Chińscy giganci telekomunikacyjni Huawei Technologies Co. oraz Xiaomi zawiesili pobieranie aplikacji Nike i Adidas ze swoich sklepów. Powód? Oświadczenia o odmowie używania bawełny z Xinjiang.
Ctrl + Delete
W poniedziałek rano (29.03.) aplikacje Nike i Adidas zniknęły ze sklepów z aplikacjami Huawei i Xiaomi, po tym jak marki odzieży sportowej wzbudziły kontrowersje w Chinach poprzez oświadczenia dyskryminujące bawełnę produkowaną w północno-zachodnim regionie autonomicznym Chin – Xinjiang. Zarówno rzecznik prasowy Huawei jak i Xiaomi odmawiają udzielenia komentarza w tej sprawie. Usunięcie aplikacji najprawdopodniej odzwierciedla pogląd koncernów technologicznych z właścicielami aplikacji, jakoby dyskryminując bawełnę z Xinjiang, marki naruszają interesy klientów i łamią umowy ze sklepami z aplikacjami – mówi Liu Dingding, analityk technologiczny dla Global Times.
Co ciekawe, ze współprac z Nike i Adidas wycofało się już wiele chińskich gwiazd. Nie jest jeszcze do końca jasne, czy marki będą podejmować działania prawne przeciwko gwiazdom za zerwanie kontraktów. W sieci pojawiają się doniesienia, że Adidas żąda od piosenkarza z Hong Kongu Eason Chana zapłaty 9,22 miliona dolarów za porzucenie marki. Chan spotkał się z ostrą krytyką w Hong Kongu i na Tajwanie za swoje poparcie dla wykorzystania bawełny z Xinjiangu.
Sprzedaż rośnie pomimo bojkotu
Bojkot nie wpłynął jednak na sprzedaż produktów Nike i Adidas w Chinach. Po pierwsze, chińscy użytkownicy mogą nadal pobierać aplikacje marek, z platform jak App Store. A po drugie, marki nadal można znaleźć na głównych chińskich platformach e-commerce, takich jak: Taobao, JD.com czy Pinduoduo. Pytanie – jak długo jeszcze? Chiński rynek jest w zasadzie najważniejszym dla Nike i Adidas, biorąc pod uwagę spowolnienie globalnej konsumpcji w obliczu pandemii COVID-19.
Zgodnie z raportem finansowym za trzeci kwartał 2020, sprzedaż Nike w Chinach wzrosła o 51 procent, równoważąc spadki na większości innych rynków, co dało całkowity wzrost o 3 procent. Sprzedaż obuwia wzrosła w Chinach o 50 procent, a odzieży o 54 procent. Adidas ujawnił w swoim rocznym raporcie finansowym za rok 2020, że choć całkowita sprzedaż globalna spadła, to wzrost o 1 procent w regionie Azji i Pacyfiku był napędzany silnym ożywieniem w Chinach, gdzie sprzedaż wzrosła o 7 procent.
H&M też ma problem
Poszkodowany jest nie tylko Nike czy Adidas, ale także H&M. Szwedzki detalista odczuł właściwie najbardziej skutki bojkotu. Nazwa H&M została usunięta z chińskiego e-commerce. Wiele firm technologicznych usunęło wirtualną obecność firmy ze swoich platform, a wyszukiwanie haseł „H&M” oraz „HM” nie daje żadnych wyników. Co więcej, H&M zamknął co najmniej sześć sklepów w takich miastach jak Urumqi, Yinchuan, Changchun i Lianyungang, a kilka centrów handlowych podało to jako przyczynę decyzji właściciela. Na filmie zamieszczonym na Weibo widać, jak billboardy H&M są usuwane z fasady centrum handlowego, a logotypy sklepów zakrywane są papierem formatu A4. Szwedzka marka posiadała w Chinach 505 sklepów na dzień 30 listopada 2020 roku.
>>> Czytaj także: Chiny nawołują do bojkotu H&M. Szwedzka sieciówka zaniepokojona łamaniem praw człowieka
USA reaguje
W ostatni piątek administracja Joe Bidena oskarżyła Chiny o kierowaną przez państwo kampanię w mediach społecznościowych oraz bojkot korporacyjny i konsumencki przeciwko firmom, w tym amerykańskim, europejskim i japońskim.
Pochwalamy i stoimy po stronie firm, które przestrzegają amerykańskiego prawa i zapewniają, że produkty, które konsumujemy, nie są wytwarzane przy użyciu pracy przymusowej – powiedziała rzeczniczka Departamentu Stanu Jalina Porter podczas briefingu informacyjnego. Wspieramy i zachęcamy przedsiębiorstwa do przestrzegania praw człowieka zgodnie z zasadami przewodnimi ONZ dotyczącymi biznesu i praw człowieka oraz wytycznymi OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, przyp. red.) – dodała.
Niesforny mocarz
Czy kraje europejskie oraz Stany Zjednoczone powinny zareagować bardziej stanowczo i rykoszetem uderzyć w Chiny, które zdają się być niesfornym i potężnym krajem, postępującym z resztą świata jak z marionetkami? Globalne marki boją się stracić głównego obecnie źródła dochodów, co jest zrozumiałe. Niemniej, jeśli nie będzie żadnej reakcji na manipulację, jak choćby zablokowania tymczasowo chińskich aplikacji w App Store i Google Play, w niedalekiej przyszłości być może przyjdzie nam się mierzyć z większymi problemami. Profit ponad ludzkie życia? Chiny nie powiedziały ostatniego słowa, a Europa i USA najwyraźniej przytakują.