Dzień Ziemi, tydzień mody. Odpowiedzialnej, zrównoważonej, idealnej? Od katastrofy w Bangladeszu w 2013 roku coraz głośniej mówi się o konieczności zmian w podejściu do nadmiernej produkcji, nieograniczonej konsumpcji, wyścigu posiadania. Czy po sześciu latach od tragicznych wydarzeń czas zmian w końcu nadszedł?
Zawalenie się fabryki Rana Plaza w Bangladeszu sprawiło, że najpoważniejsze i dotychczas skrzętnie skrywane problemy branży mody ujrzały światło dzienne. Zanieczyszczanie środowiska, fatalne warunki pracy – zarówno pod względem bezpieczeństwa i higieny, jak i kwestii finansowych. Ciągła presja czasu, ceny i ilości.
#whomademyclothes
W szale zakupowym nie myślimy o tym jak powstają nasze ubrania, buty czy akcesoria. Chodzi o to by mieć coraz więcej. Posiadanie sensem życia? Brzmi przerażająco, nawet dla największego zakupoholika. Na szczęście nie wszystko stracone. Klienci stają się coraz bardziej świadomi – dzięki samym markom, a także różnorodnym inicjatywom, które podkreślają powagę problemu. Zaczęło się od ogólnoświatowej akcji „Who made my clothes?” wymyślonej przez Fashion Revolution. Fotografie ubrań opatrzone hashtagiem #whomademyclothes pierwszy raz obiegły świat tuż po katastrofalnych w skutkach wydarzeniach w Bangladeszu. Był to pierwszy raz kiedy klienci na tak masową skalę zaczęli dopytywać się o pochodzenie ubrań, a marki…zaczęły odpowiadać. Internet obiegły zdjęcia pracowników fabryk oraz właścicieli manufaktur odpowiedzialnych za szycie ubrań, biżuterii i dodatków.
https://www.instagram.com/p/Bwpgid-lqhA/?utm_source=ig_web_copy_link
Wiele firm odzieżowych przyjęło politykę transparentności. Przykład? Amerykańska marka Reformation oraz polski brand ELEMENTY. W sklepach online marek cena każdego z produktów jest rozpisana na czynniki pierwsze. Od materiału przez produkcję aż po promocję – każda wydana złotówka.
Dzień Ziemi
Nie od dziś wiadomo, że nasza planeta Ziemia cierpi. Branża mody wybitnie przyczynia się do tego cierpienia. Zużycie wody (niemal 7000 litrów potrzebnych na wyprodukowanie jednej pary dżinsów!), ślad węglowy (krążące po świecie dostawy z najodleglejszych zakątków świata, przesyłki ze sklepów online itd.) czy zanieczyszczenia gleby (ciężko rozkładające się włókna ropopochodne, pestycydy używane na plantacjach bawełny) to największe problemy jakie trapią naszą planetę. Co zrobić by zatrzymać te niebezpiecznie zjawiska?
Firmy odzieżowe przejmują inicjatywę
Zdając sobie sprawę z wagi problemu, a częściowo także pod presją ze strony klientów marki odzieżowe podjęły już pewne kroki w kierunku znalezienia złotego środka. Misja może być trudna, ale próbować zawsze warto. Zwłaszcza wspólnie z klientami. Znane na całym świecie sieciówki organizują zbiórki używanych ubrań, wprowadzają kolekcje wykonane z nowatorskich materiałów (pozyskany z ananasa Pinatex w ostatniej kolekcji Conscious Exclusive marki H&M), korzystają także z tkanin i dzianin, których włókna pozyskuje się z recycylingu.
Jak widać marki zrozumiały powagę problemu i starają się nadążać za potrzebami środowiska i – coraz bardziej świadomych klientów. Niektóre brandy – takie jak Patagonia, czy The North Face – działalność na rzecz Ziemi mają w swoim DNA. W ostatni poniedziałek – 22 kwietnia, The North Face zamknął wszystkie 113 sklepów w USA by świętować Dzień Ziemi. Co więcej, marka wystąpiła z postulatem by Światowy Dzień Ziemi stał się… świętem narodowym.
W tegorocznym Dniu Ziemi, jesteśmy dumni, że możemy dołączyć do naszych partnerów i innych zaangażowanych w działania [na rzecz Ziemii] aby sprawić by Dzień Ziemi stał się świętem narodowy. Wierzymy, że kiedy ludzie otrzymają trochę czasu, aby docenić ziemię, poczują się bardziej związani i będą bardziej skłonni ją chronić – mówił w wywiadzie dla Yahoo Tim Bantle, dyrektor generalny The North Face.
Są tacy, którzy dla środowiska robią niewiele, są też tacy – jak wspomniany brand The North Face – dla których czysta planeta to cel działalności. Oczywiście, można spierać się czy zamknięcie sklepów i postulat ustanowienia Światowego Dnia Ziemi świętem narodowym, nie było zagraniem czysto marketingowym. Nawet jeżeli tak rzeczywiście było to świat usłyszał o całej akcji. A o to w końcu chodziło. Bo już sama świadomość istnienia problemu wiele znaczy.
Problemy z warunkami pracy, wyzysk, zanieczyszczenia środowiska nie znikną z dnia na dzień – to pewne. Marki odzieżowe podejmują pierwsze kroki w celu zahamowania szkodliwych zjawisk. Nawet jeżeli są to nieśmiałe próby, oby tak dalej. Bez zrozumienia i wsparcia ze strony firm odzieżowych problem nie zostanie przecież rozwiązany. A co w tej sytuacji możemy zrobić my – konsumenci?
Modowa rewolucja w rękach klientów
Mówię: “sprawdzam!”
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła? W tym przypadku nic bardziej mylnego. Rewolucja ma szansę powodzenia właśnie dzięki dociekliwości. Akcji #whomademyclothes w ogóle by nie było gdyby nie grupa zaangażowanych i zaciekawionych klientów, którzy zdecydowali się „prześwietlić” proces produkcji wybieranych przez nich ubrań. Dzisiaj „wywołanie marki do tablicy” to nic zadziwiającego, bardziej dziwi uchylenie się od odpowiedzi – chociaż i to zdarza się coraz rzadziej. Co jeszcze możemy zrobić by włączyć się do modowej rewolucji?
Kupuję z głową
Przede wszystkim wziąć odpowiedzialność za swoje zakupy. Podstawowa zasada według Fashion Revolution brzmi „kupuj mniej, za to lepiej”. Inwestuj w jakość, bo chodzi o kupowanie z troską, by cieszyć się [zakupioną rzeczą] dłużej. Szukaj wśród młodych projektantów, którzy są otwarci na „nowinki”, ale wysoko cenią sobie także kreowanie w zgodzie ze środowiskiem. Patrz – Marine Serre (laureatka prestiżowej nagrody LVMH Prize) i jej podejście do projektowania. Pierwszą kolekcję wykonała z… używanych jedwabnych szali. W swoich kolekcjach wykorzystuje głównie materiały „z drugiej ręki”. W wywiadzie dla i-d.vice.com tłumaczyła:
Małej marce nie jest łatwo znaleźć własne rozwiązania. Koszt recyklingu i innowacji w zakresie tekstyliów może być wygórowany, chcieliśmy więc pomyśleć o stworzeniu unikalnych elementów, z szacunkiem dla otoczenia. W modzie nadprodukujemy ogromną ilość, ale dlaczego? Niezależnie od tego, czy moja kolekcja będzie pochodzić z materiałów pochodzących z recyklingu, z odzysku, czy z zupełnie nowych tkanin, projekt będzie dokładnie taki sam, więc dlaczego nie miałabym zdecydować się na zrównoważony rozwój?
Wymieniam się i tworzę
Sprawdzaj ofertę lokalnych rzemieślników. Pamiętaj o platformach odsprzedażowych, second handach i … second chance. Nie każda dziura czy przebarwienie oznaczają pożegnanie z ubraniem. Naprawiać można na wiele sposobów, wystarczy poszukać pomysłów. W Internecie jest ich pełno. Jest jeszcze diy. Ruch zrób to sam! rośnie w siłę. Może warto pomyśleć o przerabianiu ubrań i dodatków? A może całkiem zrezygnować z zakupów? Swapy, wymiany wśród znajomych, a może kurs szycia. Alternatyw dla zakupów jest wiele, a jaka satysfakcja…
Problemy z jakimi zmaga się branża mody jeszcze nigdy nie były tak widoczne. Pocieszające, że chęć zmian wykazują zarówno firmy odzieżowe, jak i klienci. Warto wykorzystać sytuację i połączyć siły. W trosce o lepszą przyszłość. Dla nas i dla środowiska.