Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: w Polsce kochamy podróbki. Przywozimy je z wakacji w Turcji czy Egipcie, zamawiamy na chińskich stronach lub po prostu nabieramy się na śmiesznie niską cenę na podejrzanych stronach “wyprzedażowych”. Logomania i popularność drogich marek streetwearowych, takich jak Supreme, czy OffWhite dodatkowo pogarszają sprawę. Fałszywe produkty ze znanym logo nie brakuje też na forach resellingowych (reselling – sprzedaż “z drugiej ręki” prowadzona przez osoby prywatne w internecie), więc nawet, gdy zależy nam na kupnie oryginału możemy paść ofiarą perfidnego oszustwa.
Polecane wideopodcasty:
Zastanawialiście się kiedyś, ile jest wart rynek podróbek? Szacuje się, że około 500 miliardów dolarów. Produkty ze sfałszowanym logo widujemy na ulicach codziennie, choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Choć jest to rynek czarny i zdecydowanie enigmatyczny, to wiemy o nim coraz więcej.
1. Najchętniej podrabianym logo na świecie jest monogram Louis Vuitton.
Kiedy następnym razem pozazdrościsz pewnej elegantce na ulicy pięknej, brązowej torby zastanów się 2 razy. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie jest to oryginał. Podobnie jest zresztą z Gucci i Chanel, które zajmują kolejne miejsca na podium. Producenci podróbek doszli już niemalże do perfekcji i fałszywe modele do złudzenia przypominają te za kilka tysięcy euro. Na niektórych stronach internetowych znajdziemy nawet podróbkę z… podrobionym certyfikatem oryginalności.
2. Podróbki mogą być sprzedawane również w dużych, popularnych sieciach sklepów.
W 2017 roku amerykański CostCo przegrał ciągnącą się 5 lat sprawę z Tiffany&Co. W Boże Narodzenie 2012 roku gigant przygotował specjalną promocję na pierścionki Tiffany’ego. Okazało się, że firma jubilerska wcale nie podjęła się współpracy z CostCo, a towar jest fałszywy.
3. Najczęściej fałszywe produkty kupują młodzi ludzie.
Jak podaje WP Finanse, fałszywki to smaczny kąsek głownie dla grupy wiekowej 19-24. Dlaczego? Powodów jest co najmniej kilka. Wśród młodych ludzi dominuje nie tylko logomania, ale także ogromna rywalizacja. Są oni gotowi pochwalić się choćby fałszywym logo, byleby rzeczywiście się pochwalić. Dodatkowo w grę wchodzą niskie zarobki, zamiłowanie do zakupów internetowych i brak świadomości.
4. Najwięcej podróbek w stosunku do oryginałów sprzedaje się w Wietnamie, Czechach, Filipinach, Chorwacji i Tajlandii.
I nie mówimy tu tylko o lokalnych bazarkach i fałszywych stronach internetowych. W tych krajach podróbki trafiają nawet do prywatnych butików. Dużo podróbek jest również w lombardach. Są one wprowadzane do sprzedaży przez źle przeszkolonych pracowników, którzy nie potrafią rozpoznać, czy produkt jest fałszywy, czy nie.
5. Powszechność podróbek mimo wszystko spada.
Na koniec dobra wiadomość: podróbki nadal są sprzedawane w ogromnych ilościach, ale mimo wszystko kupujemy ich mniej. Z raportu firmy Entrupy, która tworzy programy komputerowe rozpoznające podrobione produkty wynika, że w roku 2018 kupiliśmy o 5% więcej produktów oryginalnych w stosunku do roku 2017. Jako konsumenci jesteśmy coraz bardziej świadomi, boimy się oszustwa i częściej sprawdzamy autentyczność produktu przed jego zakupem. Czy oznacza to, że czarny rynek w przyszłości ma szansę znacznie się zmniejszyć? Mamy nadzieję, że tak, a my jako konsumenci przyczynimy się do tego.
Zobacz również: Boisz się o czystość nowych butów? Mamy na to sposób!
