REKLAMA
Ceny w lumpeksach

Dlaczego ceny w lumpeksach coraz częściej dorównują tym w sieciówkach? 

REKLAMA

O słynnych torebkach i butach od projektantów kupowanych za cenę kawy na mieście czy kaszmirowych swetrach na wagę można już zapomnieć. Ceny ubrań z drugiej ręki poszły w górę i w niektórych przypadkach równają się już z tymi z sieciówek. Dlaczego?

Autor: Aleksandra Zawadzka 

Moda vintage i second handy: zainteresowanie stale rośnie

Ekologiczne i ekonomiczne aspekty kupowania używanych ubrań są dobrze znane i mówi się o tym dużo zarówno w branży modowej, jak i telewizyjnym paśmie śniadaniowym. Globalny rynek odzieży używanej ma osiągnąć do 2027 roku wartość 350 miliardów. Aż 83% pokolenia Z kupuje lub jest otwarte na kupowanie rzeczy z drugiej ręki. Nic dziwnego: cyrkularność nie jest już chwilowym trendem, a ogromną zmianą w myśleniu o zakupach. Okazuje się jednak, że związku z popytem zwiększa się podaż, ale też… rosną ceny.

Czytaj: Co się dzieje z markami po odejściu ich założycieli?

Wzrost cen w lumpeksach: o co chodzi?

Jeszcze dekadę temu można było spotkać second handy, w których ubrania były wycenione po kilka złotych za sztukę czy nawet na wagę – za symboliczne 10 złotych za kilogram. Sytuacja zmieniła się diametralnie, a z opowieści o nabywanych za grosze czółenkach Chanel zostały już tylko legendy. Coraz częściej ceny w sklepach z odzieżą używaną przypominają te, które znamy z sieciówek. Dlaczego? 

Powodów, które złożyły się podwyżki cen w second handach, jest przynajmniej kilka. 

  1. Popularność drugiego obiegu oraz edukacja w tym temacie

Właściciele sklepów podnoszą ceny związku z tym, że zainteresowanie tematyką vintage rośnie. Jest popyt na ubrania z drugiej ręki w praktycznie każdej grupy wiekowej – bez względu na to, czy mówimy o millenialsach, Gen Z czy baby boomers. Poza dzięki publikacjom w mediach i internecie sprzedawcy poszerzają swoją wiedzę na temat wartości marek i materiałów, w których są posiadaniu, więc nie chcą ich sprzedawać po kosztach. Skórzana kurtka Diesel za 20 złotych? Już nie do zdobycia, prędzej dostanie metkę 200-300 złotych (co przypomina cennik sieciówek, ale w przypadku tej firmy wciąż jest świetną okazją).

  1. Wzrost liczby sklepów vintage i niezależni resellerzy 

W ostatnich kilku latach jak grzyby po deszczu wyrosły niezależne vintage shopy, które nie sprzedają już tylko ubrań retro, a po prostu wyselekcjonowane rzeczy dobrej jakości. Zarówno właściciele takich biznesów, jak i niezależni sprzedawcy, którzy handlują w internecie (tak zwani resellerzy) często zaopatrują się w second handach. Ich działalność również ma wpływ na wzrost cen w sklepach z odzieżą używaną.

  1. Inflacja

Czynsz za lokal, rachunki, utrzymanie czystości, zatrudnienie pracowników, ceny zamawianego towaru – inflacja objęła każdą z tych kategorii, w związku z czym musiała się przełożyć też na ceny w second handach. W lipcu 2023 roku wskaźnik HICP dla Polski wyniósł 10,3%.

  1. Brexit 

Wiele sklepów z odzieżą używaną korzysta z towarów importowanych z Wielkiej Brytanii. Ta gałąź biznesu ucierpiała związku z Brexitem. Skutkiem wyjścia tego kraju z Unii Europejskiej są między innymi opóźnienia w dostawie i wzrost cen, a także nowe aspekty celne. 

Czy wyższe ceny w lumpeksach zmniejszą popularność tego typu sklepów? Trend watcherzy szacują, że absolutnie nie. Na pewno w najbliższych latach zmieni się za to rola second handów i vintage shopów, które nie zawsze będą tańszą opcją, ale wciąż pozostaną ekologiczną alternatywą dla sieciówek.

Zobacz też: Luksus z drugiej ręki. Styl quiet luxury w segmencie resale

Zdjęcie główne: Unsplash

REKLAMA
REKLAMA
Tagi
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES