REKLAMA

Jestem Rosa, czyli kto? RECENZJA filmu Lais Bodanzky

REKLAMA

Reżyserka Lais Bodanzky kobiecą ręką kreśli przed nami subtelną historię i jest kolejnym, ważnym głosem w sprawie równouprawnienia kobiet. Nie narzuca swojego punktu widzenia, kreuje bohaterkę, która postanawia zawalczyć o swoje marzenia i wyrywa się z wygodnych dla jej otoczenia schematów.

Rosa ma ambicje, chce pisać sztuki teatralne. Pragnie też partnera, który będzie obecny i który pomoże jej w realizacji planów. Chciałaby też poczuć wsparcie ze strony rodziców, usłyszeć, że da radę, że podoła. Te podstawowe pragnienia wydają się jednak nierealne do osiągnięcia.

Rosę poznajemy, gdy ta dobiega czterdziestki. Zamiast zająć się karierą dramatopisarską, szlifuje teksty o armaturze łazienkowej, a zamiast z partnerem, który ją rozumie i stara się jej pomóc w obowiązkach domowych, związana jest z mężem-aktywistą, który walczy o „sprawy wyższe”, zaniedbując tym samym rodzinę. Jej stosunki z matką też nie są łatwe – pełne wyrzutów słowa, kąśliwe uwagi, a do tego ujawnienie skrywanej przez lata tajemnicy, że Rosa jest owocem romansu, nie ułatwiają głównej bohaterce życia.

Jestem Rosa – stara się wykrzyczeć bohaterka, ale sama nie wie, co to oznacza. Czuje, że utraciła dawną siebie, którą chce odszukać. Pragnie wiele, ale jak może ruszyć i po to sięgnąć, gdy na głowie ma nieodpowiedzialnego ojca, swoją przyrodnią siostrę, dwójkę dzieci, dowiaduje się o chorobie matki, a na dodatek podejrzewa swojego męża o zdradę.

Pomału jednak Rosa stara się o siebie zawalczyć. Odnajduje biologicznego ojca i odbywa z nim rozmowę, wplątuje się w relację z rodzicem przyjaciela swojej córki, zaczyna głośno mówić, czego oczekuje i czego szuka. Zakazany owoc zaczyna jej smakować, daje impuls do tego, by sięgnąć po więcej. Nowe wyrywa ją z życiowego marazmu, pokazuje nieodkryte wcześniej możliwości, ale przy tym nie wprowadza aż tak radykalnych zmian, by stracić całkowitą kontrolę. Pokazuje jednak, że można inaczej, że życie to coś więcej niż tylko nudna praca i serwowanie obiadów swoim dzieciom. Dzięki wpuszczeniu do swojego życia przeciągu, bohaterka lepiej zaczyna rozumieć swoją matkę i odnajduje równowagę nie tyle wokół, co w samej sobie. Zaczynając żyć w zgodzie ze sobą, docenia małe przyjemności, które oferuje jej świat.

Autor: Tatiana Zawrzykraj

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES