REKLAMA

Koronawirus zablokuje branżę mody, również w Polsce

REKLAMA
REKLAMA

Minęły już dwa miesiące od momentu, kiedy świat dowiedział się o śmiertelnym wirusie. Choć sprawa na początku wydawała się dotykać tylko Chińczyków, szybko okazało się, że dotyczy nas wszystkich. Przecież w ciągu kilkunastu lat Chiny stały się integralną częścią świata biznesu: nie tylko bazą produkcyjną, ale i siłą nabywczą. Do Chin dołączyły Włochy, pierwszy rynek w Europie odpowiedzialny za produkcję odzieży. Rozprzestrzenianie się koronawirusa to zdarzenie nieoczekiwane o daleko idących skutkach.


Azja jeszcze przed wybuchem epidemii odczuwała spowolnienie gospodarcze nasilone przez politykę handlową Trumpa. Koronavirus uderzył we wszystkie gałęzie chińskiej gospodarki blokując handel, turystykę, ale przede wszystkim produkcję. To już dwa miesiące odkąd fabryki stoją puste lub pracują na spowolnionych obrotach. Co gorsza, wcale nie zanosi się na to, że sytuacja w najbliższym czasie ulegnie zmianie. Łańcuch dostaw nie tylko gotowych produktów, ale i komponentów został zaburzony co może mieć fatalne skutki.

Każdy dzień zamkniętych fabryk to dzień opóźnienia, również w produkcji odzieży. Wprawdzie fabryki co roku wstrzymują produkcję ze względu na święto Chińskiego Nowego Roku, ale już wiemy, że w tym roku czas ten znacznie się wydłuży. Już za chwilkę do sklepów spłyną pierwsze kolekcje na sezon wiosna- lato, ale może okazać się, że produkcja kolekcji na jesień- zimę będzie zagrożona. Skutki odczują też polskie spółki.

– Obserwujemy sytuację związaną z koronawirusem. Bacznie przyglądamy się Chinom, bo to stamtąd pochodzi 1/3 naszej produkcji – podkreślał w rozmowie podczas EEC Trends, prologu do Europejskiego Kongresu Gospodarczego Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP

Rynek dóbr luksusowych

Ostatnimi czasy branża dóbr luksusowych nie miała w Azji dobrej passy – zarówno pod względem produkcji, jak i konsumpcji. Bardzo słabo radził sobie choćby koncern LVMH, który w ubiegłym roku zaliczył najsłabszy kwartał pod względem sprzedaży w tym regionie. Obecna sytuacja z rozprzestrzenianiem się coronavirusa nie pomaga markom luksusowym, a to nie koniec złych wiadomości. Odwołana została również większość targów branżowych a także Seul Fashion Week.

Źle dzieje się też na tygodniach mody. Zapewne zabraknie na nich chińczyków, co już niepokoi właścicieli międzynarodowych showroomów. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Podczas kryzysów powstają najlepsze biznesy. Przypomnę tylko, że Taobao czy JD.com powstały w czasach epidemii SARS w 2003 roku. 

Czas epidemii to również czas na dywersyfikację krajów produkcji oraz rozwój omnichannel. Konsumenci z kolei muszą zrozumieć, że jeśli w jednym sezonie nie kupią sobie aż tylu rzeczy, to zupełnie nic się nie stanie. Choroby zawsze zmuszają ludzi do myślenia o sobie i rodzinie. Najważniejsze jest zdrowie, a nie nowa sukienka.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: „Chiny w szoku, fala krytyki na Christina Diora. „Najbardziej drażliwa kwestia””

REKLAMA
REKLAMA

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES