Służby śledcze coraz mocniej wiążą pożar hali targowej na Marywilskiej z podpaleniem na zlecenie zorganizowanej grupy przestępczej. Śledztwo w tej sprawie ma przejąć Prokuratura Krajowa, a jego zakres zostanie rozszerzony.
Informacje o możliwym związku z działalnością przestępczą podała “Rzeczpospolita”. Z informacji, do jakich dotarła gazeta wynika iż, śledztwo w sprawie podpalenia hali przy ul. Marywilskiej 44 prowadzone dotąd przez prokuraturę okręgową, ma zostać przejęte przez Mazowiecki Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie. Sprawa ma zostać poszerzona o artykuł 258 kodeksu karnego, który dotyczy udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.
Przypomnijmy, że do pożaru hali targowej przy ul. Marywilskiej 44 doszło 16 maja. W jego wyniku nikt nie ucierpiał, ale straty materialne są ogromne. Hala spłonęła doszczętnie, a w niej towary o wartości milionów złotych.
Dowiedz się więcej: Dramat handlowców z Marywilskiej 44. „Straciłem dorobek całego życia”
Pożar CH Marywilska. Śledztwo pozostaje tajemnicą
W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk poinformował o sprawdzaniu przez rząd wątków o potencjalnym związku służb rosyjskich z głośnym pożarem. Choć śledztwo mające wyjaśnić wszystkie aspekty zdarzenia trwa nadal, szef rządu określił te wątki jako “dość prawdopodobne”.
Gazeta podkreśla, że śledztwo okryte jest dużą tajemnicą, a nawet wyniki oględzin miejsca zdarzenia nie zostały ujawnione. Według źródeł “Rz”, pozyskany w trakcie oględzin materiał rzucił nowe światło na sprawę. Biegły zbada m.in., dlaczego hala, mimo posiadania kurtyn przeciwpożarowych i systemu automatycznego powiadamiania straży, tak szybko i całkowicie uległa spaleniu.
Marywilska 44: najniższa klasa odporności pożarowej
Zgodnie z przepisami, hala posiadała drugą, najniższą klasę odporności pożarowej D. Informacje pozyskane przez “Rzeczpospolitą” sugerują, że ogień mógł powstać w sektorze H, w pobliżu biura ochrony obiektu. Hala wyposażona była w automatyczny system NOMA2 powiadamiania Państwowej Straży Pożarnej o pożarze. Według strażaków, system ten przekazał alarm bez udziału ochrony. Z kolei prezes spółki Marywilska 44, Małgorzata Konarska, twierdzi, że “nie można dzisiaj stwierdzić, czy powiadomienie zostało wysłane do straży pożarnej automatycznie, czy przy udziale ochrony”. W momencie wybuchu pożaru w hali pracowało sześciu pracowników ochrony, w tym jeden czynny zawodowy strażak. Gazeta donosi, że nie wiadomo, co nagrały kamery monitoringu i czy serwery z nagraniami nie zostały spalone.
Próba podpalenia kolejnego centrum handlowego
Zaledwie kilka dni temu dziennikarze Radia ZET poinformowali, iz w Warszawie doszło do nieudanej próby podpalenia hali o dużej powierzchni, podobnej do tej, która strawiła hale przy ul. Marywilskiej 44. Dokładna lokalizacja celu nie jest znana. Do podpalenia miało dojść ponad tydzień temu, a użyto w tym celu ośmiu zapalników, z których dwa zostały uruchomione. Na szczęście próba nie powiodła się.
Dzięki nagraniom z monitoringu udało się zidentyfikować sprawców. Polska policja zatrzymała już dwóch podejrzanych,a cała grupa liczyć miała pięć osób. Poszukiwania pozostałych dywersantów wciąż trwają.
Zarówno policja, jak i służby nie komentują oficjalnie tej sprawy. Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, Jacek Dobrzyński, w rozmowie z Radiem ZET podkreślił, że służby specjalne działają w sposób dyskretny, a o efektach swoich działań informują dopiero po ich zakończeniu.
Zdjęcie główne: PAP/Leszek Szymański
Przeczytaj również: Fala upadłości w sektorze mody. Kolejna polska firma na skraju bankructwa