Możemy się założyć, że te zielone kosmetyki kiedyś już zagościły na Waszych półkach! Garnier to przecież jedna z bardziej rozpoznawalnych marek beauty na rynku. Teraz zielona nie tylko ze względu na logo. W ramach właśnie wdrażanej strategii zrównoważonej produkcji Garnier podjęło zielone zobowiązania, których celem jest zminimalizowanie globalnego wpływu marki na środowisko. Co to oznacza w praktyce?
Garnier naturalnie… zieleńszy?
Świat, w którym żyjemy zmienia się bardzo szybko, stawiając nas w obliczu bezprecedensowych wyzwań związanych z ochroną zasobów naturalnych i klimatu dla przyszłych pokoleń. Jako wiodąca marka na rynku produktów masowych w dziedzinie naturalnego piękna, mamy szansę wziąć udział w tworzeniu pozytywnej przyszłości, wytyczając drogę do zrównoważonego piękna, oferując produkty, które szanują nasze środowisko i zasoby naturalne. Swoją rolę chcemy odegrać w sposób zdecydowany, podejmując ambitne zobowiązania i wyznaczając kierunek zmian w naszej branży – wyjaśnia Adrien Koskas, globalny prezes marki.
Nie jest to pierwszy krok Garniera w stronę bardziej zrównoważonego rozwoju. Od paru lat należąca do koncernu L’Oréal marka intensyfikuje swoje wysiłki. Podejmuje współpracę z organizacjami pozarządowymi, w zakładach produktowych konsekwentnie zmniejsza emisję CO2 i zużycie wody. Strategia „Green Beauty” obejmuje także opracowywanie nowych formuł w 98% pochodzenia naturalnego oraz uzyskanie certyfikatu Eccocert na ekologiczne produkty do pielęgnacji skóry. Jednak uwaga, to, że marka stara się wdrażać bardziej „zielone” rozwiązania nie oznacza, że jest wegańska i cruelty-free!
Jakie dokładne zobowiązania podjęła marka?
Jakie dokładne zobowiązania podjęła marka?
Można je podzielić na 4 główne filary, na których oparte zostały działania. Są to:
- tworzywa sztuczne i opakowania
- produkty i formuły
- fabryka i produkcja
- program społecznie odpowiedzialnego pozyskiwania surowców Solidarity Sourcing.
To ważne, że tak duża marka decyduje się na równie radykalne zmiany. Zmiany, podkreślmy, w dużej mierze wynikające również z coraz to większej świadomości konsumentów, którym kwestia kryzysu klimatycznego leży na sercu i często stanowi czynnik decyzyjny przy dokonywaniu zakupów. Popyt napędza podaż. Konsumpcjonizm, zwykle stawiany w ofensywie do ekologii, nagle może zadziałać na jej korzyść.
Deadline? 2025 rok.
Kluczowe są tutaj 3 kwestie. Sprawienie, by do 2025 r. wszystkie produkty były wytwarzane bez użycia tworzyw pierwotnych, by opakowania nadawały się do ponownego wykrorzystania (albo recyklingu czy kompostowania), by fabryki zmniejszyły swoją emisję dwutlenku węgla – zresztą, już na ten moment udało się ją obniżyć aż o 72%. Za to w samym 2019 r. dzięki użyciu plastiku z odzysku Garnier ograniczyło już 3670 t pierwotnego tworzywa sztucznego. Innym sukcesem ubiegłego roku jest zdobycie certyfikatu zrównoważonej gospodarki leśnej (FSC) dla 100% kartonów i papierowych instrukcji użytkowania oraz zmniejszenie zużycia wody w fabrykach marki aż o 45%. Do końca 2020 r. 100% nowych produktów będzie zaś miało korzystniejszy profil środowiskowy.
Zmiany nie ominą również polskiej fabryki L’Oréal – pod względem produkcji największej na świecie. Już dziś posiada stację recyklingu wody, a w przyszłości ma docelowo odzyskiwać nawet do 75% wody miesięcznie.
Więcej! – nie tylko na sklepowych półkach
Więcej! to hasło zwiastujące zmiany u marki Garnier. Więcej: solidarnego pozyskiwania surowców, zielonych formuł, opakowań z recyklingu, energii ze źródeł odnawialnych… A także – i co ważne – działań społecznych.
Zadziwiające, jak ostatnich kilka lat zmieniło branżę. Rosnące zaangażowanie konsumentów przekłada się na ich większe wsparcie dla tych marek, które w jakiś sposób dbałyby nie tylko o lepsze wyniki własnych sprzedaży. Bynajmniej! Właściwie, na linii marka-konsument ruch jest już dwukierunkowy. Nic więc dziwnego, że i w swojej strategii zespół Garnier uwzględnia inicjatywy pro-społeczne i pro-ekologiczne. Do 2025 r. ma wesprzeć 800 lokalnych społeczności z całego świata w ramach programu “Solidarity Sourcing”. Ma on za zadanie promować bardziej zrównoważony i sprawiedliwy handel poprzez zapewnianie osobom zwykle wykluczonym z rynku dostęp do pracy i trwały dochód. Dla Garnier to także krok w stronę lepszej transparentności. Masło shea (* z certyfikatem Fair For Life) pozyskuje się więc z Burkina Faso. Olejek arganowy? Z Maroka. A olejek sojowy? Z Brazylii i Paragwaju, przy uwzględnieniu zasad sprawiedliwego handlu (certyfikat Fair for Life, Eccocert). Marka prowadzi także program ochrony dobrostanu pszczół.
Cieszy nas to, że podejście Garnier jest holistyczne i skupia się na różnych elementach ze świata branży oraz z życia społecznego. Dodajmy, że marka w nowej strategii “oddaje” jeden filar swoich działań na rzecz “bardziej zielonej planety”, jak sama to określa. Od 2019 r. wspólnie z Ocean Conservancy (amerykańska organizacja non-profit) działa, by chronić oceany przed zanieczyszczeniem plastikiem. A konkretnie? Angażuje się w projekt ICC, czyli International CoastalClean-up. W ten sposób w 2019 r. pracownicy Garnier zebrali 6,8 t odpadów.
Przykład dla innych?
Przy całym obiektywizmie – nowa strategia Garnier zasługuje na piątkę z plusem. Inicjatywy społeczne, ambitne (aczkolwiek realnie osiągalne) cele… I, co szczególnie ważne, transparentność działań. To, jak i czy w ogóle zapobiegniemy bardziej drastycznym zmianom klimatu zależy tylko od nas samych. Nas – znajdujących się po obu stronach relacji konsument-marka. Musimy wszyscy czuwać, bo razem budujemy swoją przyszłość. Niech więc będzie zielona nie tylko od wyników na giełdzie.
Na koniec pojawia się kluczowe pytanie – skoro Garnier udowadnia, że pro-ekologiczne zmiany są możliwe nawet i dla największych koncernów, to czy konkurencja podłapie “bakcyla” i podąży tym śladem? Oby!