Walka o znaki towarowe w Chinach. Manolo Blahnik może sprzedawać tam buty po trwającym 22 lata procesie

REKLAMA

Media obiegła informacja, że po sporze sądowym trwającym 22 lata, Manolo Blahnik zyskał w końcu prawo do tego, by używać nazwy swojej marki w Chinach. Dzięki temu orzeczeniu projektant będzie mógł poszerzyć działalność na tamtejszy rynek. Dlaczego jednak nie mógł zrobić tego wcześniej? Sprawdźcie, na czym polega i jak funkcjonuje własność intelektualna w Chinach.

Spór Manolo Blahnika

Buty Manolo Blahnika są znane na całym świecie. Szczególnie rozsławił je serial “Seks w wielkim mieście”, w którym główna bohaterka zachwycała się szpilkami autorstwa projektanta. W kolejnych latach designer stopniowo wprowadzał sprzedaż swoich produktów na kolejne rynki, jednak nie mógł działać w Chinach. Wszystko dlatego, że w 2000 roku lokalny biznesmen Fang Yuzhou zarejestrował znak towarowy “Manolo & Blahnik” i zaczął sprzedawać buty pod tą marką.

Właśnie z tego powodu Manolo z azjatyckim przedsiębiorcą spotkali się w sądzie. Ich proces trwał aż 22 lata, a w tym czasie znany projektant nie mógł sprzedawać kultowych butów na chińskim rynku. Produkty firmy Manolo Blahnik były dostępne dla tamtejszych konsumentów wyłącznie za pośrednictwem zewnętrznych platform internetowych oraz regionalnych sklepów w Japonii, Hongkongu, Singapurze, Malezji, Tajwanie i Korei Południowej.

Finalnie znana marka poinformowała, że wygrała sprawę. Dzięki temu Manolo Blahnik może sprzedawać buty na najszybciej rozwijającym się rynku luksusowym na świecie, co planuje rozpocząć już w przyszłym roku. Dyrektor generalna firmy i siostrzenica projektanta powiedziała: “To była wielka dziura w funkcjonowaniu naszej marki. (…) To znaczące zwycięstwo mojego wujka, naszej rodziny i zespołu. Chcę wyrazić wdzięczność Najwyższemu Sądowi Ludowemu w Chinach za dokładne i staranne rozpatrzenie tej wieloletniej sprawy”.

Zobacz także: Rośnie wartość marek luksusowych. Która z nich jest najcenniejsza?

Własność intelektualna w Chinach

Marka Manolo Blahnik jest dobrze znana na arenie międzynarodowej od lat 70. XX wieku. Skąd w takim razie owy spór? Otóż kradzież własności intelektualnej od dawna jest źródłem napięć między Chinami a ich partnerami handlowymi. Wszystko dlatego, że w Chinach prawo do znaku towarowego przysługuje tej firmie, która wcześniej złożyła wniosek o jego zatrzeżenie. Ostatnio jednak zaczęło się to zmieniać, dzięki poprawkom do przepisów, które wprowadzono w 2019 roku. W efekcie w ostatnich latach coraz więcej zagranicznych firm wygrywa spory w chińskich sądach.

Przykładowo, w zeszłym roku amerykańska marka odzieży sportowej New Balance wygrała proces przeciwko dwóm lokalnym firmom za wykorzystywanie loga “N”. Otrzymała wówczas 25 mln Rmb odszkodowania (ponad 17 mln złotych), co jest jednym z największych odszkodowań przyznanych zagranicznym markom w sądowych walkach o znaki towarowe. Dzięki innemu wygranemu w 2020 roku procesowi (który trwał 9 lat) były koszykarz NBA, Michael Jordan, był w stanie powstrzymać chińskiego producenta odzieży sportowej Qiaodan Sports. Sportowiec twierdził, że “Qiaodan” jest dosłownym chińskim tłumaczeniem jego imienia.

Własność intelektualna w Chinach zajmowała także m.in. włoską grupę odzieży męskiej Zegna i brytyjską markę Dunhill. Choć one również wygrały spory, nie zawsze znane marki odnosiły sukces. Porażkę poniósł chociażby Hermes. W 2012 roku luksusowa firma przegrała sądową batalię o powstrzymanie chińskiej firmy produkującej odzież męską, która używa nazwy Ai Ma Shi (czyli chińskiego tłumaczenia Hermesa) na swoich produktach. Prawnicy francuskiej marki starają się unieważnić ten znak towarowy od 1997 roku.

Przeczytaj również: Za odzież trzeba zapłacić coraz więcej. “Wywołany przez globalizację okres spadku cen dobiega końca”

Newsletter

FASHION BIZNES