Eksperci alarmują o nowym rodzaju przestępstwa w sieci, na które narażone są osoby poszukujące pracy. Oszustwo „na rekrutera” przybiera coraz bardziej na mocy. Według danych NASK tylko w grudniu ubiegłego roku odnotowano w Polsce 68 917 zgłoszeń dotyczących SMS-ów phishingowych. Część wiadomości miała podszywać się pod rekruterów. Na co zwrócić uwagę poszukując pracy, by nie zostać ofiarą oszustów?
Przeczytaj również: Jak używać Tik-Toka do promocji swojego biznesu modowego? Przyglądamy się, jak robi to znany influencer
W Wielkiej Brytanii nawet 1000 osób dziennie dostaje SMS od oszustów podszywających się pod rekruterów – wynika z danych OFCOM, krajowego regulatora mediów i sieci. W Polsce procedery tego typu są coraz bardziej powszechne. Potocznie już zwana próba oszustwa „na rekrutera” ma na celu wyłudzenie danych potencjalnych kandydatów.
„Pracuj z domu 3 godziny dziennie i zarabiaj! Tygodniówki do 2000 zł”, „Praca zdalna bez doświadczenia, wysokie zarobki” – od tego rodzaju ogłoszeń aż roi się w sieci, szczególnie na lokalnych portalach z ogłoszeniami. Oszuści podszywający się pod rekruterów pragną uśpić czujność kandydatów, oferując pracę marzeń i atrakcyjne warunki. Nasze wątpliwości powinny zwrócić wszelkie sformułowania typu „gwarantowane wysokie zarobki” czy podobne zapewnienia.
– Ryzyko zetknięcia się z oszustem zdecydowanie minimalizujemy, odpowiadając na ogłoszenia zamieszczone na renomowanych portalach dla kandydatów lub bezpośrednio na stronach pracodawców oraz agencji zatrudnienia. Za każdym razem uważnie sprawdźmy, czy pracodawca lub agencja podają na swojej stronie wiarygodne dane kontaktowe – radzi Liliana Strupp, Dyrektor Departamentu Prawnego Randstad.
Oszustwa przez SMS
Wśród popularnych obecnie praktyk oszustów są również bezpośrednie próby kontaktu z kandydatami przez SMS lub e-mail. Zanim zareagujemy na taką wiadomość, warto zastanowić się czy w ogóle inicjowaliśmy kontakt z danym pracodawcą, wysyłaliśmy dokumenty aplikacyjne lub wpisywaliśmy się w bazę danych agencji zatrudnienia.
– Warto wiedzieć, że informacje, o które pracodawca lub agencja pracy mogą prosić kandydata na etapie rekrutacji, jasno określa art. 221 Kodeksu pracy i są to: imię i nazwisko, data urodzenia, wykształcenie i kwalifikacje oraz przebieg dotychczasowego zatrudnienia zawodowego – tłumaczy Małgorzata Barańska, ekspertka Randstad.
Warto pamiętać, że przed podpisaniem umowy pracodawca nie ma prawa żądać od nad podania numeru PESEL czy dowodu osobistego. Podczas rekrutacji żadna renomowana firma nie może prosić kandydata również o podanie loginu i hasła do bankowości internetowej czy numeru karty kredytowej. Prośba o założenie oddzielnego konta, na które będzie wpływać wynagrodzenie również nie jest praktyką wiarygodnych rekruterów.
Także oczekiwanie płatności za udział w rekrutacji lub pośrednictwo w niej to z pewnością próba wyłudzenia, bo pośrednictwo pracy i udział w rekrutacjach są zawsze bezpłatne – podkreśla Małgorzata Brańska, Inspektor Ochrony Danych w Randstad Polska.
Żadna firma nie ma prawa żądać od nas tzw. „przelewu weryfikacyjnego”. Dokonanie takiej transakcji ma jedynie na celu potwierdzenie tożsamości ofiary w banku, by następnie w jej imieniu zaciągnąć zobowiązania finansowe jak kredyty czy pożyczki.
Gdzie weryfikować pracodawców?
Eksperci wskazują, iż legalność działania podmiotu gospodarczego można sprawdzić w ogólnodostępnych bezpłatnych rejestrach. Są nimi:
- KRS (Krajowy Rejestr Sądowy)
- CEIDG (Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej)
- KRAZ (Krajowy Rejestr Agencji Zatrudnienia) – w przypadku agencji pośrednictwa pracy
Coraz powszechniejszym procederem w sieci staje się podszywanie pod pracodawców z wykorzystaniem w ogłoszeniach ich znaków firmowych. Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości, czy dana oferta pochodzi od konkretnej firmy, warto zweryfikować tę informację u źródła. – Skorzystajmy przy tym z numerów podanych nie przez rekrutera, a z tych dostępnych bezpośrednio na stronie internetowej przedsiębiorstwa – radzi ekspertka Randstad.
Jak ustrzec się przed oszustwem w mediach społecznościowych?
Media społecznościowe stały się popularną platformą do poszukiwania kandydatów do pracy. W przypadku, gdy dostaniemy ofertę na jednym z portali typu LinkedIn, WhatsApp czy Messenger, warto podjąć kilka podstawowych kroków, by prześwietlić tożsamość rekrutera.
Eksperci radzą zwracać uwagę na takie szczegóły jak:
- zdjęcie profilowe: profesjonalni rektuterzy kontaktują się ze zweryfikowanych kont opatrzonych zdjęciami. Jak mieć pewność, że nie jest ono kradzione? Autentyczność zdjęcia można łatwo sprawdzić korzystając z wyszukiwarki Google, by zobaczyć czy nie jest ono przypisane do innych kontaktów.
- Profesjonalizm języka: wiadomości pisane łamaną polszczyzną lub zawierające błędy językowe (w tym błędna odmiana słów, niepoprawny szyk zdania, mieszanie dwóch różnych języków) powinny wyraźny dać sygnał, że możemy paść ofiarą oszusta.
- Liczba i jakość kontaktów: podejrzanie małe lub duże listy kontaktów powinny wzbudzić naszą czujność. Warto sprawdzić, czy w sieci kontaktów znajdują się zweryfikowane konta innych specjalistów.
- Informacje na profilu: profesjonalny profil rekrutera powinien zawierać kompletne dane, w tym służbowy email czy nr telefonu. Jeśli wciąż mamy wątpliwości, możemy zweryfikować je u źródła. Zwracajmy też szczególną uwagę na nowe konta oraz te, które nie zawierają pełnego imienia i nazwiska.
Zdjęcie główne: Pexels
Przeczytaj również: Światowi giganci redukują etaty. Zwolnienia grupowe obejmą nawet tysiąc osób