REKLAMA
Jak wygląda praca w polskich szwalniach? fot. Unsplash

Najniższa krajowa, wyzysk i praca po godzinach. Z tym polskie szwaczki zmagają się od lat

REKLAMA
REKLAMA

Indie, Bangladesz, Chiny – te hasła na sieciówkowych metkach zwiastują złe warunki pracy i wzbudzają niesmak. Spojrzymy, westchniemy, a później wrzucimy dany produkt do koszyka. Podobny schemat zauważymy na polskim podwórkuchoć kochamy termin „polskiego rzemiosła” (utożsamiany ze „zrównoważonym” i „dobrym”), nie dotyczy on każdego zakładu w Polsce. 

Sytuacja szwaczek w polskich zakładach

Nie ma rozmów, każdy ruch i każde odejście od maszyny są kontrolowane. Zapalenie pęcherza, miesiączka? Część pań decyduje się na pampersy”. „Różnie się pracowało. Czasem nawet 12 godzin. A w lecie ciężko było dociągnąć nawet te osiem. Żeby się trochę pobudzić, chowałyśmy kawę w maleńkich słoiczkach w pudełkach lub szufladach w maszynie […]”. „Te pieniądze były śmieszne. Może z 50 złotych za sobotę? I jeszcze często za paliwo trzeba było zapłacić. A jak ktoś nie mógł przyjść, to zabierali 100 zł. Taka kara”. To tylko kilka cytatów, które Grażyna Latos, dziennikarka onet.pl i ofeminin.pl zamieściła w swoim głośnym artykule z 2020 roku o pracy polskich szwaczek. Czy od tamtego czasu coś się zmieniło? Niekoniecznie. 

REPORTAŻ: Gehenna w polskich szwalniach – realia zakładów produkcji odzieży

Choć koszty ubrań rosną, polskie pracowniczki fabryk (w przemyśle odzieżowym ok. 80% pracowników to kobiety, w Polsce również stanowią większość) zarabiają najniższą pensję krajową (średnia wynosi 2975 zł netto).  Standardem są również niepłatne nadgodziny, złe warunki pracy i przemoc psychiczna. Ostatni raport dotyczący realiów w polskich szwalniach został stworzony przez dziennikarkę portalu Money.pl, Weronikę Szkwarek.  Anonimowych wypowiedzi udzieliły jej szwaczki z Pomorza, Wielkopolski oraz województwa łódzkiego. Ich doświadczenia są podobne. 

Na halach produkcyjnych obowiązuje zakaz rozmów. Mile widziane nie są także przerwy na jedzenia ani częste wyjścia do toalety. Przy stanowisku pracy nie powinno się mieć także wody, choć latem zakłady nie korzystają z klimatyzacji. Prośby zespołów produkcyjnych nie są respektowane, mimo, że pracodawcy powinni obawiać się zbiorowego zgłoszenia do Inspekcji Pracy chociażby ze względu na zatrudnianie pracowniczek „na czarno”, bez umowy i ubezpieczenia, oraz przekraczanie dozwolonego czasu pracy (nawet do 14 godzin dziennie). 

Szyłam przez 10–11 godzin dziennie, w szybkim tempie, bo była to praca na akord. Gdy byłam młodsza, nie miałam z tym problemu, z czasem jednak było mi coraz trudniej. A im mniej uszyłam, tym mniej zarabiałam — w artykule Gazety Wyborczej mówi 51-letnia szwaczka. Inna dodaje — Tempo pracy narzucają także niskie ceny za wykonanie poszczególnych produktów. Zazwyczaj nie przekraczają one 30 złotych – przykładowo, szalik szyty jest za 1,2 zł, a bluza za 25 zł. My widzimy zupełnie inną tendencję: ceny ubrań rosną z miesiąca na miesiąc, nieporównywalnie do jakości materiałów, z których są wykonane. W Polsce powstają też ubrania zagranicznych marek luksusowych. Są produkowane za bezcen, później sprzedawane za setki euro tylko dlatego, że posiadają uznane logo.  

O dobro polskich szwaczek walczy już Fashion Revolution. Więcej przeczytasz tu: Fashion Revolution Polska walczy o uczciwe płace w przemyśle odzieżowym

Kryzys dotyka także polskich szwalni 

Praca w szwalni już dawno przestała być atrakcyjna. Niewyobrażalne tempo narzucane przez marki modowe i rosnące koszty (a więc i zmieniające się płace) sukcesywnie odstraszają od produkcji odzieży i przyczyniają się do zwiększających się wakatów w polskich zakładach tekstylnych. Wolne miejsca wypełniają imigranci, którzy potrzebują pracy „na już”. Przyczyną kryzysu nie jest jednak brak rąk do pracy, a sytuacja geopolityczna – w tym wojna na Ukrainie, inflacja i rosnąca niepewność gospodarcza.

Więcej na temat aktualnego stanu polskiego przemysłu odzieżowego znajdziesz tu: Co zmieniło się w modzie na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat? Siedem ważnych głosów ekspertek Fashion Revolution Polska

Czy jest szansa, że w 2024 roku sytuacja polskich szwaczek zmieni się na lepsze? W najbliższym czasie planujemy zagłębić ten temat, dlatego chcielibyśmy zaprosić wszystkich do podzielenia się swoimi doświadczeniami z pracy przy produkcji odzieży w Polsce. Wszystkie historie są cenne. Gwarantujemy, że jeśli zostaną opublikowane, zachowamy pełną anonimowość źródeł. Skontaktujecie się z nami pod adresem mailowym: [email protected].

Zdjęcie główne: Unsplash

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES