REKLAMA
Kobieta na białym tle w kadrze do pasa w brązowej kurtce Oslo

Zrównoważona polska marka padła ofiarą poważnych oskarżeń. „Zasmucający jest fakt szerzenia niezweryfikowanych informacji”

REKLAMA

Wystarczył jeden post, jedna niezweryfikowana opinia i skrawek przypalonego materiału. W poszukiwaniu sensacji użytkownikom social mediów wciąż z łatwością przychodzi wydawanie osądów bez dogłębnej analizy zaistniałych sytuacji. W ostatnim czasie ofiarą poważnych oskarżeń padła marka Elementy. Postanowiliśmy przyjrzeć się tej sprawie, informacji szukając u samego źródła.

Przeczytaj również: Powrót do korzeni. Anna Orska odkrywa na nowo magię Bali w kolekcji Kembali

Hejt napędzony jednym postem

W środę na jednym z portali społecznościowych powstał post będący próbą znalezienia informacji na temat składu spodni produkowanych przez Elementy. Jedna z użytkowniczek, jednocześnie klientka marki, opublikowała zdjęcie ukazujące skrawek materiału po przeprowadzonym teście zapalniczką. Miał to być dowód na użycie przez polskiego producenta tkaniny o składzie niezgodnym z tym podanym na metce. Jak się później okazało, test został zinterpretowany nieprawidłowo.

Niezwłocznie skontaktowaliśmy się z klientką i oddelegowaliśmy pracowników w celu weryfikacji spodni/materiału. Na miejscu powtórzony został test zapalniczką, w wyniku którego spodnie okazały się być wykonane w 100 proc. z wełny. Podczas takiej próby należy zwrócić uwagę na następujące czynniki: kolor płomienia powinien być jasny, zapach przypomina palone włosy bądź pióra, podpalony obszar może się “bąbelkować”, natomiast po roztarciu w palcach, kruszy się na popiół i tak właśnie było w tym przypadku – informuje redakcję Fashion Biznesu przedstawicielka Elementów.

Szybka weryfikacja stanu faktycznego nie powstrzymała fali hejtu wylewającej się na markę. „Aferę” podchwycili zasięgowi użytkownicy social mediów. Swoimi działaniami przyczyniając się do rozpowszechniania niesprawdzonych i krzywdzących informacji na temat marki. Jak się okazało… Niewinnej!

Bardzo szybko zareagowaliśmy na sytuację sprawdzając partię spodni oraz tkaninę, z której pochodził zakupiony egzemplarz. Z naszych ustaleń wynika, iż jest to 100 proc. wełna od naszego zaufanego dostawcy, którym jest renomowana fabryka z Portugalii – tłumaczą Elementy. Dysponujemy kartą techniczną materiału od producenta, którą chętnie udostępnimy instytucjom, które weryfikują poprawność informacji zamieszczanych na metkach bądź na stronie internetowej. Tym niemniej pobrana została przez nas próbka tkaniny do wysłania do laboratorium w celu rozwiania wszelkich wątpliwości opinii publicznej dodając.

Warto podkreślić, że klientka marki nie jest winna zaistniałej sytuacji. Informację wrzuciła na grupę, której regulamin zabrania wynoszenia treści “na zewnątrz”. Ponadto sama podkreśliła, że celem jej działania jest weryfikacja i sprawdzenie wątpliwej tkaniny. Dowiedzieliśmy się również, że widząc rosnącą falę hejtu wylewaną na markę, użytkowniczka zdecydowała się wystosować prywatne wiadomości do zasięgowych użytkowników social mediów z prośbą o nierozkręcanie afery. Nie dostała odpowiedzi. – Zasmucający jest fakt szerzenia niezweryfikowanych informacji przez osoby oraz kanały opiniotwórcze posiadające zasięgi w social mediach – czytamy w podsumowaniu oświadczenia przekazanego naszej redakcji przez Elementy.

Przeczytaj również: Swoje obuwie prezentowała na Paris Fashion Week. Teraz rozszerza swój zespół!

Pełna treść oświadczenia przygotowana dla Fashion Biznesu przez Elementy:

W związku z zaistniałą sytuacją z dnia 19.03 oraz 20.03 br. – tj. publikacja postu ze zdjęciem ukazującym skrawek materiału po przeprowadzonym teście zapalniczką, który rzekomo miał okazać się tkaniną o składzie niezgodnym z podanym na metce – chcielibyśmy się odnieść i przedstawić nasze stanowisko.

Bardzo szybko zareagowaliśmy na sytuację sprawdzając partię spodni oraz tkaninę, z której pochodził zakupiony egzemplarz. Z naszych ustaleń wynika, iż jest to 100 proc. wełna od naszego zaufanego dostawcy, którym jest renomowana fabryka z Portugalii. Niezwłocznie skontaktowaliśmy się z klientką i oddelegowaliśmy pracowników w celu weryfikacji spodni/materiału. Na miejscu powtórzony został test zapalniczką, w wyniku którego spodnie okazały się być wykonane ze 100 proc. wełny.

Podczas takiej próby należy zwrócić uwagę na następujące czynniki: kolor płomienia powinien być jasny, zapach przypomina palone włosy bądź pióra, podpalony obszar może się “bąbelkować”, natomiast po roztarciu w palcach, kruszy się na popiół i tak właśnie było w tym przypadku.

Dysponujemy kartą techniczną materiału od producenta, którą chętnie udostępnimy instytucjom, które weryfikują poprawność informacji zamieszczanych na metkach bądź na stronie internetowej. Tym niemniej pobrana została przez nas próbka tkaniny do wysłania do laboratorium w celu rozwiania wszelkich wątpliwości opinii publicznej. Klientce spodnie zostały wymienione na nową parę.

Autorka postu zamieściła sprostowanie na grupie na facebooku.

Szanujemy naszych klientów i jesteśmy wobec nich uczciwi. Od samych początków naszej działalności cechy takie jak transparentność i odpowiedzialna produkcja, są dla nas kluczowe i głęboko zakorzenione w naszym DNA. Jako marka jesteśmy w ciągłym rozwoju, dołączają do naszego zespołu specjaliści, których doświadczeniu i wiedzy ufamy. Lista naszych dostawców jest nieustannie weryfikowana, a nasza współpraca budowana jest na wzajemnym zaufaniu. Zasmucający jest fakt szerzenia niezweryfikowanych informacji przez osoby oraz kanały opiniotwórcze posiadające zasięgi w social mediach.

Zdjęcie główne: mat. prasowy

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES