Podjąłem ryzyko mimo obawy, że biznes może nie wypalić, a studentom nic się nie spodoba, zwłaszcza że pandemia przysparza nam problemów psychicznych i finansowych. Ale póki co (nie zapeszając), po pierwszym tygodniu sprzedaży mamy 112 zamówień oraz 70 klientów.

NT: Sama kolekcja to twój autorski projekt?

AS: Tak. Jak wspomniałem, poszukałem inspiracji, zrobiłem mockupy w Photoshopie w trzy dni, przygotowałem prezentację z ponad setką wariantów designów i pokazałem ją różnym osobom, w tym znajomym z branży odzieżowej. Kiedy mój brat powiedział: „Ej, Stary, to jest z******te!”, już wiedziałem, że chyba warto zainwestować w to własne pieniądze.

NT: Co z produkcją, prototypami, kampanią promującą? Również sam sprawowałeś nad tym pieczę czy miałeś team do pomocy?

AS: Oczywiście, że nie zrobiłem tego projektu sam. To jednak wciąż ten sam team, który pracuje ze mną w agencji. Bez niego nie wydarzyłoby się absolutnie nic. Mam geniuszy od IT, organizacji, komunikacji, foto oraz video. Mogę odważnie powiedzieć, że dokładam swoje trzy grosze do każdych z tych obszarów, ale robię to rzadko i z miłością (!)

Ł.SHOP Kampania, materiały: Aksen Semak

NT: Jakie masz plany na rozwój Ł.SHOP?

Jesteśmy dopiero po dwóch tygodniach działania. Powiem szczerzę, że naszymi głównymi problemami jest płynność finansowa oraz przewidywania najbardziej popytowych produktów w sklepie. Koszt produkcji ubrań nie jest zbyt duży, jeżeli składa się zamówienia na setki różnych ubrań. Z tym – wiadomo – są problemy, bo nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy wszystko się sprzeda, dlatego przyszłe zamówienia pokrywane są z zysku od zrealizowanych już zamówień. Wspomnę, że nasze ubrania produkowane są w małej szwalni pod Warszawą.

Jeśli pandemia się zakończy, w planach mamy otwarcie sklepu fizycznego na uczelni, co – mam nadzieję – pozytywnie wpłynie na sprzedaż. Co do planów na kolejne kolekcje, nie chcę zdradzać szczegółów, ale chcielibyśmy poprowadzić sklep jako odrębną markę odzieżową, która nie będzie zbytnio różniła się od znanych streetowych brandów odzieżowych.

>>> CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gdzie się uczyć mody w Polsce? Zobaczcie nasze zestawienie

REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES