Pisała proste, ale zarazem przesiąknięte intelektualizmem wiersze. Jej teksty poruszały czułością,
mądrością, ale też trafnością, z jaką opisywały rzeczywistość. 2 lipca 2023 roku minęła setna rocznica
urodzin Wisławy Szymborskiej.
Autor: Julia Lubecka
Powiedzieć, że Wisława Szymborska była jedną z najwybitniejszych postaci w panteonie polskich
artystów to tak, jakby nie powiedzieć nic. Urodzona 2 lipca 1996 r. w folwarku Prowent pod Kórnikiem, w
wieku kilku lat przeniosła się wraz z rodziną do Krakowa. To właśnie miasto królów polskich, z którym
nierozerwalnie była związana, stało się świadkiem jej debiutu literackiego.
W 1945 r. młoda poetka przyszła do krakowskiego “Dziennika Polskiego” z propozycją, by ten opublikował jej wiersze. Wybrany został jeden: „Szukam słowa”. – Do tej pory ten tytuł jest aktualny, bo poeci nie robią nic innego, tylko szukają słów – mówiła wiele lat później w rozmowie z Wiktorem Legowiczem w audycji „Do południa”. I choć wtedy o poezji nie myślała poważnie, była z nią związana resztę życia.
Przeczytaj również: Wisława Szymborska w setną rocznicę urodzin upamiętniona przez Mennicę Polską
Jak była Wisława Szymborska ?
Skryta jeśli chodzi o życie prywatne, nie lubiła szumu wokół swojej osoby. Zawsze skromna, nawet po
otrzymaniu w 1993 r. Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za poezję, która z ironiczną precyzją
pozwala historycznemu i biologicznemu kontekstowi ukazać się we fragmentach ludzkiej rzeczywistości. – Mam nadzieję, że nie przewróci mi się w głowie – komentowała.
Wielokrotnie powtarzała, że wszystko, co ma do zakomunikowania, jest w jej wierszach. Co więc
przekazała w niej czytelnikom? Swoją niechęć do nieautentycznych relacji, próbę reinterpretacji świata czy choćby pogląd na sprawy feministyczne. I mimo że broniła się przed nazywaniem jej feministką, w jej tekstach mocno czuć wydźwięk emancypacyjny. Poza stosowaniem feminatywów, przyglądała się zarówno historiom kobiet żyjących w cieniu swoich mężów, ale także silnych władczyń.
Jej poezja nie walczyła więc bezpośrednio z powojenną tradycją dyskursu płci, ale też jej nie akceptowała. Ona sama nie bała się natomiast stawać po stronie kobiet, co robiła do końca. “Przeszła od postawy «absolutnie nie jestem wojującą feministką» do całkowitego aprobowania tego myślenia. Było w niej wiele empatii wobec kobiet w dawnych czasach i ich roli, co widać choćby w tekście o Piastównach”, mówił na łamach “Wysokich Obcasów” Jacek Dehnel.