Jej uważnemu oku chyba nic nie umknie, a zawsze przygotowany aparat wychwyci to, co na ulicach naszych miast najciekawsze – styl przemierzających je ludzi. Jeśli rozmawiać o fotografii mody ulicznej w Polsce, to przede wszystkim z Dalią, prowadzącą Polish Street Style Magazine. Z hobby uczyniła zawód – jak się jej to udało?
Po chwili oczekiwania w słuchawce rozbrzmiewa melodyjny głos. Śpiewny wschodni akcent przypomina o przeszłości Dalii, łączącej w sobie historie Mińska, Moskwy i Warszawy. Każde z nich ma swój niepowtarzalny styl – tłumaczy moja rozmówczyni, która wcześniej w Moskwie prowadziła własną markę modową. Przyjechawszy do Polski, najpierw zdziwiła się otaczającym ją zewsząd “monochromem”. Szybko jednak zachwyciła się dopiero rodzącym się streetstyle’m. Wcześniejsze doświadczenie z branży i zamiłowanie do długich spacerów stały się tym, co popchnęło ją do założenia swojego Instagrama – dzisiaj już archiwum polskiego stylu ulicznego.
Ola: Skąd wzięła się u Ciebie pasja do fotografii i dlaczego wybrałaś modę uliczną?
D: Studiowałam projektowanie ubioru. Całe moje życie związane było z modą. Tworzyłam kolejne kolekcje, a z koleżanką przygotowywałyśmy później sesje. Mam duże, duże doświadczenie w tej branży w ogóle. I zawsze jakoś wychodziło tak, że fotografia szła z tym w parze. Nie miałam momentu “O, będę fotografem” – to przyszło naturalnie, choć najpierw najważniejsze było dla mnie projektowanie. W Moskwie mieliśmy z mężem swój brand, prowadziliśmy go przez 8 lat. A kiedy przyjechaliśmy do Warszawy, poczułam od razu, że…. brakuje mi stylu. Szukałam inspiracji na Instagramie i na innych mediach społecznościowych, chciałam zrozumieć, co tu w Polsce właściwie macie! Brakowało mi strony, dzięki której mogłabym poznać, co ludzie noszą i jakie ubrania wybierają.
Pamiętam, jak wszyscy Polacy dziwili się: “O, to Ty z Moskwy? I jak, nie nudzi ci się tutaj?”. Zawsze powtarzali, że w ich kraju ludzie nie mają stylu, a wszystko jest takie samo. Protestuję! Jasne, przez te 2-3 lata szczególnie polska moda uliczna bardzo się zmieniła, wcześniej mniej osób bawiło się stylem. Cieszę się, że mogę obserwować ten początek rodzenia się street style’u polskiego i dzielić się z innymi moimi wrażeniami. Instagrama prowadzę też poniekąd dla siebie – to taki pamiętnik stylu. Chcę udowodnić Polkom i Polakom, że jesteście fajni i macie swój styl!
O: Zanim jednak przejdziemy dalej, czy może mogłabyś wytłumaczyć nam, jak właściwie rozumiesz słowo “street style”?
D: Street style wyraża charakter miasta i kraju. Paryż, Warszawa czy Moskwa, każde z nich będzie miało inny styl. A dzięki modzie ulicznej możesz go lepiej poznać, zrozumieć. Dla mnie to rzeczywistość ludzi i ich stylu, prawdziwość. Tu już nie chodzi o marki czy ubrania, lecz o osobowość.
O: Ważną rolę w Twojej historii odegrały zwłaszcza 3 miasta: Mińsk, Moskwa i Warszawa. Muszę więc podpytać, jak bardzo ich lokalne style różnią się od siebie ? Mamy przecież podobną historię, a w XX wieku, ze względu na panujący ustrój, moda uliczna była bardzo podobna, by nie powiedzieć… szara?
D: Mhm, mimo wszystko, różnica jest widoczna. Kiedy przyjechałam z Moskwy do Warszawy, byłam bardzo ciekawa ludzi i ich stylu, ale… Trochę tęskniłam za modą Moskwy. Tylko, miejmy na uwadze, że to nie miniatura Rosji, tylko stolica – nie możemy więc uprościć sprawy i powiedzieć, że “skoro w Moskwie ludzie noszą się tak i tak, to w Rosji również”. To gigantyczne miasto! Nic dziwnego więc, że ludzie chcą się wyróżnić i pokazać to, co najlepsze. Wszystko ma dawać efekt “WOW” – to krzyczy na ulicach, ale… wygląda stylowo. W Moskwie widać, że ludzie lubią modę i potrafią się ubrać naprawdę ciekawie.
Moim zdaniem w Warszawie jeszcze brakuje tego “zapału” – może to dlatego, że to spokojniejsze miasto. Ludzie nie chcą (albo nie umieją?) się wyróżniać. Nie wiem, dlaczego. To jednak się zmienia, nie tylko zresztą w stolicy, ale i w całej Polsce. Dużo podróżuję, teraz akurat jestem w Trójmieście, więc mogę obserwować tę ewolucję mody ulicznej na nieco większą skalę.
Jeśli zaś chodzi o Mińsk, to bliżej mu do Warszawy. Styl jest spokojny i wyważony, podobnie jak mieszkańcy miasta. Dużo tu “monochromu”, minimalistycznych looków. Wciąż wygląda to jednak ciekawie.
O: Myślę, że Twoja zewnętrzna perspektywa pozwala- również i nam samym- lepiej zrozumieć polski street style. Odkrywamy go razem z Tobą. Opowiesz nam, jak wygląda Twoja praca “od zaplecza”? Twoje zdjęcia mają mocno spontaniczny charakter – czy z całym procesem przygotowania do nich jest podobnie? Budzisz się, myślisz “dziś jest ten dzień” i wychodzisz na miasto?
D: Tak, tak, tak to wygląda! Ja w ogóle lubię dużo spacerować. Uwielbiam szukać ciekawych miejsc i ludzi. A nigdy nie wiesz, kto zaraz minie cię na ulicy! Może to właśnie ta osoba zachwyci cię swoim stylem? Mam i pasję, i duże doświadczenie w pracy z aparatem, zdobyte jeszcze w Moskwie.
O: A czy szkolisz się, by być coraz lepszym fotografem?
D: Dla mnie fotografia to byt żyjący, zamknięty w momencie. Nie chcę, by ktoś mi mówił, jaki mam wybrać kadr, by ustawiał mi plan. Moda uczy mieć “dobre oko” i czuję, że je mam. Jeżeli dostrzegasz piękno we wszystkim, zrobisz dobre zdjęcie. Najważniejsza jest dla mnie wrażliwość. Nie chcę siedzieć w studio – moim studio jest życie!
O: A jeżeli już kogoś wypatrzysz – powiedzmy, minie Cię osoba, która wygląda jak z okładki Vogue’a – to czy najpierw podchodzisz do niej i prosisz o zdjęcie, czy może robisz je pod wpływem chwili? Pytam, bo chyba nie jestem jedyną, którą widok aparatu i hasło “zdjęcie” mogą nieźle spiąć i zestresować?
D: Zawsze zdjęcie. Zresztą, ludzie cieszą się, gdy zobaczą siebie na moim Instagramie. “O, to ja”, podpisują się, komentują, czasem piszą maile, by przesłać im to zdjęcie. A jeżeli ktoś prosi mnie o jego usunięcie – nie ma problemu. Zdarza to się jednak bardzo rzadko, bo zawsze moim priorytetem jest to, by daną osobę najlepiej uchwycić, pokazać, jak jest piękna. Naturalność to klucz. Nie lubię, kiedy bohater zdjęcia patrzy w obiektyw, pozuje. W większej perspektywie daje to efekt powtarzalności.
O: Tyle już rozmawiamy o fotografii, a ja wciąż nie zapytałam Cię, jakie były początki Twojego Instagrama! Od początku myślałaś o nim jako o formie pracy?
D: Założyłam go z pasji do mody i do odkrywania tego, co nowe. Nie myślałam o tym, żeby “mieć coś z tego”. Ani też nie założyłam go od razu po przyjeździe do Polski. Zajęło mi to trochę, choć zawsze miałam taki pomysł w głowie. Nie miałam żadnej strategii rozrostu, to wyszło naturalnie, choć przyznam, że mam doświadczenie w pracy w social media. Nigdy nie płaciłam za promocje – wszystko, co mam to moje. Więcej obserwujących to dla mnie znak, że więcej ludzi zaczyna się interesować modą uliczną w Polsce. Kiedy przecież zakładałam konto, to street style był zupełnie inny, bardziej zachowawczy. Chcę, by ludzie zauważyli, że moda uliczna w Polsce istnieje!
O: Czy możesz powiedzieć, że Twój Instagram wciąż jest tylko hobby? A może stał się już Twoim zawodem?
D: Instagram, chyba już dla każdej branży, to teraz najważniejsze medium. Pomógł mi nawiązać różne współprace, ale, co ważne, nie czekam, aż ktoś do mnie napisze. Może to wynika z tego, że lubię być w ruchu, działać. Sama kontaktuję się z różnymi markami, wychodzę z inicjatywą. Chcę rozwijać modę. Cieszę się, że mogłam współpracować np. z Glamour. W szukaniu dalszych współpracy namieszał jednak Covid… Instagram to wciąż moja pasja, ale cieszę się, że zaczyna pomagać mi w pracy.
O: Jak więc na przestrzeni ostatnich lat zmieniał się polski street style? Mogłabyś go opisać?
D: Polski street style ma niestety tendencję do wpadania w pułapkę tłumów – “tak, jak oni, tak i ja”. Ludzie jeszcze, choć z każdym rokiem coraz mniej, unikają wyróżniania się. Dla mnie bardziej niż “modny look” liczy się jednak to, jak dana osoba czuje się w swoim ubraniu. To wychodzi na zdjęciu.
O: … A może ta zachowawczość to spadek po komunizmie?
D: Oczywiście, to samo jest w Mińsku. To wciąż w nas siedzi, nawet w młodym pokoleniu, a monochromatyczne zestawy to chyba już stety-niestety klasyka stylu Europy Wschodniej. O tłumie już mówiłam – chcemy być tacy, jak inni.
O: Gwoli podsumowania – jak w 3 słowach określiłabyś polską modę uliczną?
D: Trudne zadanie! Myślę, że “początek”, bo w porównaniu do innych krajów, w Polsce street style dopiero się rozwija. Do tego “monochrome”, bo taka paleta barw najczęściej przewija się na ulicach. I, muszę to powiedzieć…. “Chylak bags” – chyba niedługo będzie je nosić co druga dziewczyna!