Mają zdziałać cuda, wyprasować zmarszczki, wyrzeźbić kości policzkowe, jednym słowem – dodać urody. Reklamowane na Instagramie, niedrogie, w zachęcającym opakowaniu, a jednak całkiem podejrzane? O czym mowa? O kosmetycznych podróbkach, których na rynku coraz więcej.
Kosmetyki z Instagrama
Od kiedy Internet na dobre zawładnął światem, a dzień bez przeglądu mediów społecznościowych to dzień stracony, jesteśmy na co dzień kuszeni tysiącami ofert. Wyświetlają się w Instagramowym feedzie czy na Facebookowej tablicy i kuszą. Ubrania, akcesoria, meble, samochody i – no właśnie – kosmetyki. Kilka lat temu ich zakup bez przetestowania, poczucia, dotknięcia był nie do pomyślenia. Dziś kupowanie artykułów do pielęgnacji ciała i kosmetyków w Internecie to normalka. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie… podróbki. Nie tylko moralnie niedopuszczalne, ale także wysoce szkodliwe.
Red Points, platforma dostarczająca rozwiązania w zakresie ochrony marki, przeprowadziła w 2018 r. wśród grupy 200 kobiet w wieku 18-30 lat badanie dotyczące dostępności podrobionych kosmetyków w Internecie. Wyniki są zatrważające.
Internet – podróbkowy raj
Jak podaje Red Points jeżeli chodzi o sprzedaż podrabianych kosmetyków przodują media społecznościowe. Ponad 40% wszystkich zidentyfikowanych podróbek oferowanych było za pośrednictwem Facebooka. Drugie miejsce zajął Instagram (9%). Spośród platform sprzedażowych przoduje eBay. 30,4% zbadanych podróbek było wystawianych właśnie tam.
Do zakupu „oszukanego” kosmetyku za pośrednictwem social mediów przyznało się aż 45% badanych. Co ciekawe – i dające do myślenia – jedynie 19,5% z nich, dokonało zakupu podróbki przez pomyłkę.
Spośród najczęściej poszukiwanych kosmetyków badane wymieniły pomadki (28,2%), maskary (20,2%) oraz podkłady (6,5%) i eylinery (6,5%). W tej grupie znalazły się także produkty pielęgnacyjne do twarzy (peelingi do twarzy, maseczki), włosów (farby, szampony, odżywki) oraz ciała (balsamy, żele itp.).
Młode kobiety do zakupu zachęcają przede wszystkim sponsorowane posty od influencerów (pierwszy wybór w grupie badanych 18-24 lat), a także reklamy na Instagramie czy Facebooku oraz dedykowane produktom strony i tutoriale na YouTube.
Zagrożenia nie odstraszają?
Problemem podrobionych kosmetyków nie jest wyłącznie „podszywanie się” pod znaną i cenioną markę. To niedopuszczalny, ale niejedyny problem związany z podróbkowym biznesem. O ile w przypadku zakupu ubrań, sprzętu, mebli itp. sposób ich wykonania rzadko kiedy będzie miał bezpośredni wpływ na nasze zdrowie, o tyle w przypadku kosmetyków problem jest poważniejszy.
Wchłaniane przez skórę składniki – często trudne do rozszyfrowania, bylejakiej jakości i nieznanego pochodzenia – dostają się do organizmu i efekt ich działania jest trudny do przewidzenia. Może skończyć się na niczym (chociaż czy to w ogóle możliwe w kontakcie z organizmem?), albo bardzo poważnie. Wysypka, stan zapalny, poparzenia to tylko niektóre z możliwych efektów stosowania kosmetyków z podejrzanych źródeł. Przy smagniętych filtrem zdjęciach, atrakcyjnej cenie i „pozytywnych komentarzach zadowolonych klientek” (czyżby?) mało kto pochyla się nad składem czy pochodzeniem kosmetyków. Obietnica wyglądu jak z obrazka jest ważniejsza niż kwestie pochodzenia czy składu kosmetyków. Jak do tego doszło?
Odważni klienci
Mimo, iż jak pokazuje badanie, klienci są świadomi podróbkowego rynku, nie mają oporów przed kupowaniem kosmetyków od nieznanych sprzedawców z Instagrama czy Facebooka. 70% badanych przyznało, że chętnie rozważyłoby taką opcję. Zakup kosmetyków z niepotwierdzonego źródła to delikatnie mówiąc ryzykowny pomysł. Jedynie 10% respondetów stwierdziło, że jest w stanie jednoznacznie rozpoznać podrobione kosmetyki i na tej podstawie zrezygnować z zakupu. A co z resztą? Dlaczego mimo braku przekonania co do pochodzenia kosmetyków, aż tak wielu klientów decyduje się na tak odważny krok? Odpowiedź jest prosta – niższa cena. Zakup kosmetyków – w szczególności tych kolorowych – to dla wielu wciąż luksus. Każda okazja do oszczędności jest więc na wagę złota. Ale czy na szali powinno znaleźć się zdrowie? To chyba nie podlega dyskusji.