REKLAMA

RAPORT: Wartość polskiego rynku artykułów kosmetycznych ma wzrosnąć do 23 mld zł

REKLAMA

Makijażystka Val Garland to dziś postać niemal legendarna, jej profil na Instagramie robi furorę. Case ten potwierdza, jak wielkie w obecnych czasach jest zainteresowanie branżą beauty. Polska urodą żyje i z urody żyje, a polskie kosmetyki są produktami docenianymi nie tylko przez samych Polaków, ale i Niemców, Brytyjczyków czy Rosjan. Co piszczy w branży beauty?

Internet i moda na usługach branży beauty

Każda kobieta stąpająca po ziemi posiada swoje naturalne piękno. Od wieków kobiety stosowały jednak różne formy makijażu, by podkreślić lub zatuszować, zgodnie z panującymi trendami, określone części ciała. W obecnych czasach branża beauty to dziedzina, która obok IT i biotechnologii rozwija się z zawrotnym tempie. Wpływ na to ma zarówno zmiana form spędzania wolnego czasu oraz sposobu myślenia o własnym wizerunku, jak i wzrost wynagrodzeń. Jeśli do tego dodać kulturę share i ogromny rozwój mediów społecznościowych – beauty po prostu wstrzeliło się idealnie.

To, że rynek mody bije od paru dekad rekordy popularności wiemy. Niewątpliwie pomógł on branży beauty wzbić się na wyżyny, by ta dziś aspirowała do miana sztuki. Co więcej popyt na kosmetyki i treści w tym temacie rośnie w mgnieniu oka. Rekordy biją odwiedziny na Instagramie, Facebooku i YouTubie nie tylko marek kosmetycznych, ale i popularnych wizażystek i blogerek beauty.  Val Garland – wizażystka, jest dziś gwiazdą światowej sławy. Niemały wpływ na to ma Instagram, na którym artystka publikuje sesje z największych domów mody, zdjęcia najlepszych modelek oraz zdjęcia z backstage’u światowych tygodni mody. Z kolei największe marki kosmetyczne zaskakują już nie tylko swoimi kosmetykami, które są coraz bardziej zaawansowane technologicznie, ale i samymi technologimi promocji. YSL – brand należący do L’Oréal dla własnej promocji nawiązał współpracę z Google Glass. Makijażyści YSL mogą przy użyciu specjalnej aplikacji, nagrywając film z sesji, pokazać efekty przed i po makijażu. Klienci z kolei mogą potem odtworzyć taki makijaż w domu oraz zobaczyć, jakie kosmetyki zostały użyte do jego wykonania, a nawet zakupić je poprzez stronę marki. Inna aplikacja L’Oreala – Makeup genius używa narzędzia mapowania twarzy i pozwala stworzyć wirtualne lusterko, w którym można się przekonać, jak będziemy wyglądać używając kosmetyki marki w rzeczywistym czasie. Zainteresowanie branżą jest więc ogromne, a obserwatorów na Insta, zarówno popularnych, jak i nowopowstałych blogerek beauty oraz użytkowników takich aplikacji przybywa.

Polskie asy kosmetyczne

Polska w materii kosmetyków miała i ma mocne atuty. Wszystko zaczęło się w złotych latach 20. od wielkich i wręcz ikonicznych już brandów – Miraculum czy Ewa. W okresie PRL-u – cały Blok Wschodni, od Czech przez Rosję i Wegry – pachniał Panią Walewską. To wtedy kosmetyki naszych rodzimych brandów stały się synonimem luksusu. Renoma przełożyła się na wybór polskich konsumentów. Do dziś Polacy najchętniej wybierają rodzime marki. Są oni przekonani o tym, że są dobre, że są kosmetykami sprawdzonymi i bezpiecznymi, wielokrotnie lepszymi niż kosmetyki zagraniczne.

Skupiam się w większej mierze na pielęgnacji i tu moim zdaniem polskie marki mają się świetnie – mówi blogerka beauty Rose ans Vanila, autorka bloga pod tym samym tytułem. W sferze kosmetyków naturalnych, nasze marki mogą spokojnie konkurować z zagranicznymi, niekiedy są od nich nawet lepsze. Ten rynek wciąż bardzo szybko się rozwija. Większość marek ma też bardzo dobry kontakt z klientem (Facebook, Instagram), a to, według mnie, jest obecnie bardzo istotne. Jeśli chodzi o pielęgnację to z pewnością godne uwagi są Ministerstwo Dobrego Mydła, Phenome i Resibo – wszystkie trzy marki produkują kosmetyki naturalne najwyższej jakości, dbają o składy, czerpią to, co najlepsze z natury, mają świetny kontakt z klientem ich produkty są skuteczne, pięknie pachną i ładnie wyglądają. W kwestii kosmetyków kolorowych bardzo lubię markę Bikor – i tu podobnie, świetna jakość i design – mówi Rose and Vanila.

Podobnego zdania jest Mila Bizoń, autorka bloga Being Mila – hair, beauty, life. Jak mówi blogerka, polskie firmy ciągle się rozwijają, podbijają też zagraniczne rynki i na dobrą sprawę można kupować tylko produkty polskich producentów i mieć wszystko w swojej kosmetyczne i łazience.

Z polskich marek ceni Sylveco, bo jak mówi, mają świetnie kosmetyki, niezbyt drogie i delikatne dla skóry. Do tego śliczny design opakowań, a to według blogerki jest dziś też ważne. Autorka bloga poleca też nową polską markę na rynku kosmetyków – firmę Resibo, w dużej mierze z sentymentu za rodzinnymi stronami. Widać więc, że i lokalnie rynek kosmetyków rozwija się dynamicznie.  Z sentymentu lubię też Ziaję, moja mama zawsze używała ich kremów, ja też często po nie sięgam. Lubię ich kosmetyki, bo nie są przekombinowane – mówi Mila.

La Mania by Inglot, fot. materiały prasowe
La Mania by Inglot, fot. materiały prasowe

Blogerka Agata Welpa autorka bloga Agata Welpa Make-Up ceni Inglot, Paese, Pierre Rene.

To moje ulubione marki polskich kosmetyków. Mam słabość do kosmetyków kolorowych, a wszystkie te firmy mają swoje perełki i stale się rozwijają – mówi blogerka.

Jak widać jest w czym wybierać, jeśli chodzi o rodzime marki. Wszystko to ma przełożenie na popyt na nasze wyroby beauty wśród innych krajów. Kosmetyki Made in Poland eksportujemy aż do 130 krajów świata.

Obecnie w Polsce działa około 100 dużych i średnich oraz ponad 300 małych i bardzo małych producentów kosmetyków, a także liczne laboratoria oraz ośrodki badawcze, które wspomagają biznes i innowacje.

Polski rynek kosmetyków jest bardzo różnorodny. Polskie marki kosmetyczne odnoszą sukcesy na świecie. Inglot, Paese, DrIrena Eris czy Pierre Rene to kosmetyki znane i cenione na całym świecie. Możemy być z nich dumni – mówi blogerka Agata Welpa.

Za granicą cenią nas bardzo wymagający niemieccy konsumenci – szacuje się, że eksport kosmetyków do Niemiec stanowi aż 21% całkowitej wartości eksportu do krajów UE. Nasze kosmetyki eksportujemy do Włoch, Francji, Hiszpanii i Czech, na Ukrainę oraz do Rosji. Ci ostatni kupują najwięcej polskich kosmetyków (76% cąłościowego eksportu). Wielka Brytania to dla nas również obok Rosji i Niemiec – czołówka importerów kosmetyków etykietowanych Made in Poland.

Unikalne zjawisko w skali Europy

Nie tak dawno aż trzynaście marek kosmetycznych zasiliło ranking 330 najcenniejszych polskich brandów, przygotowany przez dziennik „Rzeczpospolita”. Łączna wartość najdroższych polskich znaków towarowych to 61,5 mld zł, z czego 437,5 mln zł przypada na branżę kosmetyczną. W rankingu obok PKO BP i firmy Orlen znalazły się Ziaja czy Eveline. Na tym sukcesy rodzimego rynku kosmetycznego się nie kończą. Jeśli dołożyć do tego firmy produkujące opakowania, kadrę wykształconych marketerów – wszystko to sprawia, że polskie firmy kosmetyczne mogą zlokalizować na terenie kraju cały proces produkcyjny – od pomysłu, przez badania i testy, po powstanie finalnego produktu. Wszystko to zasługa wielkich zagranicznych koncernów kosmetycznych – a dokładniej za sprawą ich ekspansji na początku lat 90. Polscy producenci, chcąc pozostać w grze, musieli zainwestować w nowe technologie, działy badań i doskonalenie kadr. Z czasem przełożyło się to na wyższą jakość kosmetyków, a pozycja polskich producentów mimo nierównej z początku konkurencji ze strony światowych marek się umocniła. W latach 2001–2011 wartość eksportu polskich kosmetyków wzrosła ponad pięciokrotnie, osiągając w 2011 roku pułap ponad 3,1 mld euro. To unikalne zjawisko w skali europejskiej.

Według firmy badawczej PMR wartość polskiego rynku artykułów kosmetycznych końcem tego roku ma wzrosnąć do 23 mld zł. Wpływ na takie wyniki ma także to, że na rynku pojawił się też nowy typ masowych konsumentów kosmetycznych – mężczyźni i pokolenie 65+. Kosmetyki wypełniają półki placówek dyskontów spożywczych, które notują dynamiczne przyrosty. Kolejna sprawa to rozwój drogerii na terenie kraju. Jest to efekt rozrostu sieci drogeryjnych, głównie na skutek zwiększania liczby punktów sprzedaży stacjonarnej przez duże zagraniczne sieci, zwłaszcza przez lidera rynku – sieć Rossmann. Pod względem struktury mamy zbliżony rynek do analogicznych w innych krajach europejskich. Największą sprzedaż notują kosmetyki do pielęgnacji włosów (18,5%) oraz do pielęgnacji skóry (blisko 20%), na kolejnych miejscach plasują się perfumy (13,5%), kosmetyki męskie (10,5%) i kosmetyki kolorowe (9,7%).

Pułapka łatwego biznesu

Rośnie nie tylko liczba drogerii, ale przybywa także salonów kosmetycznych i SPA. W Polsce na rynku usług kosmetycznych funkcjonuje kilkadziesiąt tysięcy salonów kosmetycznych oraz centrów SPA i wellness. Najwięcej z nich to małe firmy, niestety bez wyraźnego wizerunku, których jakość usług, ze względu na brak dostępu do technologii, jest na średnim lub niskim poziomie. Powód takiego stanu rzeczy to tani sprzęt kosmetyczny z Chin oraz niskie bariery wejścia na rynek – skończony parotygodniowy kurs kosmetyczny i własny lokal daje możliwość zafunkcjonowania na rynku. Panuje też stereotyp łatwego biznesu – wystarczy umieć wykonywać manicure, którego koszty przy tanich kosmetykach i sprzęcie są niskie, zysk jest więc czysty. Niska jest też wiedza wielu kosmetyczek, bo małe salony nie mają dostępu do trendów rynkowych, nowych technologii i odpowiednio wykształconego personelu.

Nic dziwnego, że mamy tak wiele firm kosmetycznych. Statystycznie na 1 gabinet przypada dziś 659 osób. Rynek usług kosmetycznych można z powodzeniem porównać do tego, co się działo na początku transformacji w handlu. Jest tego wiele, bo pojawił się trend. Wówczas handlowano towarami, dziś handluje się usługami na naszym ciele. Tu jakość jest istotna.

Mocne trendy beauty

Jak wiadomo – najlepszy kosmetyk to kosmetyk, którego działanie jest natychmiastowe. Z tego względu błyskawiczne kuracje pielęgnacyjne i zaawansowane technologicznie kremy to mocne trendy na kolejne lata. Takie insighty konsumenckie (potrzebuję szybkiego efektu) branża wychwyciła już parę lat temu, szybko podejmując wyzwanie. Dwa lata temu rynek beauty opanowały zabiegi i kosmetyki błyskawiczne. Jeden z nich – Progressive Revital, wprowadzony został na polski rynek przez firmę Yonelle. Według zapewnień producenta już jedno jego zastosowanie spłyca zmarszczki i redukuje widoczność porów już po serii pięciu zabiegów.

Jakie jest ABC każdej kosmetyczki kobiety? Absolutnym must have jest podkład lub korektor – nie oszukujmy się, idealna skóra rzadko wystepuje w przyrodzie. Ten insight konsumencki znalazł odpowiedź w postaci perfektorów skóry. Czym są? Otóż jest to swoisty duet kremu z podkładem mającym działać wewnątrz skóry. W duecie raźniej wyrównać koloryt skóry, jednocześnie nawilżać i wygładzać.

Mocnym insightem, który przewija się od wielu lat jest przeciwdziałanie starzeniu się skóry, co wiąże się z wydłużeniem naszej atrakcyjności, trendu lansowanego przez światowe media – zwanym też coachingiem skóry. Do pielęgnacji skóry zostaną wprowadzone kremy, które działają na poziomie DNA komórkowego. Firmy kosmetyczne w kolejnych latach będą też kładły ogromny nacisk na ochronę przeciwsłoneczną. Wprowadzone zostaną nie tylko kremy z wysokimi filtrami UVA i UVB, lecz także specjalistyczne produkty niwelujące skutki nadmiernej ekspozycji na słońce.

A jeśli jesteśmy spragnieni nowości kosmetycznych – prócz profili społecznościowych marek i blogerek oraz lektury prasy branżowej – polecamy zajrzeć na targi kosmetyczne. Oferta jest bogata, jeśli nie mamy czasu na wszystkie imprezy, warto uczestniczyć w tych największych wydarzeniach. Są to: Beauty Forum czy Beauty Days oraz MeetBeauty w Warszawie i Beauty Vison w Poznaniu.

Autor: Ada Krawiec

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES