Celine
To, co w ostatnich miesiącach wydarzyło się w Celine, to historia copy/paste jak z Yves Saint Laurent. Łączy je ta sama osoba – projektant Hedi Slimane, koncept – drastyczna zmiana, reakcja publiczności – fala krytyki. W Yves Saint Laurent, Slimane pozbył się z nazwy imienia założyciela marki, eleganckie logo zmienił na minimalistyczny, do bólu nowoczesny znak. Jak pokazała historia, ten totalny makeover całkiem się opłacił, a Saint Laurent jest dzisiaj jedną z najbardziej dochodowych marek w portfelu Kering. Sukces w Saint Laurent wcale nie oznacza jednak, że z Celine będzie podobnie. Usunięcie akcentu z nazwy wywołało falę oburzenia obserwatorów mody na całym świecie.
Potem było już tylko gorzej – pierwsza kolekcja tak dalece odbiegająca od dotychczasowej stylistyki Celine, że trudno o jakiekolwiek porównania. Usuwanie śladów po poprzedniczce – czyszczenie sklepów z asortymentu #oldceline, wyzerowanie treści oficjalnego konta marki na Instagramie czy strony internetowej. Do tego drastyczna zmiana wystroju wnętrz.
Hedi Slimane po raz kolejny wybrał najbardziej drastyczną ścieżkę – kategoryczne pożegnanie z przeszłością. „Starzy” wielbiciele marki są wściekli. Czy pojawią się nowi, którzy docenią pomysł Slimane’a?