Negatywnego wpływu nadmiernej produkcji i kapitalizmu na środowisko naturalne, mentalność i po prostu – świat, dziś nikomu już nie trzeba udowadniać. W odpowiedzi na rosnący konsumpcjonizm pojawiła się, zdobywająca coraz więcej zwolenników, idea degrowth. Na czym polega i jak się ma do mody?
Degrowth – czym jest?
W najprostszych słowach – degrowth jest ruchem społecznym i politycznym, stworzonym w oparciu o ekonomię ekologiczną, mówiącą m.in. o zrównoważonym rozwoju, trosce o ekologię czy istniejące zasoby naturalne. Degrowth, który narodził się w latach 70. XX wieku, krytykuje konsumpcjonizm i związane z nim konsekwencje takie, jak np. negatywny wpływ na środowisko czy wyzysk.
Wyświetl ten post na Instagramie
W idei postwzrostu chodzi więc o wdrożenie do życia zachowań i wzorców, które pozwolą nam ograniczyć konsumpcję i żyć bardziej minimalistycznie. Nie chodzi o to, by mieć w szafie tylko jeden T-shirt albo zrezygnować z prądu, a o to, by starać się żyć prościej i korzystać z tego, co nam potrzebne, nie popadając w zakupowy obłęd. Wybierać rzeczy z lepszych materiałów, pochodzących z odpowiedzialnych miejsc, które będą służyły dłużej. A gdy się zepsują, o ile jest to możliwe, naprawiać – nie wyrzucać.
Degrowth a moda
Zawsze warto pamiętać o konsekwencjach naszych działań, a te są ogromne. Przykładem może być choćby popularna platforma zakupowa, na której ceny ubrań zaczynają się nawet od kilku złotych. Kwoty, choć rzeczywiście kusząco niskie, są okupione ogromnie ciężką pracą, za okropnie małe pieniądze. O wpływie masowej produkcji czy transportu ubrań na środowisko naturalne nie trzeba chyba nawet wspominać, bo to temat na osobny artykuł. Wspomnę tylko, że szacuje się, że produkcja jednej koszulki może pochłaniać nawet 2,7 tysięcy litrów (!) wody. A to wierzchołek góry lodowej…
– Już od kilku lat w sektorze mody mówimy o skutkach środowiskowych zjawiska fast fashion, którego immanentnym elementem jest nadmierna konsumpcja. Fast fashion, polegający na używaniu tańszej i gorszej jakości odzieży przez krótki czas, przyczynił się do znaczącego wzrostu produkcji, konsumpcji oraz produkcji w przemyśle tekstylnym –
– tłumaczy Agnieszka Oleksyn-Wajda, dyrektorka Instytutu Zrównoważonego Rozwoju na Uczelni Łazarskiego.
– Procesy produkcyjne są wodo- i energochłonne, a szybka konsumpcja przyczynia się do poważnego marnotrawstwa, w tym m.in. powstawania dużej ilości odpadów
– dodaje.
Kobieta, będąca również kierowniczką Akademii Biznesu i Prawa w Sektorze Mody, podkreśla, że w dzisiejszych czasach, kiedy zmagamy się z kryzysami – klimatycznym czy zdrowotnym – rolą biznesu jest nie tylko generowanie zysku, ale także adresowanie problemów społecznych i środowiskowych.
– Biznes modowy, szczególnie wrażliwy na zmiany zachodzące na świecie, już od kilku lat podejmuje dyskusje i zobowiązania dotyczące ograniczenia negatywnego wpływu na środowisko – dodaje Agnieszka Oleksyn-Wajda.
Przykładem może być choćby, wydana 30 marca 2022 r., Strategia UE na rzecz tekstyliów zrównoważonych i o obiegu zamkniętym (EU Strategy for Sustainable and Circural Textiles, dalej „Strategia”), zgodnie z którą fast fashion powinna zostać wyeliminowana do 2030 r.
Postulaty Komisji Europejskiej dotyczą m.in. gospodarki obiegu zamkniętego, zwiększenia świadomości konsumpcji, odpowiedzialności biznesu za wpływ na środowisko poprzez wydłużenie „życia” produktów tekstylnych czy przeciwdziałanie niszczeniu niesprzedanych i zwróconych produktów tekstylnych oraz wyeliminowanie zanieczyszczenia mikroplastikiem, pochodzącym z produktów tekstylnych. Wpisują się zatem w koncepcję postwzrostu, w rozumieniu tego zjawiska jako następującego po okresie nadmiernej konsumpcji mody, ograniczeniu marnotrawstwa oraz adresującego globalne problemy środowiskowe.
Jak podkreśla ekspertka, poza kierunkami transformacji sektora mody wskazanymi wprost przez legislatora, marki modowe powinny szukać nowych modeli biznesowych opartych o sprzedaż produktów odzieżowych w drugim obiegu, wypożyczenia, sharing economy, szukanie rozwiązań międzysektorowych (zastosowanie odpadów tekstylnych np. w sektorze budowlanym, energetycznym) czy dawanie drugiego życia produktom, które stały się odpadem w celu ograniczenia marnotrawstwa.
Czy idea postwzrostu zawojuje świat?
Koncepcja, mająca na celu ograniczenie konsumpcjonizmu, a – co za tym idzie – zmniejszenie jego negatywnego wpływu na istniejące zasoby czy środowisko naturalne brzmi świetnie i bardzo idealistycznie. Czy jednak ma szansę na stałe przyjąć się w polskiej czy globalnej gospodarce? Zdaniem Agnieszki Oleksyn-Wajdy degrowth, rozumiany w sposób radykalny, jako zaprzeczenie kapitalizmu, byłby raczej trudny do wdrożenia.
– Jeśli jednak rozumiemy tę koncepcję jako postulat ograniczenia kupowania tanich i niskiej jakości produktów czy jako proekologiczne prowadzenie biznesu to model ten wpisuje się w planowaną przez UE w najbliższych latach transformację sektora mody – dodaje.
Koncepcja postwzrostu jest spójna z ideą „myśl globalnie, działaj lokalnie”, czyli poprzez wspieranie lokalnych biznesów. Pandemia pozwoliła wielu z nas oswoić się z tą koncepcją. Podczas gdy byliśmy zmuszeni do pozostawania w domach i chcieliśmy wspierać mniejsze biznesu, w dużej mierze stawialiśmy właśnie na lokalnych twórców, przedsiębiorców czy rolników. Wdrożenie ruchu degrowth na globalną skalę rzeczywiście może wydawać się myśleniem nieco zbyt idealistycznym. Na początek warto zacząć od, jakkolwiek trywialnie to nie zabrzmi, siebie. Minimalna zmiana nawyków może sprawić, że – małymi kroczkami – dojdziemy do realnej zmiany, na której skorzysta Ziemia i my wszyscy.
>>> Przeczytaj też: Start-up’y, które zmieniają świat mody: Imbotex Lab