REKLAMA

Wywiad: MMC- Prawdziwi nie tylko na wybiegu. Problemy polskiej mody

REKLAMA

W ostatnich latach wiele mówi się o polskiej modzie. Jednak bez odpowiednich srodków finansowych trudno o modę z prawdziwego zdarzenia. MMC Studio robi jednak swoje. Piękne ubrania, pokazy na miarę teatralno – muzycznego przedstawienia i dojrzałe myślenie: moda to także biznes.

O kolekcji, inspiracjach i przede wszystkim o problemach branży mówi nam Rafał Michalak – współtwórca MMC Studio.

Jak powstał projektancki duet MMC?

Markę stworzyliśmy kończąc jeszcze Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi na wydziale Projektowania. To właśnie tam się poznaliśmy, a po ukończeniu Akademii założyliśmy MMC. Na początku tworzyliśmy trio, natomiast jako duet projektancki działamy od pięciu lat. Na samym początku MMC nie było marką, tylko studiem projektowym, w którym przez pierwsze lata działalności zajmowaliśmy się zleceniami dla polskich marek odzieżowych, a nasza praca ograniczała się do typowej działalności projektowej. Można zatem powiedzieć, że byliśmy ludźmi „do wynajęcia”, do których marki zgłaszały się, prosząc o zaprojektowanie kolekcji. Przez te wszystkie lata, pracując dla naprawdę wielu brandów (Reserved, Aryton, Hexeline), szukaliśmy poczucia bezpieczeństwa, równocześnie jednak zadań, w których moglibyśmy wykazać się jako projektanci. Nie zawsze było tak, że mogliśmy pokazać to co chcieliśmy, dlatego też braliśmy udział w wielu konkursach dla młodych projektantów, takich jak: Złota Nitka czy Projektant Roku. Tam też pokazywaliśmy nasze autorskie kolekcje i dzięki temu poznać nas mogło wielu dziennikarzy czy stylistów, którzy zaczęli zamawiać u nas ubrania do sesji. Tak właśnie powstawały pierwsze autorskie kolekcje pod marką MMC.

portret
fot Bartek Szmigulski

A kto odpowiada za wykreowanie marki?

Za wykreowanie marki jesteśmy tylko i wyłącznie odpowiedzialni my. Nigdy nie pracowaliśmy ze sztabem osób, który by ją kreował, nie mamy też pracowników, którzy robiliby to aktualnie. Natomiast warto tutaj zaznaczyć, że nie mamy też takiego sztywnego podziału pracy nad marką, zawsze robimy wszystko razem. Jeżeli musimy podjąć decyzję, to podejmujemy ją wspólnie, a jest ona wynikiem naszych wielogodzinnych przemyśleń i dyskusji.

Co jest najważniejsze w wykreowaniu marki w dzisiejszych czasach?

Najważniejsze jest odnalezienie swojego stylu i posługiwanie się jego językiem. Nam udało się go odnaleźć po wielu latach. Dla nas nie trendy, które obowiązują w danym sezonie są najważniejsze, tylko właśnie styl. Ważne dla nas było to, aby był on rozpoznawalny na wielu płaszczyznach.

Mówisz o rozpoznawalności stylu: jaki on w takim razie jest?

Powiedziałbym, że jest to moda stonowana, łącząca minimalizm i monochromatyczność. Bardzo rzadko używamy nadruków, jaskrawych kolorów. Lubimy też robić nowoczesne kroje, a zarazem bawić się prostotą. Ważne jest dla nas, by kobietę ubrać, a nie przebrać. Myślę też, że nasze ubrania są adresowane do kobiet bardzo świadomych. Lubimy bawić się tkaninami, które są naszą inspiracją, rozpoczynając pracę nad nową kolekcją, zaczynamy właśnie od ich wyboru.

Jaka filozofia kryje się za marką MMC?

Na pewno jest to oryginalność, ale nie za wszelką cenę. Nasza filozofia to nowoczesność i wygoda ubrania. Staramy się ubierać przeciętną kobietę, a nie celebrytów. Zależy nam na ekskluzywności naszej marki.

Co przyciąga uwagę klientów w Waszych ubraniach?

Przede wszystkim tkaniny, za którymi idzie jakość, a także połączenie różnych stylów. Potrafimy połączyć mało formalny, sportowy styl z typowo klasycznymi krojami, co daje naprawdę ciekawy efekt końcowy.

Czy Polacy mają styl i potrafią się dobrze ubrać?

W związku z tym, że zaczyna panować moda na polskie marki, zauważyłem, że Polska zmienia się pod tym kątem. Jest to chyba światełko w tunelu dla nas – projektantów. Ostatnio  w jednym z butików, gdzie sprzedawane są nasze ubrania, miałem spotkanie z klientkami i powiem szczerze, że byłem zaskoczony tym, w jaki sposób były ubrane te kobiety. Wyglądały naprawdę dobrze! To właśnie mnie podbudowało.

Co według Was decyduje o jakości w modzie?

Na pewno posiadanie własnego stylu i utrzymanie się na rynku w tym naszym kraju, bo to jest naprawdę bardzo trudne. Za produktem musi stać jakość, ponadczasowość i, jak dla nas, jakość tkaniny.

Jakie czynniki wpływają na rozwój Waszej marki?

Przez wiele lat skupialiśmy się na promocji naszej marki i bardzo dbaliśmy o PR, dzięki czemu od wielu lat jesteśmy w edytorialach polskiej prasy. Natomiast ostatnio zaczęliśmy myśleć o poszerzeniu sieci sprzedaży. Doszliśmy do wniosku, że zainteresowanie polskimi markami znacząco wzrosło, a poza tym pojawia się więcej miejsc, w których można sprzedawać swoje kolekcje. Co prawda, nie dorobiliśmy się jeszcze własnego butiku, który nadal swoje miejsce ma w sferze marzeń, ale jesteśmy w kilku dobrych multibrandowych miejscach i to na pewno ma wpływ na rozpoznawalność marki. Muszę tutaj także powiedzieć, że przede wszystkim główny nacisk kładziemy na pokazy, które są naszym znakiem rozpoznawczym, a co ciekawe – mamy grono fanów pokazowych, którzy z niecierpliwością czekają na kolejne.

MMC013
fot Bartek Szmigulski J

Czy możesz zdradzić nam jak powstają Wasze pokazy? Na co szczególnie zwracacie uwagę?

Mamy to szczęście, że od samego początku pracujemy z Kasią Sokołowską, z którą znamy się bardzo długo i nie wyobrażamy sobie pracy z inną osobą. Kasia jest spełnieniem naszych oczekiwań w 100% i to ona zawsze jest reżysersko odpowiedzialna za nasze pokazy, które z kolei są wynikiem wielogodzinnych rozmów. Ważną częścią pokazu jest także muzyka i nad jej doborem również spędzamy wiele czasu, słuchając przy tym wielu płyt. Pomysły muzyczne rzuca głównie Ilona, która jest bardzo wrażliwa na tę dziedzinę sztuki. Wydaje mi się, że nawet skromny pokaz może być bardzo piękny, właśnie dzięki odpowiedniemu doborowi oprawy muzycznej. W ogóle lubimy wpływać na nastrój gości, którzy są na pokazie. Nie lubimy natomiast robić komercyjnych, oświetlonych pokazów, stawiamy raczej na półmrok z fajną muzyką. Często mówi się, że nasze pokazy są przedstawieniem podzielonym na akty. Jeżeli natomiast chodzi o miejsce jest to trudna kwestia. Nie zawsze miejsce, w którym odbywa się pokaz jest naszym wymarzonym. Kłania się tutaj ekonomia, ponieważ nie jesteśmy marką komercyjną na tyle, by sponsorzy pchali się drzwiami i oknami. Budżet jest więc ograniczony, jednak nie chcemy robić pokazów tam, gdzie wszyscy i szukamy miejsc bardziej kameralnych, z duszą.

Jak uważacie: czy lepiej zrobić pokaz autorski, czy pokazać się na Fashion Weeku? Co jest lepsze z Waszego punktu widzenia?

Zawsze lepszy jest pokaz autorski, natomiast nie zawsze jest możliwość zorganizowania go. Wtedy Fashion Week jest doskonałym rozwiązaniem, bo jednak zapewnia całe zaplecze techniczne, które, szczególnie dla młodych projektantów, jest bardzo istotne. W związku z tym, że pokazywaliśmy się już na kilku zagranicznych fashion weekach, to zawsze podkreślam, że nie mamy czego się wstydzić, a szczególnie naszego polskiego tygodnia mody. Często jest też tak, że pod kątem technicznym jesteśmy na wyższym poziomie od wielu innych zagranicznych edycji.

No właśnie, a czy polski Fashion Week pomaga wybić się młodym projektantom?

Powiem szczerze, że trzeba sobie najpierw zrobić wszelkie „za i przeciw”, zastanowić się czy warto się na nim pokazać. Dla młodych projektantów czy też wschodzących marek, Fashion Week jest bardzo dobrą platformą do zaprezentowania się. My przez 10 edycji pokazywaliśmy się tam i to naprawdę dużo nam dało, chociażby dlatego, że zmusiło nas to  do robienia dwóch kolekcji w sezonie, co w Polsce nie jest dość częste. Niestety ta impreza robi się coraz bardziej lokalna i coraz mniej osób z mediów przyjeżdża, co znacząco wpływa na nasze położenie. Trzeba tutaj też podkreślić, że nie możemy spodziewać się, że organizatorzy sprowadzą wielu kupców na pokazy, bo w naszym kraju zwyczajnie ich nie ma. To jeszcze w dalszym ciągu płytki rynek.

A jak wygląda sponsorowanie polskich pokazów?

Nie jest łatwo zdobyć sponsora, a jednocześnie nie znam żadnej polskiej marki, która finansuje pokaz z własnych pieniędzy. To nie jest branża, w której zarabia się duże pieniądze i można przeznaczyć je na pokaz, który kosztuje bardzo dużo. Wszyscy zmuszeni są do wspierania się sponsorami, i dlatego często wejście na pokaz wygląda jak wejście na kiermasz towarów promowanych przez sponsorów. Jest to smutne, ale tak właśnie wygląda nasz rynek: projektanci nie są w stanie zarobić na kolekcjach tyle, by stać ich było na sfinansowanie własnego pokazu. Jeżeli jednak taki budżet się znajdzie, to przeznaczony jest on dla pięciu, sześciu topowych nazwisk. My na szczęście znajdujemy się w tej grupie, która ma sponsorów, jednak nie są to pieniądze, które pozwoliłyby nam na zrealizowanie wszystkich pomysłów.

Jak sądzisz: jaka będzie rola i znaczenie sklepów stacjonarnych w odniesieniu do rozpędzającej się machiny platform online?

Wydaje mi się, że sprzedaż online’owa jest przyszłościową opcją także w Polsce, ponieważ mało mamy dobrych butików multibrandowych. Uważam jednak, że wielką szkodą jest to, że przeskakujemy pewien etap, którym są autorskie butiki polskich projektantów i skupiamy się głównie na sprzedaży internetowej. W Polsce nie mamy nawet żadnej ulicy handlowej ze sklepami polskich projektantów. Są jednak takie czasy, w których musimy się dostosować do przyjętych standardów, dlatego też ruszamy z własnym butikiem online.

Dlaczego właściciele polskich butików nie kupują kolekcji?

Trzeba tutaj wyraźnie powiedzieć, że w Polsce nie ma czegoś takiego jak odkupowanie kolekcji. Przez to, że nasz polski rynek jest taki a nie inny, to wszyscy boją się zaryzykować, a przez to całe ryzyko musi wziąć  na siebie projektant. Polskie sklepy nie chcą wziąć odpowiedzialności za to, co w nich się znajduje i jest to patowa sytuacja. Nie można też porównać platform online, np. Net-a-Porter i Mostrami, gdzie pierwsza z nich kupuje regularnie kolekcje od projektantów, a druga tego nie robi. To powoduje, że polskich produktów nie ma wcale tak wiele, bo każdy projektant musi zrobić odpowiednio wcześniej rachunek zysków, strat i tego, co faktycznie mu się na dany czas opłaca.

unnamed-12
fot Bartek Szmigulski J

Czy wyprzedaże sezonowe przynoszą efekty?

My mamy taką strategię, że nie przeceniamy ubrań. Wolimy dać cichy rabat stałej klientce, niż ogłosić, że cała kolekcja jest przeceniona o 50%. Wiele polskich marek prowadziło właśnie taką strategię wyprzedaży, w której ¾ klientów czekała tylko na nie, by dopiero wtedy kupić ubrania. To nie jest wcale takie dobre.

Czy chcecie rozwijać swoją markę na rynkach zagranicznych, czy póki co skupić się na tym polskim? 

Parę lat temu podjęliśmy próbę wejścia na rynek zagraniczny i pokazaliśmy nawet kolekcję w Nowym Jorku, gdzie została dobrze przyjęta. Niestety z różnych przyczyn nie udało nam się rozpocząć sprzedaży. Jest taki plan, by rozpocząć rozmowy na nowo, ponieważ w tym roku zostaliśmy zaproszeni z trzema innymi markami do zrobienia pokazu na Fashion Weeku w Nowym Jorku. Muszę tutaj jednak zaznaczyć, że rozpoczęcie sprzedaży na rynkach zagranicznych nie jest wcale takie proste. Trzeba naprawdę dobrze się do tego przygotować, bo ten klient jest bardzo wymagający. Partner kontraktujący daną markę musi przede wszystkim dobrze ją poznać, a wydaje mi się, że sporo polskich brandów nie ma takiego profesjonalnego przygotowania. W pewnym sensie mówię tutaj także o nas.

Jak sądzicie: czy my – Polacy, jesteśmy gotowi na sukces na rynkach międzynarodowych? 

Myślę, że znalazłoby się kilka takich marek, które są gotowe i jeżeli mogę podać przykład to właśnie Bohoboco, które śmiało mogłoby starać się o zakontraktowanie. Sądzę jednak, że jeszcze troszeczkę nam brakuje, musimy przede wszystkim pouczyć się od najlepszych. Polscy projektanci nie mają jeszcze takiego wsparcia w postaci partnerów, inwestujących w rozwój marki. W Polsce nikt do końca poważnie nie traktuje mody, a poza tym nie mamy takich tradycji, przez co nie ma osób, które chciałyby inwestować i pomagać biznesowo projektantom.

Jak z perspektywy czasu zmieniła się polska moda? 

Śmiało mogę powiedzieć, że w ciągu ostatnich lat bardzo się zmieniła. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, w których nie było wielu projektantów, nie byli oni w ogóle doceniani.  Obecnie, przyszedł taki czas, w którym polskich projektantów jest naprawdę wielu i będą oni chcieli zrobić przede wszystkim karierę na rynkach zagranicznych. Polska moda idzie w dobrym kierunku, ale nadal jej głównym mankamentem jest brak pieniędzy.

Kiedy będziemy mogli zobaczyć Waszą nową kolekcję?

W połowie lutego planujemy, z małym poślizgiem, pokazać kolekcję na wiosnę/lato.

Ostatnie pytanie: plany na najbliższe 5 lat?

Na pewno chcemy otworzyć butik oraz rozpocząć sprzedaż za granicą, a co za tym idzie: zwiększyć produkcję. No i może doczekamy takich czasów, w których zrealizujemy pokaz bez żadnych ograniczeń.

Rozmawiała Marta Poszepczyńska

https://www.mmcstudio.pl/

fot. Bartek Szmigulski J

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES