Upadłość Laurelli i Quiosque staje się faktem? Jeszcze niedawno uchodziły za jedne z najmocniejszych marek odzieżowych w Polsce. Dziś nad popularnymi brandami zebrały się czarne chmury. Jak podaje Wyborcza.biz, ich właściciel – spółka PBH S.A. – złożył wniosek o upadłość. Branża zastanawia się, czy to faktyczny koniec dwóch ikon kobiecej mody i symboliczny moment dla całego polskiego rynku fashion.
Polecane wideopodcasty:
W tym artykule przeczytasz:
- o złożeniu wniosku o upadłość przez właściciela marek Quiosque i Laurella,
- jakie były bezpośrednie przyczyny upadłości,
- jak duży gracz z rynku mody planował przejąć zadłużoną spółkę,
- jakie są konsekwencje upadłości dla pracowników i klientów.
Upadłość Laurelli i Quiosque – od marzenia o modowym konglomeracie do sprzedaży za grosze
Kiedy Grupa IMMOBILE, znana z przemysłu i nieruchomości, zapowiedziała wejście w świat mody, brzmiało to ambitnie. Jak pisze Wyborcza.biz, miała powstać polska odpowiedź na VRG – elegancki konglomerat z kobiecymi markami w centrum. W jego sercu znalazły się dwie dobrze znane nazwy Quiosque i Laurella.
Na papierze – duet idealny. W praktyce – zderzenie dwóch światów. Jednak przejęciu przez korporację Laurella straciła pierwotną osobowość i bliski kontakt z odbiorczyniami. Niedługo potem IMMOBILE, zmęczone kosztami i brakiem zwrotów z inwestycji, sprzedało PBH S.A. – właściciela Quiosque, Laurelli i Akardo – za 100 tysięcy złotych. Wartość księgowa? Blisko 100 milionów.
Przeczytaj też: Pogrążyli Laurellę. Teraz wycofują się z modowego biznesu
Monnari – ratunek, który przyszedł za późno?
Po IMMOBILE pałeczkę przejęła łódzka spółka SCRK, a następnie Monnari Trade – stabilny gracz z ponad 200 butikami i markami Monnari oraz Femestage. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wyraził zgodę na przejęcie PBH przez MS Frocks – spółkę w 100% zależną od Monnari. Miał to być nowy początek.
Jak ujawnia Wyborcza.biz, zaledwie kilka miesięcy po przejęciu, 9 października, spółka PBH S.A. złożyła wniosek o upadłość. Firma, zadłużona na ponad 51,5 mln zł, dysponowała już w zasadzie tylko znakami towarowymi swoich marek. Około 90 pracowników wciąż nie otrzymało wynagrodzeń, a wiele klientek czeka na zwrot pieniędzy za zakupy internetowe.
„Według informacji ze spółki “problem z wypłatą wynagrodzeń dotyczy około 90 pracowników spółki PBH SA stanowiących personel sklepów, w których najemcą i pracodawcą pozostało PBH i wynika z zajęcia rachunków bankowych przez komorników i braku środków”
– pisze Wyborcza.biz, dodając, że kwestia zwrotów pieniędzy dla klientów zostanie uregulowana w ciągu 3 dni.
Sprawdź: UOKiK wyraził zgodę. Laurella trafi w ręce nowego właściciela
Gdy zaufanie znika szybciej niż płynność
Internet już od miesięcy wrzał. Pod postami Quiosque i Laurelli pojawiały się komentarze o braku kontaktu, zablokowanych zwrotach i niekompletnych paczkach. W tym samym czasie profile społecznościowe publikowały kolejne kampanie, a sklepy odpowiadały skopiowaną formułką. To klasyczny przykład utraty kapitału, którego nie widać w bilansie – zaufania. W modzie to ono jest walutą.
Laura Reiss-Vogel, założycielka Laurelli, skomentowała sytuację w rozmowie z Wyborcza.biz:
„Niestety, złe decyzje i wybory biznesowych partnerów doprowadziły markę w kierunek, który przewidzieliśmy już po pierwszym miesiącu współpracy […]. Dziś idziemy swoją własną drogą. Dlatego prosimy, aby nie łączyć nas już z Laurellą, to historia, którą zamknęliśmy”.
Właściciel Quiosque i Laurelli składa wniosek o upadłość
Dziś, patrząc na upadłość Laurelli i Quiosque, branża widzi nie tylko liczby, ale także ostrzeżenie: w świecie, gdzie tempo wygrywa z refleksją, marki zbudowane na relacji, nie na strukturze, mają większe szanse na przetrwanie. Być może z tej katastrofy wyłoni się coś nowego – bardziej świadomego, bliższego klientkom, mniej oderwanego od rzeczywistości. Bo w końcu każda dobra historia mody, nawet ta z dramatycznym zwrotem akcji, ma szansę na powrót w nowej odsłonie.
Zdjęcie główne: Unsplash
