REKLAMA
Pokaz mody Maison Margiela Artisanal 2024

Dlaczego ostatni pokaz Maison Margiela jest wydarzeniem sezonu? W tle Pat Bogusławski i Pat McGrath

REKLAMA

Los bywa przewrotny. Po wszystkich skandalach i kontrowersjach związanych Johnem Galiano, brytyjski projektant mody znów jest na szczycie. Tym razem za sprawą zaprezentowanej przez niego kolekcji Artisanal. Spektakularne show, zorganizowane pod mostem Aleksandra III w Paryżu zamknęło Tydzień Mody Haute Couture wiosna-lato 2024. Szacuje się, że pokaz wygenerował najwięcej publikacji w całej historii francuskiego domu mody. Dlaczego show Maison Margiela jest wydarzeniem sezonu? Rozkładamy fenomen pokazu na części pierwsze. 

Zobacz też: Wszystkie kłopoty Balenciagi. Czy w obliczu kryzysu wizerunkowego marka planuje zmiany?

Coup de Théâtre & trompe-l’oeil

10-minutowa owacja na stojąco mówi sama za siebie – pokaz kolekcji Artisanal domu mody Maison Margiela wzbudził w publiczności pewnego rodzaju nostalgię – za show, którego już nikt nie robi od lat, a także za oczywistym odwołaniem do sztuki wysokiej, czego w modzie również od dłuższego czasu nie widać. W pierwszym rzędzie jak zwykle zasiadły gwiazdy z tzw. listy A, czyli Kim Kardashian, Kylie Jenner, Nadia Lee Cohen czy Yves Tumor, ale po raz pierwszy to nie na nie były zwrócone wszystkie oczy, a na trwające pół godziny widowisko. I to nie tylko wśród zgromadzonych pod mostem Aleksandra III gości, ale także w internecie. Pokaz wygenerował w mediach społecznościowych miliony wyników. Szacuje się, że wspomniał o nim każdy z liczących się w świecie mody dziennikarzy, a poszczególne looki chętnie udostępniali influencerzy. O co tyle szumu?

„Jeden z najpiękniejszych spektakli dekady” napisał francuski Le Figaro. „John Galiano zamknął pozbawiony wyrazu tydzień mody haute couture jaskrawym i niesamowitym dramatem scenicznym” wtórował mu Vogue Runway. W kontraście do zlokalizowanej w surowych, ascetycznych i nowoczesnych wnętrzach prezentacji kolekcji ready-to-wear na wiosnę-lato 2024, pokaz propozycji couture bazował na sentymentalnej podróży do czasów francuskiej bohemy i dekadentyzmu. Galiano udało się to poprzez zniewalającą scenografię – niemal filmową scenerię zaaranżowaną na międzywojenną kawiarnię lub cieszące się wówczas wielką popularnością salony gier hazardowych. „Weszliśmy do zjełczałej paryskiej nocnej knajpki z gołymi deskami podłogowymi, stolikami kawiarnianymi, przyćmionymi lustrami i przepełnionym barem z wypitymi napojami” wspomina Sarah Mower, dziennikarka mody amerykańskiego Vogue’a. Teatr, emocje, bunt i romantyczne fantazje zawsze były natchnieniem dla uwielbiającego splendor i dramat Galiano. Tym razem za największą inspirację posłużyły portrety Brassaia z przełomu lat 20. i 30. XX wieku, przedstawiające podziemia paryskich klubów i ulic. 

List miłosny: Galiano dla Paryża 

Galiano bardzo chciał, by jego koncepcja poniosła się wśród gości, dlatego zadbał o dosłownie każdy szczegół. Od nawiązującej do queerowych ballroomów vogue’ingowej choreografii stworzonej przez polskiego reżysera mody – Pata Bogusławskiego, przez szalone makijaże Paty McGrath, po awangardowe wizualizacje i filmy wyświetlane w lustrach. Modele i modelki przypominali kochanków, tancerzy i gangsterów z poprzedniej epoki, grasujących po brzegach Sekwany, szukających łatwych kontaktów seksualnych. Na wpół ubrani, eksponujący wyzywający styl. Ekstremalnie ściśnięte gorsety, wyścielane biodra, erotycznie przezroczyste sukienki i włosy z makijażem wystylizowane na wzór francuskich lalek z XIX wieku z elementami skandalu. A skandal jak to u Galiano – być obecny musi. Tym razem zabrakło jednak niepoprawnych politycznie komentarzy na współczesność. Projektant w „subtelny” sobie sposób spróbował znów wyrazić się poprzez sztukę. Nawiązując dalej do typowych dla francuskiej bohemy poprzedniego wieku elementów wizualnych, postanowił wyeksponować włosy łonowe (przedzierające się przez tiulowe i koronkowe sukienki).  Co prawda były to tylko sztuczne włosy naszyte na sukienkach, ale i tak wystarczyły, by wywołać burzę. 

Artisanal to projekt bardzo angażujący. John Galiano i jego zespół pracowali intensywnie nad kolekcją, a także samym show całe 12 miesięcy. Wszystko po to, by uzyskać połączenie sztuki „ubierania się” i „rozbierania” jednocześnie, zabawy przejrzystością, architektury ciała i efektami trompe-l’oeil (malarstwa iluzjonistycznego). Twórca wykorzystał do tego nową technikę, która polega na tworzeniu odzieży inkrustrowanej koronką lub innymi połączonymi ze sobą materiałami. W wyniku tego powstały lekkie jak piórko kreacje udające wytrzymałe płaszcze, kurtki lub spodnie. By tego wszystkiego dokonać, Galiano, jak każdy wybitny wirtuoz otoczył się najlepszymi francuskimi i brytyjskimi rzemieślnikami. Wśród nich znaleźli się m.in. projektant akcesoriów Stephen Jones,  kuśnierz Robert Mercier, a także specjaliści z domu bielizny Cadolle. 

Pat Bogusławski & Pat McGrath dla Maison Margiela

Gdyby bogate w obrazy, technologię i muzykę show to było za mało, Galiano zdecydował się sięgnąć po wszystkim dobrze znany element, który stanowił kulminację wydarzenia dla contentu – kultowe i niezwykle modne w ostatnim czasie buty Tabi. To właśnie w nich przeszli po wybiegu modele i modelki nie pozostawiając żadnych złudzeń – ich popularność będzie trwać. To także symboliczne mrugnięcie okiem do ich twórcy, francuskiego szewca, Christiana Louboutina, który pokazał je po raz pierwszy w 1989 roku. 

Chociaż Galiano zadbał, by każda sekunda pokazu i każda nawet najdrobniejsza historia była contentem i uosobieniem wielkości, najgłośniej było zdecydowanie o dwóch współpracach – z reżyserem ruchu, Patem Bogsławskim i makijażystką, Pat McGrath. Pat Bogusławski to znany od lat w świecie mody movement director (czyli reżyser ruchu). Pochodzi z Łodzi, ale karierę zrobił w Londynie, Paryżu i w Stanach Zjednoczonych. Od 6 lat zajmuje się choreografią pokazów Maison Margiela. W przeszłości współpracował m.in. z Kim Kardashian, Victorią Beckham, Kendall Jenner, FKA Twigs, Hailey Biber czy Kristen Stewart.

Jak powiedział w ostatnim wywiadzie dla Business of Fashion dorastając w latach dziewięćdziesiątych w Polsce, stale oglądał Fashion TV i śledził pokazy z europejskich tygodni mody. Już wtedy wiedział, że opowiadanie historii słabnie na rzecz promowania produktu i napędzania sprzedaży. Może dlatego jego późniejsza praca jako reżysera ruchu miała być czymś więcej niż pokazywaniem kolejnych looków. Podczas pokazu kolekcji Artisanal na SS24, Bogusławski na pewno sięgnął do podstaw tego, jak powinno wyglądać perfekcyjne artystyczne przedstawienie. 

Jak sam wspomina, po finale show podchodziły do niego osoby, by powiedzieć mu, że od kilkudziesięciu lat nie czuły się tak żywe podczas pokazu mody. Uznał, że to „największy komplement” i również ogarnęło go wzruszenie. Twierdzi, że płakał przez dobrą minutę.

Zobacz też: Michał Rej: “Wierzę, że my wszyscy, którzy teraz budujemy tę branżę, mamy misję, by zostawić nowy porządek dla kolejnego pokolenia”

Drugim istotnym momentem by, Galiano zapewnił sobie dobre wyniki, było zaangażowanie do pokazu brytyjskiej supercharakteryzatorki Pat McGrath. Wizażystka ma w branży mody opinię viralowej, a każda z jej charakteryzacji staje się hitem internetu (tak jak m.in. look złożony z 30 tysięcy kryształków dla Doja Cat). Dla nadania spowitej dramatem i nostalgią kolekcji jeszcze większego dramatyzmu McGrath wykorzystała (prawdopodobnie) produkt Liquid Glass marki Kryolan. Jak możemy przeczytać na stronie producenta, jest to: w pełni wyschnięta warstwa, która jest całkowicie przezroczysta, mocno odbijająca światło i wyglądająca niemal jak szklana powłoka. Choć artystka na razie nie zdradziła czym rzeczywiście był ów produkt, możemy się na pewno spodziewać, że niebawem odkryje wszystkie karty, i to w równie spektakularnym stylu, jak sam Galiano. 

Obrazy i wrażenia z pokazu Margiela Couture na wiosnę-lato 2024 zostaną wypalone w pamięci z wielu powodów. Przede wszystkim dlatego, że Galiano bezkompromisowo opowiedział się za wartością ekstremalnej kreatywności w czasach, gdy odwaga w modzie odchodzi w zapomnienie. Z drugiej strony, przemówił autentycznością własnego głosu, tego, który znamy od dawna – ale z jeszcze większą mocą niż kiedykolwiek wcześniej. 

O komentarz zapytaliśmy się znanego z pracy przy produkcjach pokazów mody Oskara Kacprzaka, Head of Production, The ICON Agency

Pokaz Maison Margiela haute couture na wiosnę-lato 2024 był najmocniejszym momentem ostatniego tygodnia mody ze względu na typową dla przedstawień teatralnych dramatyczność. Czyli wciąż potrzebujemy, by moda znaczyła coś więcej? 

Potrzeba tego rodzaju dramatyczności w modzie wydaje się być bardziej aktualna niż kiedykolwiek wcześniej. W erze mediów społecznościowych, gdzie uwaga jest trudna do utrzymania, pokazy takie jak ten stają się kluczowe dla utrzymania zainteresowania publiczności. Celem pokazów mody i każdej innej reklamy jest stać się viralem. Z pewnością viralem stał się makijaż „porcelanowej lalki”. Wielu influencerów beauty zaczęło odtwarzać i testować ten rodzaj makijażu na sobie. Jednak, co ważniejsze, ten pokaz Maison Margiela przypomniał nam, że moda może i powinna znaczyć coś więcej niż tylko epizodyczne efekty wizualne. John Galliano powrócił do korzeni sztuki projektowania, tworząc coś, co przekraczało płytkie wrażenia i skupiało się na samej doskonałości projektu. Jeśli spojrzymy wstecz na inne spektakularne pokazy z przeszłości, takie jak te autorstwa Alexandra McQueena czy Johna Galliano dla Diora, zobaczymy, że istnieje długa tradycja łączenia mody z teatralnością. To właśnie te wyjątkowe chwile, jak choćby buty pancerniki McQueena (Armadillo Shoes), czy wyścigi samochodowe wokół wybiegu, które zawsze pozostają w pamięci.

Czy pokaz Margiela jest początkiem jakiegoś nowego trendu – powrotu do spektakularnych pokazów na styl spektakli teatralnych, czy jest to raczej losowy epizod? 

Historia mody zna wiele przypadków, kiedy konkretne wydarzenia czy pokazy ukształtowały trendy na przestrzeni lat. Jednakże, zanim ogłosimy to jako początek nowej ery, musimy pamiętać, że fashion show to nie tylko spektakl, ale także ekspresja kreatywności i inspiracji. Przyglądając się innowacyjnym pokazom z przeszłości, takim jak rewolucyjne projekty Yohji Yamamoto czy futurystyczne prezentacje Issey Miyake, widzimy, że moda zawsze była polem do eksperymentów. Niemniej jednak, warto zauważyć, że nie zawsze spektakularne pokazy stają się trwałym trendem. Często to subtelniejsze, ale innowacyjne podejście do projektowania staje się bardziej wpływowe na dłuższą metę. W latach 90., Jil Sander stała się ikoną minimalizmu w modzie. Jej subtelne, czyste linie i skupienie na jakości materiałów stały się pionierskimi koncepcjami, które wpłynęły na kierunek mody. Choć nie była znana z efektownych pokazów, jej minimalistyczne podejście do projektowania odegrało kluczową rolę w kształtowaniu estetyki mody.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES