Na światowych pokazach mody czy za kulisami sesji zdjęciowych można ich spotkać gdy dosłownie lewitują z kamerą nad powierzchnią ziemi w poszukiwaniu najlepszych, najbardziej trafionych ujęć. Ich zadaniem jest stworzenie filmu, który podkreśli koncepcję kampanii lub nada jej nowego wyrazu. W światowej branży mody operatorzy video są równie ważni, jak i fotografowie. Choć nie są tak medialni, a ich nazwiska nie są tak powszechnie znane jak Irvinga Penna, Richarda Avedona czy Helmuta Newtona, operatorzy video cieszą się wielkim uznaniem, a ich pracę podnosi się do rangi sztuki. W polskiej branży mody również króluje kilku wziętych operatorów video, którzy coraz częściej odnoszą wielkie sukcesy zagranicą. Przybliżamy sylwetki stołecznych twórców, a także sprawdzamy, czym charakteryzuje się ten zawód.
Zobacz też: Top 7 fotografów, których musisz znać
Zdjęcie główne: Kampania Burberry Jesień 2019 fot. Nick Knight
Aleksander Ryżow
Zasłynął swoją współpracą z polskimi wydaniami ELLE i Glamour, gdzie odpowiadał za audiowizualny wizerunek tytułów. W portfolio ma realizacje dla marek eobuwie.pl, Born2Be, House, Levi’s, Pretty One, L37, Smyk, Zalando czy MODIVO.
Wojciech Szczot FashionBiznes.pl: W zeszłym roku zostałeś nominowany do ELLE Style Awards w kategorii: operator video. Wróćmy jednak do Twoich początków: 10 lat temu, kiedy dopiero zaczynałeś, zdawałeś sobie sprawę z tego jak wiele Cię czeka?
Alexander Ryżow: Oczywiście nie zdawałem sobie z tego sprawy, nie wiedziałem że będę pracować z najlepszymi magazynami modowymi w Polsce i z topowymi markami, ale zawsze do tego dążyłem. Nigdy nie miałem planu B na wypadek gdyby nie udało mi się jako operator video. Moi rodzice są dentystami, ale nigdy nie zakładałem, że to może być dla mnie jakiś alternatywny pomysł na życie. Zawsze dużo nagrywałem i sprawiało mi to wielką przyjemność, wiedziałem więc, że to jest ta droga.
Jak udaje Ci się pozyskiwać klientów, realizować kampanie dla znanych marek?
Aktualnie najwięcej propozycji dostaję z polecenia. Przez lata udało mi się wypracować sieć kontaktów, co dzisiaj przekłada się na realizacje. W tej branży tak to właśnie wygląda. Oczywiście trzeba mieć do tego dobre portfolio i być ciągle na czasie, wiedzieć, co się dzieje na światowych rynkach w branży fashion czy beauty, czego poszukują art directorzy. Dzisiaj reprezentuje mnie agencja Van Dorsen i połowa zleceń przychodzi właśnie od niej, co daje mi poczucie bezpieczeństwa, że zawsze na tę karmę na kota będę miał. Staram się też promować moje realizacje w mediach społecznościowych i na Linkedin, gdzie można znaleźć wiele fajnych zagranicznych ofert.
Jak wygląda praca nad filmem? Kiedy się zaczyna, a kiedy kończy?
Mówiąc o filmach komercyjnych, 90% moich klientów przychodzi z konkretnymi potrzebami i inspiracjami. I to jest punkt startowy wszelkich realizacji. Następnie na PPMach (Pre-production Meeting – przyp. redakcja) omawiane są szczegóły, a te dostosowywane następnie do produktu, modela i rynku (biorąc oczywiście pod uwagę budżet). Punktem kluczowym jest dzień zdjęciowy, a po nim czas montażu i poprawek. Projekt kończy się w momencie publikacji filmu.
Aktualnie pracujesz jako freelancer. Czy praca jako wolny strzelec jest taka, jak ją opisują? Masz nieograniczony czas wolny?
Z czasem freelance jest jak rollercoster, raz dużo się dzieje, raz nic, trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Są tzw. sezony ogórkowe gdy już wszystkie kampanie zostały zrobione, a budżety u klientów zostały domknięte. Wtedy mam spokojniejszy czas, który mogę poświęcić sobie. Myślę, że freelance daje duże możliwości podejmowania decyzji – czy dany projekt Ci się podoba i chcesz się go podjąć czy nie. Praca w korporacjach nie daje możliwości wyboru.
Jakie są Twoje marzenia i cele? W jakim kierunku chcesz iść w przyszłości?
Apetyt rośnie, wiadomo! Patrzę na to, co się dzieje z AI, jak na przykład sztuczna inteligencja potrafi już montować długie godzinowe wywiady z trzech kamer, w taki sposób, że człowiek praktycznie nie jest potrzebny. Obserwuję to zjawisko. Jeżeli chodzi o marzenie, chciałbym zobaczyć swój film na Times Square. Zycie i tak mnie zaskoczy.
Zobacz też: Rodzaje sesji zdjęciowych fashion
Marcin Ziółko
Operator video, reżyser, wokalista. Marcin Ziółko to jeden z najciekawszych twórców w świecie mody, o współpracę z którym zabiega wiele marek, a także gwiazd. W jego portfolio znajdują się realizacje m.in. dla Zary, MMC Studio, H&M, Gosi Baczyńskiej czy magazynu Vogue Polska.
Wojciech Szczot FashionBiznes.pl: Śpiewasz, produkujesz muzykę, kręcisz filmy. Rozwijasz się na wielu płaszczyznach, czyli kluczem do sukcesu nie jest podążanie tylko w jednym określonym kierunku?
Marcin Ziółko: Kluczem zawsze jest pasja. To właściwie jedyna odpowiedz na to pytanie. Jako reżyser ubieram potrzeby klienta w adekwatną warstwę wizualną, ale potrzebowałem tez dać upust osobistym wizjom. Dlatego też, w parze z komponowaniem muzyki powstają moje personalne dzieła audiowizualne. To rodzaj mojej własnej wizytówki jako artysty i paradoksalnie forma aktywnego relaksu. Wtedy jedyna presja z którą się mierzę to ta którą sam na sobie wywieram.
Jakie były Twoje początki jako operatora video? Dlaczego akurat film?
Filmy tworzyłem już od szkoły podstawowej. Wymyśliłem “własną markę” i wraz z kuzynką robiliśmy jej kampanie i sesje zdjęciowe. Z dużym sentymentem oglądam te „produkcje”. Potrzebę innowacji miałem już od najmłodszych lat. Potem zacząłem rozwijać umiejętności i dojrzewać jako człowiek co zaowocowało kolejnymi doświadczeniami które rosły razem ze mną. Film jest bardzo wdzięczną formą prezentacji. Kręcą mnie emocje, kręci mnie ruch i kręcą mnie bodźce. Jako że sam potrzebuje stymulacji na wielu płaszczyznach, ich źródło znalazłem właśnie w ruchomym obrazku.
Czy ten zawód ma w Polsce potencjał?
Myślę, że tak, musimy jednak pamiętać ze film zazwyczaj wiąże się z innymi potrzebami na planach. Zdarza się, że materiały video są uważane za mniej ważne od zdjęć, a wciąż mam wrażenie, że mało kto zdaje sobie sprawę, że to właśnie dobrze zrobiony film staje się główną dźwignią handlu.
Czym różni się film modowy od innych filmów?
Filmy modowe uważam za pewnego rodzaju portal, który pozwala połączyć się z siłą jaką może dać nam wizerunek. Rożni się na pewno podejściem do tworzonego obrazu. Zadaniem reżysera jest stworzenie pewnego klimatu, bajki, którą dyktuje temat kolekcji/produktu i przedstawienie go w najlepszy możliwy sposób.
Słyniesz z dużej kreatywności. Jak udaje Ci się przekonać klientów do swoich wizji?
Dziękuje! Myśle, że warto się o tym przekonać na własnej skórze.
Kuba Kędzia
Filmem zajmuje się od 2016 roku, gdy zaczynał jako montażysta. Jego prace wyróżnia minimalizm i surowość choć często można znaleźć w nich także niezwykłą wrażliwość i delikatność. Ciekawe spojrzenie i oryginalność zostały do tej pory docenione przez takie firmy jak Dyson, MODIVO, eobuwie, Empik, Wojas czy młode polskie marki modowe.
Wojciech Szczot FashionBiznes.pl: Twoje prace bardzo często wysyłane są jakie referencje dla innych marek. Skąd czerpiesz pomysły?
Kuba Kędzia: Zauważyłem, że słuchanie muzyki w domowym zaciszu lub samochodzie szczególnie podbija moją kreatywność i stymuluje wyobraźnie. Często pomysły pojawiają się nieoczekiwanie, więc wyrobiłem sobie nawyk zapisywania ich – mam mnóstwo nieuporządkowanych notatek w telefonie, które pisałem gdzieś w pośpiechu, czy tuż przed zaśnięciem. W swojej pracy staram się przede wszystkim nie powielać tego co już wcześniej widziałem – nie oznacza to jednak, że nie inspirują mnie stworzone już filmy czy reklamy. Czasem wpadnie mi w oko jakiś interesujący efekt – może to być historia, światło, użyte narzędzia, muzyka, montaż czy choreografia.
Pracujesz dla znanych marek. Jak wygląda współpraca operatora video z twórcą filmów, reżyserem czy art directorem?
W przypadku współpracy z reżyserem głównym zadaniem operatora jest zrealizowanie jego wizji, ale oczywiście staram się proponować także coś interesującego od siebie w ramach założonej konwencji. Każdy ma też inny workflow – niektórzy reżyserzy nie mają sprecyzowanych oczekiwań odnośnie ujęć i ważniejsze jest dla nich po prostu opowiedzenie konkretnej historii. Inni z kolei sugerują w jaki sposób chcą pokazać daną scenę i wtedy staram się sprostać ich oczekiwaniom.
W przypadku sesji modowych i współpracy z art directorem mam wrażenie, że zwykle jest pomysł na zdjęcia, ale nie ma konkretnego pomysłu na film. To niekoniecznie coś złego, bo taka sytuacja daje mi więcej przestrzeni do realizacji własnych pomysłów. To co sobie wymyślę musi jednak spotkać się też z oczekiwaniami klienta i budżetem. Często muszę łączyć ze sobą dwie funkcje – reżysera i operatora – pracując jako tzw. reżop, natomiast po tych kilku latach pracy stało się dla mnie jasne, że jednak co dwie głowy to nie jedna. Od niedawna działam także w duecie reżysersko-operatorskim ze swoją narzeczoną, z którą mamy podobny gust, ale jednak nieco inne spojrzenie i myślę, że może to przynieść ciekawe efekty.
Jakie są Twoje cele na przyszłość? Jak będą wyglądać Twoje prace i Twoja kariera w nadchodzących latach?
Niedawno zrezygnowałem z etatu w dużym e-commerce z branży fashion i przeszedłem na freelance. Mam w sobie dużą potrzebę różnorodności i rozwoju swoich umiejętności. Poza modą i beauty bardzo lubię pokazywać technologię. Będę starał się więc poszerzać portfolio o klientów także z tej dziedziny. W tym roku miałem okazję nakręcić kilka klipów – odkryłem, że sprawia mi to wielką frajdę. Na pewno chciałbym kontynuować drogę i w tym kierunku. Zależy mi także na opowiadaniu ciekawych, angażujących historii więc intensywnie myślę o projektach dokumentalnych i reklamowych.
Co jest w Twojej pracy najważniejsze?
Stała nauka i rozwój i to nie tylko umiejętności stricte związanych z realizacją zdjęć. Męczy mnie powielanie schematów więc powiedziałbym, że próbowanie nowych rzeczy i poznawanie narzędzi, które otwierają kolejne możliwości. Warto być dobrze przygotowanym do projektów i planować rzeczy z wyprzedzeniem. W pracy na planie ważny jest dla mnie spokój, elastyczność, otwartość na opinię innych, ale przede wszystkim wiara w swoje możliwości.
Jak zostać operatorem video?
Nie ma na to pytanie jednej odpowiedzi. Dla każdego ta droga jest inna. Niektórzy od zawsze wiedzą, że chcą zajmować się filmem. Inni, jak ja, potrzebują trochę więcej czasu na znalezienie swojej drogi i tracą najpierw czas w pracy, która nie daje im satysfakcji. Niemniej, gdzieś trzeba zacząć. Osobiście wydaje mi się, że jeśli faktycznie chcemy rozwijać się w tym kierunku to poza szkołą o profilu operatorskim warto rozejrzeć się za jakimś stażem, czy nawet najprostszą pracą związaną z branżą filmową, gdzie możemy poznać ludzi o podobnych zainteresowaniach. W dobie internetu dostęp do wiedzy jest praktycznie nieograniczony, więc jesteśmy w stanie złapać pewne podstawy bez wychodzenia z domu.
Dominik Panasiuk
Operator, autor zdjęć wielu kampanii modowych i reklamowych, absolwent Pratt Institute, mieszka w Warszawie
Należysz do grona najbardziej kreatywnych twórców video w polskiej branży mody. Skąd czerpiesz inspiracje?
To co może być dla mnie inspirujące zależy od tematu wokół którego krążę czy pomysłu, nad którym pracuje. Może być to coś oczywistego, jak kawałek czy obraz, często jednak są to rzeczy pozornie niezwiązane z tematem, jak spacer czy przejażdżka samochodem. Czasem zwyczajnie dzieje się coś, co „wyzwala” jakiś pomysł.
Pracujesz z wielkimi markami takimi jak Givenchy czy Louis Vuitton. Jak wygląda współpraca z takimi gigantami?
Szczerze mówiąc, dla mnie praca niezależnie od klienta wyglada podobnie. Oczywiście większe marki często są w stanie pozwolić sobie na więcej ekscytujących elementów kreacji takich jak casting czy lokacje. Miałem ogromne szczęście trafić na dyrektorów kreatywnych i reżyserów którzy dali mi dużo przestrzeni i wolna rękę do tworzenia. Każdy reżyser z którym pracowałem do tej pory miał inną metodę pracy. To sprawia, że podchodzę do projektów indywidualnie i każdy z nich jest dla mnie czymś nowym.
Od czego zaczęła się Twoja droga?
Dosyć wcześnie wiedziałem, że chciałbym pracować przy produkcji filmów, ale nikt z moich kręgów nie miał z tym światem styczności. W liceum dowiedziałem się, że znajomy pracuje przy jakimś planie filmowym więc postanowiłem tam pójść. Trafiłem wtedy na świetnego człowieka i znakomitego gaffera – Marka Modzelewskiego, który dał mi szanse sprawdzić się jako oświetlacz. Pracowałem później kilka lat jako oswietlacz filmowy, co dało mi fajny insight do tego jak wygląda prawdziwy plan.
Co powiedziałbyś komuś, kto chce osiągnąć sukces jako operator video?
Na pewno, że jest to długa droga i warto czerpać z niej jak najwiecej przyjemności.
Co Cię jeszcze czeka w przyszłości? Jakie masz plany?
Póki co skupiam się na mniejszych projektach komercyjnych i większym projekcie dokumentalnym. Mam nadzieje, że zrobię kiedyś film fabularny, ale czuje że sporo muszę się jeszcze nauczyć.
Przeczytaj również: Marzysz o pracy w modzie? Sprawdź, na jakim stanowisku zarobisz najlepiej