REKLAMA

Polski przemysł modowy w pigułce. Jak wygląda dziś?

REKLAMA

Tradycja polskiego przemysłu odzieżowego jest dość długa, rezolutna i bardzo przewrotna. Lata dziewięćdziesiąte w tej dziedzinie gospodarki nie były dość owocne. Fabryki stały się nierentowne, nie dotrzymywały kroku zachodnim produkcjom i przede wszystkim były zbyt drogie. Polska przez wiele lat była jednym z ogniw systemu OPT (Outward Processing Trade), jednak w realiach produkcji 500 000 tys. sztuk jeansów miesięcznie w krajach azjatyckich Polska stała się zbyt drogą-tanią siłą roboczą.

Jak obecnie wygląda polski przemysł  modowy?

Składa się z 2283 podmiotów gospodarczych, zajmujących się produkcją odzieży. Największe zbiorowisko produkcyjne ulokowane jest na terenach łódzkich (związane jest to z historią województwa). Według Ministra Gospodarki, polski przemysł po ponad 20 latach zaczyna się odradzać. W rankingach Unii Europejskiej zajmujemy 8 miejsce względem krajowego obrotu, 6 miejsce odnośnie zakładów inwestycyjnych, 3 miejsce związane z zatrudnieniem oraz 2 miejsce względem liczby firm na rynku gospodarczym. W 2014 roku Polacy wydali na odzież oraz obuwie ponad 8 miliardów euro. Z każdym rokiem wzrasta sprzedaż detaliczna wytworów przemysłu modowego, stają się modne i popularne w centralnych miastach ulice handlowe, które przyciągają nie tylko rodzimych mieszkańców, ale także turystów.

Źródło: itsnicethat.com
Źródło: itsnicethat.com

 Czy  ten sukces zawdzięczamy  polskiemu fast fashion?

Niepodważalnie  Grupa LPP (twórcy marek między innymi: Resserved, Mohito, Sinsay, Tallinder) i CCC górują nie tylko w centrach handlowych i w naszych garderobach, lecz także ich słupki na giełdzie ( WIG20 – Indeks największych spółek Warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych) zdecydowanie trzymają się górnych granic. W 2014 roku kapitał Grupy LPP był oszacowany na ok.3,3 miliarda euro. CCC i LPP konkurują z największymi i najbardziej rozpoznawalnymi markami szybkiej produkcji. Eksportują DNA marek również na zagraniczny rynek. Natomiast coraz częściej to światowe marki zaczynają produkcję swoich kolekcji w Polsce, tworząc łańcuch międzynarodowej współpracy. W Polsce produkują między innymi: Hugo Boss, Burberry, Puma Levi’s, s.Olivier, Disney, Kenzo, Escada, Diesel, Decathlon, Lee Cooper, Mustang, KappAhl, Promod, Bon Prix. Globalne współprace wymagają wielu poświęceń, dlatego mimo zwyżkowych nakładów i rozwijanej sieci przemysłu, cierpią w tym systemie przeważnie określone grupy. Niezależnie od krajów produkcji szybkiej mody, koszt wytworu zawsze musi pozostać niski, a wynagrodzenie za jego wyprodukowanie nie będzie o wiele przekraczało jego pierwotną wartość.

shoe
Źródło: clm-agency.com

A może chcemy więcej luksusu?

Przez ostatnie pięć lat na polski rynek weszło około 70 marek luksusowych i premium. Na stałe zagościł u nas: Louis Vuitton, Gucci, Karl Lagerfeld, Armani, Hugo Boss,  Michael Kors, Baldinini, Pinko. Te i wiele innych marek możemy znaleźć w multibrandowych butikach, które cieszą się coraz większą popularnością. Lux i de lux to hasła, które przykuwają oko, a często pod ich wpływem sięgamy po zasoby portfeli. W 2013 roku sprzedaż samych luksusowych towarów osiągnęła pułap ponad 2,5 miliarda euro, a w następnym roku zwiększyła się o pół miliarda euro. I nic nie wskazuje, by tendencja zakupów produktów premium miała zmaleć. Butiki marek luksusowych  przeważnie możemy odnaleźć w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu oraz w Trójmieście. Są to również najczęściej odwiedzane miasta przez turystów, którzy nie ukrywają, że  korzystniej im jest kupować w Polsce.  Oczywiście to nie tylko zasługa turystyki, że coraz częściej na handlowych ulicach miast pojawiają się brandy, które do niedawna były wartością niedostępną.  Wynika to także z przedefiniowania wartości, ponieważ zaczynamy cenić sobie jakość towaru, a modę traktujemy jako formę sztuki i lokujemy w niej kapitał.

Źródło: clm-agency.com
Źródło: clm-agency.com

Może nie luksus, a powrót do rękodzieła, rodzinnych firm i lokalnych przedsiębiorstwa stoi za finansowym sukcesem przemysłu modowego?

Od niedawna na rynku otwierają się przedsiębiorstwa ekonomii społecznej, które tworzone są przez rodziny, grupy przyjaciół, fundacje lub spółdzielnie. Powstają w nich unikatowe produkty hande made – przeważnie są to elementy garderoby bieliźnianej, sukienki, damskie i męskie koszule. Wykonywane są z lokalnych surowców, dlatego powraca produkcja kiedyś bardzo popularnego i znakomitej jakości polskiego lnu. Nowe formy przedsiębiorstw nie tylko wzbogacają rynek, lecz unowocześniają i propagują tradycyjne wytwory koronkarstwa i hafciarstwa, które stają się pożądanym międzynarodowym towarem. Odradzają się również szwalnie współpracujące z fundacjami i od podstaw uczące swoich nowych pracowników zawodu (przeważnie ponowne otwarcia mają miejsce na ternach o wysokiej stopie bezrobocia). Lokalne przedsiębiorstwa, rodzinne firmy, nowe platformy i działania, które powstają na rodzimym rynku, wzbogacają jego jakość oraz stanowią jedno ze źródeł dochodów i zasobów, dzięki którym polski przemysł modowy może stanowić coraz większą  globalną wartość.

Niezależnie od źródeł polski przemysł modowy odradza się i staje się jednym z naszych największych atutów. Dlatego warto inwestować w lokalne surowce i przedsiębiorstwa, a także wspierać młode talenty, dzięki którym stajemy się klarownym modowym znakiem.

Autor: Sonia Przybył

REKLAMA
REKLAMA

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES