REKLAMA
Thinkwashing: co to?

Czym jest “thinkwashing” i co ma wspólnego z klimatem? 

REKLAMA

Badacze podkreślają, że walka ze zmianami klimatu jest możliwa. Dlaczego więc zamiast poprawy sytuacji na świecie zauważamy wciąż jej pogorszenie? Winny temu może być “thinkwashing”, który coraz częściej stosują wielkie koncerny i podmioty, które rzeczywiście mogłyby coś zmienić.

Autor: Aleksandra Zawadzka

Czytaj: Sprawiedliwa cena za modę. O poszukiwaniu złotego środka

Stan klimatu 2023: kryzys postępuje

Kryzys klimatyczny postępuje. Badacze jeszcze wiosną szacowali, że 2023 rok będzie gorętszy od poprzedniego. Teraz, kiedy kończy się jeden z najcieplejszych wrześni w historii, wiemy, że ich prognozy się sprawdziły. Sekretarz generalny ONZ, Antonio Guterres, ostatnie anomalie pogodowe określił wręcz jako “załamanie klimatu”. Równolegle zmniejsza się dostępność wody i plonów, pojawiają się pożary lasów oraz susze. Są też problemy z różnorodnością biologiczną. Powodów jest wiele – spalanie paliw kopalnych (węgla, ropy, gazu), wycinka lasów, nawozy azotowe, zbyt intensywna hodowla zwierząt gospodarskich czy fluorowane gazy cieplarniane to najczęściej wymieniane przez badaczy kategorie. 

Czy da się jednak przeciwdziałać drastycznej emisji CO2, a co za tym idzie – globalnemu ociepleniu? Można na przykład korzystać z odnawialnych źródeł energii, sadzić więcej drzew (pochłaniają dwutlenek węgla i usuwają gazy cieplarniane z atmosfery) czy zwiększyć efektywność energetyczną i ograniczać spalanie paliw kopalnych. Jak widać: są możliwości. Chyba że… pojawi się „thinkwashing”. 

Więcej: Chanel Flap Bag. Czy jest warta inwestycji?

“Thinkwashing”, czyli “pranie przemyśleń”. Dlaczego jest stosowany?

Pojęcie “thinkwashing” pojawiło się stosunkowo niedawno i odnosi się bezpośrednio do zmian klimatycznych, a dokładniej postrzegania ich przez ludzi. Polega ono na biernym podejściu, które opiera się na tezach pokroju “poczekamy i zobaczymy”, “to skomplikowane” i “świat potrzebuje więcej danych, zanim zaczniemy reagować na zagrożenie”, “nie mamy wystarczającej wiedzy”. Proekologiczne działania są więc opóźnione z powodu (często) umyślnej ignorancji i podważania rzeczywistych możliwości. 

O ile “thinkwashing” w przypadku pojedynczych jednostek może wynikać z braku wiedzy, o tyle jeśli chodzi o duże firmy, koncerny i organizacje – często jest kwestią polityki korzyści. Marianne Jennings, profesor studiów prawnych i etycznych na Uniwersytecie Stanowym w Arizonie zauważa, że podmioty decyzyjne często nie chcą zająć się podstawowymi problemami (promują rozpraszające alternatywy lub żądają dalszych badań), ponieważ mogłoby to zagrozić ich przychodom lub relacjom biznesowym. Zgodnie z International Panel on Climate Change (IPCC) istnieją już narzędzia i specjalistyczna wiedza, które są niezbędne do zmniejszenia ocieplenia klimatu. Dużo mówi się też o dekarbonizacji, ale wciąż zbyt mały odsetek firm bierze go na poważnie. Jak podkreśla autorka pojęcia, pisarka Eleanor Cummins – poszukiwanie perfekcji może zahamować postęp, a “thinkwashing” to nic innego, jak “połączenie umyślnej ignorancji w zakresie istniejącej wiedzy, perfekcjonizmu politycznego i stanowiska „wszystko albo nic” w sprawie roli technologii w społeczeństwie”. 

Zobacz też: Zawód – stylistka modowa. Co trzeba o nim wiedzieć?

Zdjęcie główne: Unsplash

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES