Scenografie pokazów mody to temat rzeka. Czy widzieliśmy już wszystko? Prawdopodobnie nie, bo wyobraźnia kreatorów nie zna granic.
W dzisiejszym świecie nawet najpiękniejsze ubranie nie jest w stanie utrzymać dłuższego zainteresowania widza. Co innego scenografia. Projektanci prześcigają się więc w pomysłach, byle tylko urozmaicić doświadczenie jakim jest pokaz mody. Współpraca z artystami, pokazy organizowane w egzotycznych miejscach (przede wszystkim kolekcje cruise), happeningi. Wszystko byle przyciągnąć uwagę i zaistnieć – chociażby na Instagramie.
Hala lotniska, plaża, alpejska wioska. Czy mówimy o weekendzie majowym? Niekoniecznie. Dla większości fanów mody wszystkie te skojarzenia przywodzą na myśl… Chanel. Markę, która z pokazów mody urządziła prawdziwe show. Stworzenie scenografii – tła dla kolekcji to nie lada wyczyn. Także i tu widoczne są trendy. Jakie królowały podczas pokazów na jesień/zimę 2019?
Zabawkowy świat
Jeden z najbardziej kolorowych tematów, który podchwycili projektanci. Louis Vuitton skorzystał z „instalacji” znanych z Centre Pompidou. Kolorowe rury, włazy, łączenia sprawiały, że widz czuł się jak w nieodstępnej na co dzień fabryce. Dość kolorowej, trzeba przyznać. Do tego oprawa świetlna i muzyka („zaprojektowana” przez Dev Hynes) i o tym pokazie będziemy pamiętać na dłużej.
Powracająca do świata mody (i pokazów) marka Kate Spade postawiła na róż. Nicola Glass, dyrektor kreatywna marki przekształciła legendarną restaurację Cipriani w różową kapsułę czasu, by przenieść gości w otchłań lat 70. Pośrodku sali stanęła wyjątkowa budowla – mini „mauzoleum”, w którym zasiedli najważniejsi goście – twarze marki. Modelki przechadzały się po – jakżeby inaczej – różowym dywanie. Po relacjach na Instagramie trzeba przyznać, że różowy świat Kate Spade kupił gości.
Showroom Sergio Rossi na czas fashion weeku zaminenił się w … cukierkową fabrykę butów. Artysta Gary Card wie co przyjemne dla oka. Millenial pink, słodkie gablotki i piękny produkt – regramowanie zapewnione.
Z drugiej ręki
Nie każda scenografia musi być jak spod igły. Niedopasowane krzesła każde z innej bajki, plastikowe skrzynki i palety w roli siedzeń dla widowni, stare telewizory, magnetofony i konsole jako część scenografii. Trend second hand dotarł także na pokazy? Chociaż ciężko uwierzyć by zagrzał tu miejsce dłużej, ostatni fashion week obfitował w scenografie zbudowane z rzeczy z drugiej ręki. Marki takie jak Miu Miu, Marni czy John Elliot pomysły na pokaz odnalazły w… starociach.
Najciekawiej było w Hermès. Ultraluksusowy dom mody poszedł na całość i pokaz męskiej kolekcji zorganizował w…magazynie. Nie był to jednak zwykły magazyn, a państwowy skład antyków, który odwiedza każdy nowo wybrany francuski prezydent gdy dekoruje swoje posiadłości. Mają rozmach!Sztuka, sztuka, sztuka
Mariaż mody i sztuki to w wielu przypadkach podstawa funkcjonowania marek modowych. Jednym z głównych inicjatorów tego kierunku był Marc Jacobs, jeszcze w czasach Louis Vuitton. Do współpracy zaangażował m.in. Takashi Murakamiego czy Stephena Sprouse’a. Sterling Ruby wspierał Rafa Simonsa – i w kolekcji, i w wystroju wnętrz butików. Marka Alexander McQueen stworzyła specjalną, limitowaną edycję słynnych apaszek z czaszkami z samym Damienem Hirstem. To w kwestii kolekcji, a co z wybiegiem?
Tutaj projektanci także nie próżnują. Pokaz Diora na jesień/zimę 2019 został inspirowany sztuką włoskiego artysty Tomaso Binga. Ściany przestrzeni pokazu pokryte były zdjęciami „nagiego alfabetu” stworzonego przez artystę z… ludzi.
Scenografia pokazu Valentino została zdominowana przez instalację Roberta Montgomerego. Część projektu „Ghost in the Machine” – świetlisty napis jako tło wybiegu niósł przekaz dotyczący relacji międzyludzkich. A może także tych z kategorii człowiek-ubranie? Interpretacja dowolna.
Światłocień
Jedni stawiają na kolor, inni na mroczne wrażenia. Co ciekawe, to drugie rozwiązanie zdaje się przeważać.
Efekt chiaroscuro (światłocień) u Gucci osiągnięty został dzięki grze świateł i luster. 120 000 (!) żarówek w połączeniu z migocącymi zwierciadłami, które otaczały wybieg z każdej strony przeniosły widzów do świata mroku. Ciekawy pomysł, szczególnie w zestawieniu ze stylistyką Gucci, która z mrocznymi klimatami ma niewiele wspólnego.
Jeżeli mowa o pokazach, nie można nie wspomnieć o Alexandrze de Betak, dziś chyba najsłynniejszym producencie pokazów mody. Nawet najprostszy pomysł de Betak jest w stanie zmienić w coś niezwykłego. Współpracuje z największymi (wspomniany wcześniej Dior czy Kate Spade), dlatego też może „zaszaleć”. Dokładnie tak jak w przypadku pokazu Saint Laurent. Zainspirowany „Infinity Rooms” Yayoi Kusamy (artystka, której mariaż z branżą mody trwa od lat – patrz kolekcje LV) dla Saint Laurenta stworzył świetlną kaskadę. Zwisające z sufitu sznury z punktami świetlnymi (dla urozmaicenia – w kolorze niebieskim) stanowiły jedyną ozdobę wybiegu, a modelki świeciły w ciemności. Efekt piorunujący.
U Bossa goście podziwiali wybieg zrobiony z luster. Chłodne, industrialne wnętrze oraz światła jarzeniowe oświetlające wybieg od góry, stworzyły klimat jak z opuszczonego szpitala. Z jednej strony mrocznie, z drugiej kroczący po wybiegu modele i modelki wyglądali jakby… szli po wodzie. Czyżby projektant scenografii miał w głowie kultowy już pokaz Fendi?Przyszłość
Jak widać pomysłów na dobrą scenografię nie brakuje. Przede wszystkim – musi wyglądać. W końcu dzisiaj to Instagram jest głównym rozgrywającym w biznesie. Budżety największych domów mody są nieograniczone, dlatego też mogą pozwolić sobie na co tylko chcą, a wszystko w imię satysfakcji klientów. Z drugiej strony czy pokazy mody w dotychczasowej formule mają przed sobą jakąkolwiek przyszłość? Zanika podział między sezonami, klienci „wymuszają” na markach przyspieszenie. Jak w tej sytuacji rozwiązać problem pokazów? Czy ich organizacja, która pociąga za sobą horrendalne koszty wciąż ma sens? To pytanie wciąż pozostaje bez odpowiedzi.