REKLAMA
Laboratorium kosmetyczne i testowanie kosmetyków na zwierzętach. fot. Unsplash

„Cruelty-free” w XXI wieku. Dlaczego marki beauty wciąż praktykują testowanie kosmetyków na zwierzętach? 

REKLAMA

Kto by pomyślał, że przy dzisiejszych postępach naukowych określenie branży beauty „przyjazną zwierzętom” będzie wciąż niezgodne z prawdą? Mimo rosnącej świadomości konsumenckiej i wielu nowych restrykcji, kosmetyki wciąż testuje się na zwierzętach. Dlaczego?

Czytaj również: Personalizacja, automatyzacja i wellness. Trendy, które ukształtują sektor beauty w 2024 roku

Pierwsze doniesienia dotyczące testowania kosmetyków (lub raczej leków stosowanych na skórę) odnoszą się już do pierwszego tysiąclecia przed naszą erą. Metodę kontynuowano latami, a jej „słuszność” potwierdziło wydarzenie z 1937 roku, gdy przemysł farmaceutyczny wypuścił lek sulfanilamid eliksir. Ten okazał się trującym antybiotykiem, który przyczynił się do 100 zgonów – szkodliwość substancji nie została wcześniej wykryta przez brak stosownych testów. W obawie przed podobnymi sytuacjami powstała Federalna ustawa o żywności, lekach i kosmetykach, której realizacja była najprostsza przez wykorzystywanie zwierząt. 

Testy na zwierzętach mają na celu wykrycie wszelkich niepożądanych reakcji skóry przed wprowadzeniem formuły na rynek (produktów makijażowych, pielęgnacyjnych, leczniczych oraz perfum). Dotyczą przede wszystkim szczurów, królików, myszy, świnek morskich, a także psów czy małp. W zamian za dostarczenie kosmetyków przyjaznych skórze człowieka, wiele z nich traci życie w stanie agonii. 

Gdzie testowanie kosmetyków na zwierzętach jest zabronione? 

Unia Europejska zakazuje testowania kosmetyków na zwierzętach, a podobnym prawem cieszą się m.in. Kanada, Izrael, Indie, Meksyk, Australia, nowa Zelandia czy Korea Południowa. Z kolei rząd Stanów Zjednoczonych nie wymaga testowania kosmetyków na zwierzętach, ale jednocześnie nie jest to całkowicie zabronione. Według Humane Society, część stanów (jak Kalifornia, Wirginia czy Luizjana) uchwaliły przepisy dotyczące zakazu sprzedaży produktów testowanych na zwierzętach. 

Do niedawna największy problem prozwierzęcych organizacji stanowiły Chiny. W 2014 roku od lokalnych producentów przestano wymagać testów na zwierzętach, jednak nie oznaczało to, że importowane kosmetyki podlegały pod to samo prawo. Oznaczało to duże niezgodności dotyczące polityki poszczególnych firm – część z nich praktykowała testowanie na zwierzętach ze względu na ważny dla sprzedaży. W 2021 roku Chiny uregulowały przepisy – obecnie nie wszystkie kosmetyki trafiające na rynek muszą być testowane. Konieczności podlegaj m.in. farby do włosów czy kremy SPF, określane jako produkty specjalnego zastosowania.

Czytaj też: Kosmetyki naturalne: jak je rozpoznać? Jakie są certyfikaty jakości?

Dlaczego marki kosmetyczne wciąż testują kosmetyki na zwierzętach?

Producenci regularnie starają się poprawiać składy kosmetyków, a szczególnie tych, które ze względu na poszczególne substancje stają się niepożądane przez konsumentów. Nowe oznacza nieznane, a więc wymagające odpowiednich testów. Tu po raz kolejny najprościej jest przeprowadzić badania laboratoryjne na zwierzętach, mimo, że obecne technologie oferują równie skuteczne alternatywy – jak testy oparte na ludzkich komórkach lub modele komputerowe. 

Wiele badań traktuje o tym, że testy na zwierzętach są mniej skuteczne niż pozostałe metody praktykowane przez laboratoria. Skóra zwierzęca ma inne właściwości . Według Hilary Pickles, regionalnej liderki charytatywnej Lush Cosmetics, testy na zwierzętach mają 90% skuteczności. Z kolei testy oparte na biologii człowieka sprawdzają się od 90% do 100%. “Oznacza to, że miliony dolarów podatników są marnowane każdego roku na testy, które torturują zwierzęta i ostatecznie nie działają — ekspertkę cytuje platforma Mane Addicts. 

Metody testowania różnią się także kosztami i, wbrew pozorom, testy na zwierzętach nie są najtańsze. Przykładowo, test na korozje skóry na króliku kosztuje 1800 dolarów, a na modelu ludzkiej skóry 850 dolarów. W przypadku innych rodzajów badań rozpiętość cen jest znacznie większa (jak np. W przypadku testowania skołnności rakotwórczych, gdzie test na zwierzętach kosztuje 700 000 dolarów, a na zarodku chomika metodą in vitro 22 000 dolarów). 

Zobacz również: Fenomen rzemieślniczych perfumerii. Jak odpowiadają na trendy?

Jak sprawdzić, które kosmetyki są testowane na zwierzętach?

Chociaż wprowadzanie konsumenta w błąd jest nielegalne, zdarza się, że marki kosmetyczne stosują chwyty utwierdzające nas w błędnym przekonaniu o ich etyczności. Dociekliwi mogą weryfikować swoje zakupy z listami organizacji prozwierzęcych, które regularnie aktualizują najnowsze postępy branży beauty oraz fashion. Zestawienie marek praktykujących testy na zwierzętach znajdziecie m.in. na stronach internetowych PETA, Cruelty-Free Kitty czy Ethical Elephant. Niestety, ilośc marek widniejących na listach jest zatrważająca i uwzględnia zarówno luksusowe brandy, jak i te, które wypełniają półki naszych drogerii. Mary Kay, Clarins, Vichy, Tom Ford Beauty czy Fendi – to tylko niektóre z nich. 

Czytaj również: Wschodzące polskie marki kosmetyczne, które warto obserwować

Zdjęcie główne: Unsplash

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES