Burberry
Christopher Bailey zdziałał w Burberry więcej niż moglibyśmy się tego po nim spodziewać. Otworzył “trącącą myszką” markę na nową klientelę m.in. dzięki projektom takim jak Art of the Trench czy Burberry Acoustic, unowocześnił – czego przykładem był pierwszy w historii livestreaming pokazu mody (dziś to standard), odrzucił „konserwatywne” dziedzictwo marki i zaprojektował kolekcję wspierającą środowiska LGBT. Jak się jednak okazało po latach, żeby przyciągnąć klientów, w dzisiejszym świecie potrzeba czegoś więcej. W tym – z jednej strony trudnym, z drugiej – chyba najlepszym z możliwych – momencie, miejsce Baileya w Burberry zajął Riccardo Tisci. I wprowadzonymi zmianami dokończył dzieło swojego poprzednika, aplikując marce w 100% własną wizję. We współpracy z Peterem Savillem zadecydował o odświeżeniu historycznego logo marki (mocno kojarzące się z nieco przestarzałym domem mody). Ozdobne, oldschoolowe, wykaligrafowane litery zostały zastąpione prostym, bardzo oszczędnym i nowoczesnym fontem.
Kolejną nowinką jest pattern oparty na inicjałach założyciela marki Thomasa Burberry. Zmiana, ogłoszona światu poprzez publikację e-maili pomiędzy projektantem a grafikiem, nie mogła zostać niezauważona. Na całym świecie od Londynu aż po Hongong wzór pojawił się nie tylko w witrynach butików Burberry, ale i na autobusach, tramwajach i olbrzymich maskotkach w strategicznych punktach miasta.
W połączeniu z bardzo dobrze przyjętą kolekcją, nowym modelem sprzedaży (mini-kolekcje wchodzą do sklepów, w krótszych odstępach czasu), a także ogłoszoną współpracą z Vivienne Westwood, wprowadzone zmiany przyniosły już pierwsze efekty. Burberry to dziś znów IT brand.