Martin Margiela to bezsprzecznie najbardziej tajemniczą postać w historii mody. Jego zawodowy życiorys jest pełen niekonwencjonalnych koncepcji, które realizował nie tylko w awangardowych kolekcjach, ale również w budowaniu tożsamości marki opartej na anonimowości i odchodzeniu od tradycji. Chociaż już dawno odsunął się od środowiska modowego, jego nazwisko jest wciąż istotnym punktem odniesienia dla współczesnych artystów.
Martin Margiela urodził się w 1957 roku w Belgii. W 1979 roku skończył studia na Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Antwerpii, a 10 lat później otworzył studio sygnowane swoim nazwiskiem. Jego projekty całkowicie redefiniowały pojęcie sylwetki przez zaburzenie tradycyjnych proporcji. Margiela konsekwentnie, metodą dekonstrukcji przesuwał granice mody. Z założoną przez niego marką łączy się szereg ciekawostek. Wybraliśmy fakty, które najlepiej obrazują historię genialnego artysty, jakim jest Margiela.
1. Pomysł na Maison Martin Margiela narodził się dzięki programowi telewizyjnemu
Istnieje prawdopodobieństwo, że gdyby nie André Courrèges i Paco Rabanne, kariera Martina Margieli potoczyłaby się zupełnie inaczej. Związek z modą rozpoczął się jeszcze we wczesnej młodości twórcy. W jedynym z nielicznych udokumentowanych wywiadów Margiela wspominał o programie telewizyjnym, który widział jako dziecko. W audycji brali udziali wpływowi projektanci lat 60., właśnie André Courrèges i Paco Rabanne.
„Gdy tylko zobaczyłem ich projekty, pomyślałem: “Jak cudownie. Ci ludzie robią to, co ja chcę robić”
– powiedział w wywiadzie dla magazynu “Sphere”
Od tamtego czasu jego pasja nie słabła. Margiela jako nastolatek przeszukiwał sklepy z ubraniami drugiej ręki, a zakupione produkty przerabiał i łączył w stylowe komplety. Zainteresowanie pojęciem znoszonych ubrań ujawnia się w jego dojrzałej twórczości.
2. Martin Margiela był na stażu u francuskiego projektanta
W 1985 roku Margiela rozpoczął pracę na stanowisku asystenta Jeana Paula Gaultiera. Przeprowadzka do Paryża i codzienne obcowanie z modą najwyższej światowej klasy otworzyło przed nim nowe możliwości, które zdecydował się wykorzystać już po trzech latach praktyk u boku Gaultiera. Martin pozostał w Paryżu, jednak zrezygnował z dotychczasowej posady i w 1988 roku otworzył własną markę. W prowadzeniu biznesu pomaga mu koleżanka, Jenny Meirens.
3. Pierwszy pokaz mody Martina Margieli odbył się w kawiarni
Debiut marki Maison Martin Margiela (dziś Maison Margiela) miał miejsce w paryskiej Le Café de la Gare 1988 roku. Projektant przedstawił swoją pierwszą kolekcję damską stworzoną w pełni z ubrań vintage, które poddał metodzie dekonstrukcji i rekonstrukcji. Margiela zaprojektował 52 looki opierające się na wąskiej palecie barw: czerni, bieli i czerwieni. Zasłonił twarze modelek maskami, żeby widzowie mogli skupić się na ubraniach, a nie na fizjonomii osób, które idą po wybiegu. Projekty, które pojawiły się w kolekcji na wiosnę-lato 1989 były dalekie od eleganckich propozycji luksusowych domów mody. Margiela zamienił m.in. fartuch rzeźniczy w suknię wieczorową, a stary tiul w marynarkę.
Niestandardowe idee w mgnieniu oka stały się znakiem rozpoznawczym Margieli, który każdym krokiem zaskakiwał świat mody, niszcząc jego wszelkie szablony. Nie sposób wspomnieć o pokazie kolekcji z 1990 roku, kiedy zdecydował się wykorzystać plac zabaw jako wybieg. Jako, że prace nad pokazem wyłączyły teren z użytkowania na kilka dni, Margiela w ramach rekompensaty za zabranie dzieciom przestrzeni do zabawy, poprosiły by narysowały zaproszenia na jego pokaz, a później posadził je w pierwszym rzędzie. Wśród gości pojawił się m.in. Raf Simons, który po latach powiedział, że pokaz odmienił bieg jego kariery. Simons chciał skupić się na projektowaniu mebli, ale odwaga Margieli z powrotem skierowała jego ścieżkę na modę.
4. Tabi Boots były inspirowane modą japońską
Tabi boots, czyli charakterystyczne buty z przecięciem między palcami, to element, który od pierwszego pokazu przewijał się w kolekcjach Margieli. W 1988 roku projektant zamoczył ich podeszwy w czerwonej farbie, która dzięki modelkom na wybiegu pozostawiła ślad na białej tkaninie wyłożonej na wybiegu. W następnym sezonie materiał został pocięty i zamieniony w sukienkę, umacniając ideę ponownego wykorzystania i reinterpretacji twórczości Margieli.
Koncepcja, która obiła się szerokim echem w branży modowej, została zainspirowana japońskimi „jika-tabi”, czyli butami noszonymi przede wszystkim przez japońskich pracowników budowlanych. Projekt nadaje stopie wygląd kopyta. Motyw jest powielany w nowych kolekcjach domu mody Maison Martin Margiela, któremu obecnie przewodzi John Galliano.
5. Martin Margiela jest jedną wielką niewiadomą
Od początku swojej kariery cenił prywatność ponad wszelkie inne wartości. Stronił od wywiadów, nie zgadzał się na fotografowanie i nigdy nie pokazywał się publicznie. Kwestionowano nawet jego istnienie, a jedna z teorii sugerowała, że kolekcje tworzy team ludzi podpisujący się wymyśloną nazwą “Maison Martin Margiela”. Była to pewnego rodzaju próba odejścia od klasycznego schematu, w którym kolekcje cieszą się popularnością głównie dzięki znanemu nazwisku projektanta. Margieli zależało na tym, by jego projekty przemawiały same przez siebie, a nie przez pryzmat zainteresowania jego osobą. Atmosfera towarzyszącą promocji marki sprawiała, że osoby z bliższego kręgu czuły się jakby należały do tajemnego klubu, dostępnego jedynie dla “wybranych”.
Anonimowość stała się tożsama z marką Margieli. Pozornie działanie miało na celu podsycenie ciekawości odbiorców mody i otoczenia Maison Margiela. Jednak w tym przypadku nie było to działanie czysto komercyjne, bo ściśle łączyło się z prywatnymi przekonaniami projektanta. Jako jedną z nielicznych publikacji, w którą zgodził się zaangażować, można wskazać artykuł dla Vogue’a z 2001 roku. Co ciekawe, na potrzeby tekstu powstało zdjęcie przedstawiające wszystkich pracowników Margieli siedzących na krzesłach niczym w szkole i ubranych w białe fartuchy (są ich firmowymi uniformami i mają przywoływać skojarzenia z laboratorium – to kolejny niejednoznaczny zabieg Margieli). Na fotografii widzimy jedno puste krzesło, symbolicznie ukazujące obecność artysty, niedostępnego dla publiczności.
Geniusz Margieli polega na tym, że wszystko, co robi, można interpretować na różne sposoby – z jednej strony zostawiając puste miejsce na fotografii naznacza wartość sztuki tworzonej dla sztuki, a z drugiej oddaje hołd pracownikom, którzy w całym systemie tworzenia kolekcji nie są mniej ważni niż on sam.
Koniec rewolucyjnej ery Martina Margieli
W 2002 roku coraz częściej mówiło się o chęci odejścia Martina Margieli z branży modowej. W tym czasie pojawiła się również informacja o sprzedaży marki koncernowi OTB Group. Chociaż po sprzedaży firmy Margiela nadal brał udział w tworzeniu kolekcji, kilka lat później plotki o odejściu zostały oficjalne potwierdzone: projektant definitywnie odsunął się od świata mody. Komentarza w tej sprawie udzielił dopiero w 2018 roku, po wygraniu nagrody na Belgian Fashion Awards.
Poczułem, że nie radziłem już sobie z globalną presją i rosnącymi wymaganiami handlowymi. Nie odnajdywałem się też w natłoku informacji generowanych przez media społecznościowe, które niszczyły “dreszcz oczekiwania” i efekt zaskoczenia, fundamentalnie dla mnie ważne.
Skoro Margiela był nieuchwytny za czasów szczytu popularności swojej kariery, łatwo można było przewidzieć, jak zachowa się po „przejściu na modową emeryturę”. Projektant zniknął. Ku uciesze fanów, w 2021 roku fundacja Lafayette Anticipations udostępniła wystawę nową odsłonę twórczości Margieli, nad którą były projektant pracował przez 3 lata. Obranie nowego, muzealnego kierunku w sztuce otwiera nowy rozdział na ścieżce kariery Margieli i – kto wie – może doczeka się kontynuacji.
>>> Przeczytaj też: Demna Gvasalia- uchodźca. Historia projektanta, który jako dziecko uciekał przed wojną