REKLAMA
Daniel Gryszke to fryzjer z ponad 13-letnim doświadczeniem, który obecnie pracuje dla najważniejszych marek i magazynów. Cztery lata temu przeprowadził się do Warszawy, co okazało się być kluczowe w rozwoju jego kariery.

K(B)ariery: Daniel Gryszke „Każdy plan zdjęciowy jest w pewien sposób wyzwaniem”

REKLAMA

Daniel Gryszke to fryzjer z ponad 13-letnim doświadczeniem. Swoje pierwsze kroki stawiał w salonie fryzjerskim w Opolu, a obecnie pracuje dla najważniejszych marek i magazynów. Cztery lata temu przeprowadził się do Warszawy, co okazało się być kluczowe w rozwoju jego kariery. Daniel jest kilkukrotnym finalistą konkursu marki L’Oréal Professionnel Colour Trophy, a obecnie pełni rolę styling-experta dla marki Schwarzkopf Professional. Jego prace mogliśmy oglądać m.in. w Vogue Polska, Vogue Czechoslovakia, Vogue Ukraine czy polskiej edycji Elle. Na co dzień reprezentuje go agencja D’vision.

Twoja droga zawodowa zaczęła się od …

Mamy… a właściwie podglądania jej pracy. Tak, mama też jest fryzjerką. Często zabierała mnie do salonu, w którym pracowała. Siedząc w ogromnym fotelu – jako kilkulatek walczyłem z szerokim grzebieniem i blond włosami lalki, którą dostałem od koleżanek mamy tylko po to, żebym miał się czym zająć. Pewnego dnia po powrocie z pracy mama opowiadała, że ktoś obciął treningową główkę fryzjerską na krótkiego boba i nikt nie wiedział, kto to zrobił, a to byłem ja. Nudziłem się i szukałem sobie zajęcia, więc ostrzygłem pierwszą klientkę. Ta zabawna historia okazała się być wstępem do mojego życia zawodowego. Po drodze był także taniec, który był całym moim światem. Ukształtował mnie i pozwolił zbudować pewność siebie. Pierwsze zawodowe kroki stawiałem u boku Beaty Berendowicz. Pokazała mi wszystko, nauczyła trzymać nożyczki! Jestem jej bardzo wdzięczny, za przekazaną wiedzę i wsparcie, jakie otrzymałem. Później był jeszcze Wrocław i dziewięć lat spędzonych w salonie fryzjerskim QUALITE – Instytut Pięknych Włosów.

Najlepszy i najgorszy moment w Twojej karierze to …

Bardzo ważnym momentem było otrzymanie w wieku dziewiętnastu lat nagrody publiczności w konkursie L’oréal Professionnel Style & Colour Trophy. Nie zapomnę tych emocji nigdy. Wierzę jednak, że ten najlepszy moment dopiero nadejdzie, a może jest tuż za rogiem?

Ten najgorszy? Pamiętam moment pełnego lockdownu, który zatrzymał wszystko i wszystkich.  Pociąg, który jechał pełną parą nagle stanął. To był czas, kiedy mogłem pomyśleć nad tym, co dalej. Każda chwila naszego życia jest lekcją, którą staram się odrobić z pokorą i przekuć w coś pozytywnego.

Czego o Twojej pracy nie wiedzą inni?

O nadgodzinach! (śmiech) Tak, jak aktor mówi, że odczuwa tremę przed każdym spektaklem, tak ja mogę powiedzieć, że każdy plan zdjęciowy jest w pewien sposób wyzwaniem. Wymaga on pełnego skupienia i musimy odegrać naszą rolę jak najlepiej. W tym zawodzie bardzo ważne jest znalezienie balansu pomiędzy kreacją i indywidualizmem, a pracą zespołową. W końcu to cały team tworzy zdjęcie.

Co byłoby dla Ciebie zawodowym spełnieniem marzeń?

Teraz? Uczesać Kate Moss. Co będzie następne? Jeszcze nie wiem, prawdopodobnie wyznaczę sobie kolejny cel. Najważniejsze to nie zatrzymać się.

Cechy, które powinna mieć osoba, która chce podążać Twoją drogą to …

Pracowitość, ambicja i pokora, ale też wiara w nasze wewnętrzne ja. Wiem, że to utarte stwierdzenie, ale trzeba robić to, co się kocha.

Kim byś był, gdyby nie to co robisz teraz?

Byłbym tancerzem.

Zdjęcie główne: Yan Wasiuchnik

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES