Allegro Partner strategiczny serwisu
[show_slot id="top_premium"]
Premiera kolekcji Medicine x Zamek Królewski w formie uroczystej kolacji na Wawelu w Krakowie

Kolacja która czerpie z wawelskich skarbów. Premiera kolekcji Medicine x Zamek Królewski na Wawelu

Na jeden wieczór Zamek Królewski na Wawelu zamienił się w zmysłową przestrzeń mody, zapachu i światła. Premiera kolekcji Medicine x Zamek Królewski na Wawelu, była czymś więcej niż prezentacją ubrań, to opowieść o historii i emocjach, o dialogu między przeszłością a współczesną wrażliwością. Za konceptem i scenografią wydarzenia stała The Sirens Agency, która przełożyła język dziedzictwa na poetykę nowoczesności.

Polecane wideopodcasty:

Historia utkana z kamienia

„Zamiast złota i purpury wybraliśmy beż, kamień i ciszę” – czytamy w koncepcie wydarzenia. Ale za tą prostotą kryje się cały alfabet znaczeń. Kolacja odbyła się w sali Sigmunda w jednym z budynków Zamku Królewskiego na Wawelu – miejscu, które na potrzeby tego wyjątkowego wieczoru zostało odmienione z poszanowaniem historycznej tkanki. Medicine wraz z The Sirens Agency postanowiły nie rekonstruować historii, lecz ją przetłumaczyć – na język współczesnej emocji, zmysłów i faktur. Scenografia została utkana z tkanin, koronek i żakardów, miękkich jak kurtyny w królewskich komnatach. Beżowe tonacje przywoływały kolor wapiennego kamienia, z którego zbudowany jest Zamek Królewski na Wawelu, a delikatne światło sączyło się po powierzchniach niczym popołudniowy blask słońca na krużgankach. To nie była inscenizacja, lecz współczesna medytacja nad materiałem, z którego zrodziła się historia.

W powietrzu unosił się zapach paczuli i żywic – aromat stworzony specjalnie na tę okazję przez Pawła Wyląga z interdyscyplinarnego studia kreatywnego Flamboys. Inspirowany dawnymi szlakami handlowymi, przywoływał obrazy przypraw, tkanin i kadzideł, które niegdyś przenikały królewskie komnaty. Zapach, podobnie jak światło, był tu językiem opowieści.

Medicine kolacja na Wawelu - stół udekorowany na biało.

Zamek Królewski na Wawelu – miejsce, które mówi inaczej

Wybór Zamku Królewskiego na Wawelu był czymś więcej niż gestem prestiżu. To przestrzeń, która nosi w sobie warstwy pamięci, od renesansowego dworu po narodowy symbol. Dla Medicine to właśnie tu, w sercu polskiej historii, można było najpełniej opowiedzieć o kolekcji, która czerpie z arrasów Zygmunta Augusta, królewskich insygniów i ornamentyki dawnych tkanin.

Współpraca z Zamkiem Królewskim na Wawelu to dla nas ogromny zaszczyt i okazja do połączenia mody ze sztuką i historią. Chcieliśmy uchwycić nie tylko monumentalne piękno tego miejsca, lecz także jego atmosferę – pełną blasku, majestatu i emocji. To kolekcja, która porusza zmysły i opowiada historię przez faktury, kolory i detale – mówi Karolina Tomczyk, Dyrektorka Marketingu Medicine.

Zastanawialiśmy się, jak opowiedzieć historię Wawelu bez dosłowności. Nie chcieliśmy tworzyć kostiumu, tylko emocje. Kolekcja jest o tym, jak dawny majestat może zamienić się w codzienną bliskość – w detal, w tkaninę, w dotyk. To była próba odnalezienia piękna, które nie wymaga patosu – dodaje Ewelina Bajołek-Stępień, Dyrektorka komunikacji marketingowej.

W kolekcji Medicine x Zamek Królewski na Wawelu pojawiają się motywy renesansowych arrasów, zwierząt, roślin i pejzaży utkanych złotą i srebrną nicią. To reinterpretacja polskiego dziedzictwa – przeniesiona z muzealnych ścian w rytm codzienności.

Medicine - manekiny z kolekcją AW2025 zaprezentowane podczas kolacji na Wawelu.

Od historii do emocji

Dla The Sirens Agency praca nad tym projektem była nie tylko realizacją artystyczną, ale też eksperymentem z przestrzenią, materią i symboliką.

Nie chcieliśmy mówić o historii przez monumentalność. Zależało nam na stworzeniu świata, który jest bardziej o dotyku niż o dystansie, bardziej o relacji niż o hierarchii. Kamień stał się tu symbolem ciągłości, a tkanina – pamięci. Zamek Królewski na Wawelu był naszym współtwórcą, nie tylko tłem – mówi Ake Zorn, dyrektor kreatywny The Sirens Agency.

Medicine na Wawelu zbliżenie na stół i menu

Smaki historii

Menu przygotowane przez Bartka Kieżuna i jego zespół było dopełnieniem całej opowieści, subtelnym, a zarazem niezwykle wyrafinowanym komentarzem do idei kolacji. Tak jak scenografia reinterpretowała materię Zamku Królewskiego na Wawelu, tak kuchnia Kieżuna przełożyła historię miejsca na język smaku. Każde danie stanowiło współczesną wariację na temat polskich tradycji kulinarnych z nutą śródziemnomorskiej lekkości, z której słynie Kieżun.

W menu pojawiły się odniesienia do produktów, które przez wieki docierały do królewskiego dworu. Smaki układały się jak rozdziały opowieści – od delikatnych, roślinnych przystawek po wyraźne akcenty w daniach głównych. Wszystko – od aranżacji talerzy po wybór wina – było przemyślane w kontekście koloru, światła i rytmu wieczoru.

Jedzenie miało tu taką samą wagę jak tkanina czy zapach stanowiło kolejną warstwę narracji, której można było dotknąć, posmakować i zapamiętać. Kolacja stała się dzięki temu zmysłowym rytuałem, w którym smak, przestrzeń i historia spotkały się przy jednym stole.

Medicine na Wawelu - menu

Rzemiosło i detale

To podejście widoczne było w każdym detalu. Rzemieślnicy stworzyli elementy scenografii z lokalnych materiałów: ludowy pająk z wełnianej włóczki, elementy wycięte wprost z piaskowca czy ręcznie szyte tekstylia, które dopełniały oprawę stołu. The Sirens Agency zaprosiła do współpracy również krawców i kostiumografów, którzy na nowo zinterpretowali formy dworskich akcesoriów.

Wspólnie opracowano wersję kryzy – delikatny, plisowany kołnierz wykonany z tkanin o różnej fakturze, symboliczny przedmiot łączący przeszłość z teraźniejszością. Każdy gość otrzymał ją jako osobisty artefakt, zaproszenie do wejścia w świat opowieści, w którym historia staje się doświadczeniem, a nie wspomnieniem.

 

Wartość pracy i lekcja uważności

Organizacja wydarzenia na Zamku Królewskim na Wawelu wymagała wyjątkowego przygotowania i pokory wobec przestrzeni. Każdy element musiał powstać w ścisłym dialogu z muzeum, jego konserwatorami i zespołem technicznym.

To była dla nas niezwykle cenna lekcja. Praca w tak wyjątkowym miejscu wymaga uważności i szacunku – niczego nie można tu potraktować jak w typowej komercyjnej realizacji. Każda decyzja, od konstrukcji po światło, musiała uwzględniać kontekst historii i ochrony dziedzictwa. To była praca o precyzji i pokorze, ale też ogromnej satysfakcji – mówi Małgorzata Zapaśnik, główna producentka The Sirens Agency.

Efekt? Scenografia, która nie przytłaczała, lecz współbrzmiała z miejscem. To właśnie subtelność, nie spektakl, stała się językiem wieczoru.

Kolacja Medicine na Wawelu - udekorowany stół

Goście i atmosfera

Wśród zaproszonych znaleźli się przedstawiciele marki Medicine, dziennikarze modowi, influencerzy i twórcy związani z kulturą. Wieczór był intymny, zaprojektowany jak rytuał. Zamiast dźwięków rozmów dominowała muzyka i szelest tkanin, a każdy gest miał swoją wagę.

Dobór gości był równie ważny jak scenografia. Chcieliśmy, by każdy z nich nie tylko zobaczył kolekcję, ale też ją poczuł – przez światło, zapach, dotyk materiału. Kolacja była doświadczeniem, nie pokazem. Ludzie wychodzili z niej z emocją, nie z folderem prasowym – mówi Marta Śliwińska, PR & Influencer Marketing Manager The Sirens Agency.

To właśnie emocja stała się kluczem do zrozumienia całego projektu. Nie chodziło o rekonstrukcję, lecz o współczesne doświadczenie historii – takiej, którą można przeżyć wszystkimi zmysłami.

Joanna Mroczkowska, Marta Sliwinska i Katarzyna Dyłło na kolacji Medicine na Wawelu

Przeczytaj również: Krakowskie restauracje, które musicie odwiedzić. 8 obowiązkowych miejsc na gastronomicznej mapie Krakowa

Nowy język dla dziedzictwa

Kolacja była zwieńczeniem współpracy, w której moda stała się narzędziem narracji. Medicine, sięgając po motywy z wawelskich arrasów, udowodniło, że historia nie musi być muzealnym eksponatem. Może być żywa, codzienna, bliska – jak tkanina, którą zakładamy na siebie. The Sirens Agency z kolei pokazała, jak z przestrzeni pełnej historii można wydobyć nowoczesny, zmysłowy ton. W świecie, w którym marki często szukają głośnych gestów, oni postawili na ciszę, fakturę i światło. To właśnie ten rodzaj opowieści, subtelnej, sensualnej i świadomej, staje się dziś najciekawszym językiem współczesnej mody. Bo czasem, by powiedzieć najwięcej, wystarczy szum tkaniny i oddech kamienia.

Przeczytaj również: „Chcemy tworzyć przestrzeń, gdzie kreatywność spotyka się z uważnością, a dobre pomysły z dobrą produkcją.” Rozmawiamy z twórcami The Sirens Agency 

Tagi