“Nie da się oferować wszystkiego wszystkim”. Wywiad z Patrycją Gil z Selfie

Niecałe półtora roku temu rzuciły przysłowiowe ‚ciepłe posady’ w firmach, bo chciały realizować swoje marzenia, projektując biżuterię. Swoimi produktami zaczęły powoli podbijać serca klientek. Chwilę później ich subtelne kolczyki i pierścionki znalazły się w największych magazynach w Polsce. Dziś Selfie otwiera butik w Galerii Klif. Historia sukcesu, jakiej chcemy życzyć każdemu. Jak to zrobiły? Opowie nam jedna z założycielek: Patrycja Gil.

Marka Selfie jest na rynku od 2014 roku. Jak wspominacie swoje początki?
Pomimo że minęło już 15 miesięcy od kiedy wystartowała firma, wciąż jesteśmy na początku naszej drogi. Selfie jest projektem długofalowym. Myślę, że o początkach tak naprawdę opowiem za kilka lat.

W szalonym wirze wydarzeń staram się jak najefektywniej organizować sobie pracę, by unikać chaosu, który jest moim największym wrogiem. Staram się raz na kilka dni uaktualniać swoją listę „TO DO” – cóż, wykreślam 3 rzeczy, dopisuję kolejnych 10. Jest wesoło.

Skąd wzięła się nazwa Selfie?
Przede wszystkim zależało mi, aby nazwa korespondowała ściśle z filozofią marki. Główną bohaterką każdej stylizacji jest kobieta. Kobieta, czyli po prostu Ty. Tu ma się liczyć Twój własny styl, dyskretny urok, kreatywność i to, jak skomponujesz swoją kolekcję biżuterii, decydując o każdym jej elemencie. Biżuteria ma pozostać tłem, które uszlachetni i podkreśli Twój blask oraz nada wyjątkowości Twojemu stylowi.  Wiedziałam, że estetyka biżuterii ma współgrać z indywidualnym charakterem naszych klientek, stąd przemyślany kobiecy, dyskretnie połyskujący dizajn, zamiast ciężkich, zobowiązujących gabarytów, które często przytłaczają i odwracają uwagę od bohaterki.

Wiedząc to wszystko, błądziłam myślami po błahych, francusko brzmiących słodkich słówkach, wymyślając neologizmy, tworząc szalone mixy imion moich psów, przyjaciół, kwiatów… AŻ W KOŃCU olśniło mnie! Pewnego poranka, gdy usłyszałam w telewizji, że mój ukochany aktor Bradley Cooper podczas oskarowej nocy zrobił sobie selfie z czołowymi aktorami Hollywood, wiedziałam, że moja firma będzie nazywać się Selfie!

Inna sprawa jest taka, że każda z nas wie, w jakich momentach robimy sobie selfie. Jesteśmy wtedy szczęśliwe, uśmiechnięte albo seksownie tajemnicze. Czujemy się wtedy ze sobą świetnie, jesteśmy z siebie dumne chcemy by podziwiał nas cały świat dookoła. Ten właśnie moment chcę przedłużyć moją biżuterią.

9a

Kto stoi za marka Selfie? Czy możecie opowiedzieć, jak się poznałyście i jak rozpoczęła się Wasza współpraca?
Do współpracy zaprosiła mnie moja wspólniczka, z którą poznałyśmy się jeszcze w moim poprzednim miejscu pracy, czyli w DH Vitkac, gdzie pracowałam jako managerka marki Bottega Veneta. Los tak chciał, że spotkałyśmy się w odpowiednim momencie. Ona po 15 latach ciężkiej pracy na bardzo wysokim stanowisku w międzynarodowej korporacji chciała diametralnie zmienić swoje życie i zacząć robić coś, co będzie jej sprawiało przyjemność. Ja natomiast szukałam wtedy wyzwań i bardzo chciałam otworzyć swój biznes, mimo tego, że pracę w Vitkacu bardzo lubiłam i szanowałam. Obydwie kochamy modę – tworzyć ją, sprzedawać i konsumować. Mamy bardzo podobne, wysokie poczucie estetyki, gust i co bardzo ważne – podejście do biznesu.

Jedną z ciekawszych opcji jest możliwość zaprojektowania bransoletki według własnych upodobań. To może stanowić świetny prezent. Czy wasz klient kupuje taki produkt sobie, czy może jednak obdarza produktem bliskich? 
Jesteśmy marką liberalną. Nie narzucamy schematów, nie buntujemy się, gdy na dłoni czy nadgarstku widzimy biżuterię od innej firmy. Wręcz jesteśmy zaszczycone, ponieważ Selfie bardzo często „ląduje” koło zegarka Cartier, pierścionka Bucheron czy bransoletki Tiffany. To ogromny komplement. Cieszymy się, że Selfie zgrabnie komponuje się z biżuterią, którą klientki mają przed pierwszym zakupem u nas. Nasze modułowe pierścionki bardzo często odświeżają kilkunastoletnią obrączkę, a bransoletki swoimi sezonowymi kolorami cudownie podbijają piękno klasycznych złotych łańcuszków. Łatwość w łączeniu Selfie ze sobą nawzajem i z inną biżuterią daje olbrzymi komfort przy kupowaniu u nas czegoś na prezent. Co najmniej kilka razy w tygodniu otrzymujemy prośbę od klientów o zapakowanie czegoś na prezent, ale uwaga! Nas nie trzeba o to prosić. My zawsze pakujemy zakupy w perłowe pudełeczko ze srebrnym logo, obwiązane gładką, błękitną wstążeczką. Oczywiście przeważają klientki, które obdarowują same siebie. Wiele z nich robi to już regularnie, jest to niezwykle motywujące.

_MGL9163

Czy sprzedaż internetowa w waszym przypadku to udogodnienie czy raczej przeszkoda?
Sklep internetowy był pierwszą częścią naszego biznes planu, ponieważ chcemy, aby Selfie było znane w całej Polsce, ale nie tylko. Już otrzymujemy propozycje poszerzenia dystrybucji na rynki zachodnie, ale wszystko po kolei. Sprzedaż internetowa to olbrzymie udogodnienie. Głównie pod kątem klientek z mniejszych miejscowości, które są spragnione czegoś więcej niż tylko klasyków z pobliskich, często niewielkich sklepów jubilerskich. To bardzo smutne, że dostęp do mody jest w mniejszych miejscowościach taki ograniczony, a zarazem jest to ogromna szansa dla firm posiadających sklepy internetowe. Cały problem polega na tym, że wypromowanie takiego sklepu to nie lada wyzwanie i wymaga ogromnego nakładu pracy.

Jesteście bardzo lubiane przez media: macie na koncie publikacje w “Harper’s Bazaar”, “Fashion Magazine”, “Shape”, “Urodzie Życia” i wiele innych magazynach. Czy pomaga Wam ktoś w promocji? Radzicie sobie świetnie.
Obecność Selfie w mediach jest dla mnie niezmiernie istotna. Każdego dnia śledzę trendy biżuteryjne z czołowych stolic mody. W Selfie staramy się przekładać je na język modowy Polek. Zależy mi na tym, żeby ciężka praca mojego zespołu została zaprezentowana szerzej niż tylko w naszych kanałach social media. W zespole Selfie mam zaufaną osobę, którą znam od lat i jej powierzam kontakty z mediami, ale część publikacji, można powiedzieć, że dzieje się sama, poza moją wiedzą. Często dowiaduję się od znajomych, że widzieli Selfie u jakiejś celebrytki lub w magazynie modowym. Oznacza to tylko tyle, że nasze rzeczy podobają się stylistom i uważają je za godne pokazania światu. To kolejny, bardzo budujący komplement.

Mówi się, że to trudna branża, w której trzeba znać ludzi, bywać na imprezach, przyjaźnić się ze stylistami. Czy według Was to konieczne, aby osiągnąć sukces?
Od 8 lat pracuję w szeroko pojętej branży modowej. Przez pierwsze pięć lat rzeczywiście pojawiałam się na wielu imprezach modowych – galach “Twojego Stylu”, “Glamour”, czy pokazach mody. Proszę mi wierzyć, że samo pojawianie się nic nie znaczy. Można przyjść na pokaz samemu i skupić się na projektach, albo można przyjść w grupie wpływowych ludzi ze środowiska i nie poświecić nawet sekundy uwagi na to, co się dzieje na wybiegu. Pytanie co ma dla kogoś większe znaczenie? Ja nie będę oceniała. Niewątpliwie kontakty z ludźmi z branży zazwyczaj nie szkodzą, a pomagają, chociaż  same w sobie nie są żadnym gwarantem sukcesu. Bez atrakcyjnego produktu, pożądanego przez swoich klientów, marki spójnej wizerunkowo i kierowanej do odpowiedniej grupy docelowej, determinacji w działaniu nie osiągnie się sukcesu – to jest pewne.

collage6

Mamy kilka silnych marek na rynku: Kruk, Apart. Z drugiej strony jest mnóstwo drobnych artystów, którzy sprzedają swoją biżuterię na targach, przez Internet, na ETSY. Gdzie w tym wszystkim jest Selfie?
Selfie zaczęło swoją przygodę sprzedając na targach modowych w całej Polsce, by jak najlepiej poznać nasze klientki i zaszczepiać w nich miłość do pięknej biżuterii, którą sprzedajemy. Dzisiaj decydujemy się na kolejny krok i otwieramy nasz pierwszy sklep, zatem ten fakt automatycznie już dyskwalifikuje nas z grona drobnych artystów. Do Kruka i Apartu nam daleko i nie dążymy do tego, by kiedykolwiek stawiać się z nimi w jednym rzędzie, głównie dlatego, że Selfie ma swój określony i rozpoznawalny styl, chcemy docierać do naszej grupy docelowej, a nie do wszystkich oferując wszystko.

Rozwijacie się. Za chwilę otwieracie pierwszy sklep w Domu Mody Klif. Mam nadzieję, że jesteście z siebie dumne…
Jesteśmy bardzo dumne, choć nie przypuszczałyśmy, że podejmiemy decyzję o pierwszym sklepie już po roku działalności firmy. Nie możemy się doczekać pierwszego dnia sprzedaży i wierzymy, że to miejsce zapoczątkuje sieć sklepów. Na początku w Polsce.

7aWiele polskich marek boi się zobowiązań wobec lokalu w galerii handlowej bądź uznaje ją za drogą inwestycje. Czy również miałyście takie obawy?
Pierwsza i najważniejsza rzecz jest taka, że to nie do końca inwestorzy decydują o otwarciu sklepu w galerii handlowej. Prawda jest taka, że zarząd centrum bardzo często nawet nie rozpatruje aplikacji pewnych marek, które nie odpowiadają im wizerunkowo, bądź nie pasują do ich koncepcji rozwoju centrum. My miałyśmy to szczęście, że jako zupełnie nowa marka na rynku otrzymałyśmy świetne miejsce w Domu Mody Klif i szansę na prezentację marki Selfie wśród butików topowych światowych marek, takich jak na przykład Max Mara czy Pollini. Na pewno wykorzystamy daną nam szansę w 100%. Wiemy, że każde tego typu przedsięwzięcie to ryzyko, ale kto nie ryzykuje, nie pije szampana.

Ostatnie pytanie. O czym marzą założycielki marki Selfie?
Jesteśmy realistkami i nasze marzenia są raczej długofalowymi planami. Mamy ogromną nadzieję, że uda się otworzyć sieć sklepów w Polsce, a nasz sklep internetowy będzie aktywnie działał w Europie. No i może kiedyś się uda otworzyć mały butik w Saint Germain w Paryżu.

Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiała: Urszula Wiszowata

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tagi

Newsletter

FASHION BIZNES