O staż walczy każdy bez względu na dziedzinę naszych zainteresowań czy kraj pochodzenia. Powodów do tego nie brakuje: zdobycie doświadczenia jeszcze w okresie studiów jest na miarę złota, nawet jeśli student nie będzie miał z tego korzyści finansowych (jeszcze nie!). W końcu praktyka czyni mistrza!
Była już Viamoda, ASP w Poznaniu, przeszedł czas na ASP w Łodzi. Po raz kolejny z przyjemnością podzielimy się z Wami historią polskiej studentki, która spełniła swoje marzenie pracując z Roksandą na London Fashion Week. Rozmawiamy z Alicją Woszkowską.
Jak udało Ci się dostać na staż w Londynie?
To był długi proces i ciągnął się miesiącami. Zaczęłam od listy projektantów, dla których chciałabym pracować w Londynie. Na pierwszym miejscu była Roksanda i mimo że miałam już zapewnione miejsca w innych pracowniach, nie odpuściłam i do końca starałam się o miejsce w jej teamie.
Opowiesz o procesie składania aplikacji, kontaktowania się z markami? Jakie CV według Ciebie ma największe szanse?
Mój kontakt z firmami nie ograniczał się tylko do drogi mailowej. Musiałam dzwonić, prosić, pisać do skutku. Jako, że lubię załatwiać sprawy personalnie, ostatnim etapem dla mnie był przyjazd do Londynu na rozmowy kwalifikacyjne. Nie wiem na ile CV zapunktowało, to bardziej upór i konsekwencja w dążeniu do celu.
Konsekwencja popłaca. Jaką rolę miałaś w zespole projektanta? Powiesz nam coś więcej o reszcie grupy, z którą współpracowałaś?
Większość czasu spędziłam przy stylizacjach, castingu i przymiarkach. W wolnych chwilach przeszywałam ręcznie wykończenia i tkaniny.
Przeczytaj również: Staż u projektanta – wywiad z Lidią Piechowiak (studio Dawid Tomaszewski)
Pracownicy Roksandy pochodzą z niemal każdego zakątka Europy. Sama projektantka jest z Belgradu. Myślę, że pasja, miłość do piękna i wiara w markę Roksanda skupiła wszystkich do pracy w jednym zespole. Po tym jak widziałam zaangażowanie i czas poświęcony na każdy projekt Roksandy, inaczej nie można tego nazwać.
No właśnie, mówi się, że pasją można wygrać wszystko. Wspominałaś o tym, że pracowałaś przy polskich eventach. Jak się pracuje u nas, a jak w Londynie?
Tak i nadal pracuję w Team Lazar Stefania, zajmujemy się obsługą pokazów od strony garderoby, stylizacji i reżyserii, w zależności od potrzeb klienta. Na londyńskim fashion weeku nie ma czegoś takiego jak jeden wybieg, jeden reżyser, jedna ekipa produkcyjna dla wszystkich projektantów. Każdy pokaz jest przygotowywany przez autonomiczną, kompleksową firmę. W tym sezonie Blonstein obięło opiekę nad cała produkcją.
Wracając do Roksandy, na co zwraca największą uwagę projektantka? Jak się z nią współpracowało?
Perfekcja. W tym słowie ukrywają się wszystkie wymagania i założenia marki. Roksanda Ilincic jest przemiłą, wymagająca osobą, a podczas całej produkcji wszyscy odnosili się do siebie z szacunkiem.
Sama pracowałam kiedyś przy produkcji pokazu Grega Laurena, bratanka Ralpha Laurena i przyznam, że nie było tam miejsca na niedociągnięcia. Do ostatniej minuty krawcowe przeszywały kreacje, aby te jak najlepiej zaprezentowały się na modelce. Jak to było u Roksandy? Jak wyglądał proces przygotowań do pokazu: od momentu kiedy wjeżdżają pierwsze wieszaki do studia, po castingi dla modelek, ostatnie przeróbki, zdjęcia i w końcu sam pokaz?
Stylizacje tworzone przez Venetia Scott, dyrektor kreatywną Marc Jacobs, zaczęły powstawać pięć dni przed pokazem i trwały do samego końca. Finalnie powstały 32 stylizacje, a wybór ubrań był ogromny. Casting rozpoczęliśmy, gdy modelki wróciły z nowojorskiego tygodnia mody, trzy dni przed pokazem i aż do dwunastu godzin do rozpoczęcia nie było finalnej decyzji modelek końcowych. Poszczególne looki przymierzane były nawet po dziesięć razy, dokumentowane i ze szczególną uwagą wybierane. Każdy centymetr na długości miał ogromne znaczenie. Ubrania były na bieżąco przerabiane, zgodnie z zaleceniami projektantki. Noc przed pokazem całe studio było zaangażowane w przygotowywanie tablic z kolejnością i sylwetkami modelek, zgodnie z przygotowywanym wcześniej wzorem i wymiarami. Oczywiście nie było mowy o śnie. Prosto ze studia, pojechaliśmy na miejsce wydarzenia i już zastaliśmy ekipę fryzjerów, wizażystów i pierwsze modelki, które pojawiały się do ostatniego momentu, ponieważ miały jeszcze inne pokazy. Godzinę przed wydarzeniem odbyła się pierwsza próba, ostatnie poprawki, aż w końcu nastał moment, w którym ekipa dresserów zaczęła ubierać modelki do pokazu, który rozpoczął się o 10.00.
Mówi się, że aby zrobić dobry pokaz, trzeba mieć budżet co najmniej stu tysięcy złotych. Czy uważasz, że to fundusze decydują o tym czy pokaz będzie udany? Co w Polsce robimy inaczej?
W przypadku pokazu, przy którym miałam przyjemność pomagać, były to kwoty rzędu 100-150 tysięcy funtów. Nad tymi “14 minutami” pracowało około 100 osób. To dawało niesamowity komfort pracy projektantce. Z przykrością stwierdzam, że to jest inna bajka, zupełnie inny poziom. Wyznaje się tam zasadę, że moda to biznes i robi się wszystko, by te koszty produkcji zwróciły się z zyskiem. Było mi niesamowicie smutno, że w Polsce nie możemy sobie na taką pracę pozwolić. Różnica jest kolosalna. Młody projektant nie ma szans, by wystartować z własnym, tak dobrze zorganizowanym pokazem, bez odpowiedniego budżetu. Dlatego świetną drogą na wypromowanie jest Fashion Philosophy Fashion Week Poland w Łodzi, gdzie finansowane jest 100% produkcji pokazu.
Czego nauczyłaś się w czasie tych praktyk?
Przede wszystkim zobaczyłam pełną, profesjonalną produkcję, zaangażowanie i mobilizację wszystkich osób. Podpatrzyłam nowe metody, które chciałabym wykorzystać do pracy naszego składu, by podnieść jakość świadczonych przez nas usług.
W styczniu wracam na dłużej na dział product development, w którym nauczę się praktycznych umiejętności niezbędnych do pracy czysto projektowej i produkcyjnej ubrań.
Jakie masz plany na przyszłość?
Aktualnie pracuję nad rozwojem swojej marki ALKAI., która będzie dostępna w sprzedaży w Warszawie już od października. Natomiast na szczycie moich marzeń zawodowych jest praca w zespole LANVIN.
Powiesz coś więcej o swojej marce?
ALKAI. rozpocznie się na wysokojakościowej modzie damskiej. Projekty są eleganckie, zawsze z odrobiną przekąsu.
Alicja Woszkowska, studentka III roku projektowania Ubioru na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi.
Przeczytaj również: Staż marzeń, czyli studentki szkoły VIAMODA za granicą.
Rozmawiała: Urszula Wiszowata