Dlaczego w Polsce nie ma udanych fashion weeków? Dlaczego tak niewielu polskich projektantów zarabia na swojej pracy? Dlaczego tylko kilka polskich marek jest znanych na świecie?
To trudne, złożone pytania – jednak odpowiedzi są bardzo proste:
a) bo nie ma kupców,
b) bo ubrania polskich projektantów są zbyt drogie dla przeciętnego polskiego konsumenta
oraz najważniejsze:
c) bo brakuje nam wiedzy i doświadczenia, jak to zrobić skutecznie.
Dużo myślę o polskiej branży modowej – wiele zjawisk z polskiego podwórka mnie zastanawia i coraz bardziej ośmiela mnie do tego, aby otworzyć usta i powiedzieć głośno: you got it all wrong!
Branża pełna paradoksów
Magazyny pokazują ubrania, na które mało kogo stać. Projektanci kreują piękne kolekcje jednak tylko dla widowiska – ostatecznie i tak muszą tworzyć linie basic, by zarobić. Ubrania z wybiegu wypożyczane są tylko przez stylistki dla ich gwiazd, które prawie nigdy za te rzeczy nie zapłacą. Szkoły kreują artystów, którzy nie znają podstaw biznesu i nie wiedzą co później ze sobą i swoją wizją w życiu zrobić. Na koniec, te same młode osoby biernie czekają na gwiazdkę z nieba licząc na sukces typu instant – rodem zerżnięty z programu telewizyjnego.
Dlaczego tak się dzieje? A może lepiej zadać pytanie, które padło z ust Joanny Klimas podczas poznańskiego Art & Fashion Forum i nadal dźwięczy mi w uszach: Czy rynek mody w ogóle w Polsce istnieje?
Dla garstki projektantów z pewnością. Marki takie jak Lidia Kalita, MISBHV, Femi Stories czy Robert Kupisz radzą sobie świetnie i wizerunkowo, i sprzedażowo. Tylko dlaczego im się udaje bardziej, a innym mniej? Inwestowanie, dobre zarządzanie, odpowiedni partner i skupienie na tym co najbardziej istotne – na interesach.
Moda zcelebryzowała się, co oznacza w rezultacie – zdegradowała – powiedziała kiedyś Joanna Bojańczyk. Ile w tym prawdy! Każdy pokaz, kampania czy program telewizyjny jest obkupiony przede wszystkim gwiazdami, zaś samo show nie rozpocznie się dopóki najgorętsze nazwiska nie zasiądą w pierwszych rzędach.
Jeden z bardziej znanych redaktorów modowych z 20-letnim doświadczeniem powiedział jakiś czas temu, że w Polsce doskwiera brak wiedzy i informacji biznesowych. Ależ one są, tylko trzeba chcieć je publikować lub znaleźć – zamiast ogłupiać czytelników kolejnymi plotkami ze ścianek. Dlaczego akurat taki content? Jaki jest sens tanich publikacji? Bo teksty, że Bizuu zaprojektowało sukienkę na ślub Agnieszki Szulim są znacznie bardziej klikalne aniżeli to, ile kosztuje wyprodukowanie kolekcji.
Czytaj również: OPINIE: Jak show-biznes i media plotkarskie drenują modę autorską, czyli ścianki i czerwone dywany po polsku
A co to jest współpraca?
Co więcej, jak to się dzieje, że inne zagraniczne portale potrafią rekomendować czasem swoje treści i promować te najistotniejsze z punktu widzenia branży. Przykład: Business of Fashion dzieli się ciekawym artykułem innej platformy na swoim fanpage’u. W Polsce to nie do pomyślenia. Nawet o patronat trudno. Dla przykładu podam nasz portal jako ten, który przez dwa lata promował inne magazyny w swojej zakładce „Magazyny”. Tak się składa, że kontaktowałam się z każdym z pism w celu nawiązania współpracy. Smutne jest, że tylko Elle.pl wyraziło chęć kontaktu i zaprosiło do rozmowy na temat branży modowej w Polsce. To dość marny wynik, biorąc pod uwagę fakt, że na naszym rynku funkcjonuje co najmniej kilkadziesiąt magazynów i portali związanych z modą.
Z jednej strony, tak zwana “fashion family” chciałaby mody z prawdziwego zdarzenia – z drugiej zaś, nie robi nic, by ten rynek spoważniał, nabrał tempa oraz takich obrotów na jakich pracuje zagranica. Liczą się zyski, a o misyjności mediów zapomnijmy.
Brak specjalistów… na własne życzenie
Często mówi się o braku specjalistów w naszym kraju. I trudno się z tym nie zgodzić -rzeczywiście, cierpimy na niedosyt takich osób jak kupcy mody, technologowie odzieży czy eksperci od digitalu. Skąd mamy ich jednak mieć, jeśli w Polsce ani jedna uczelnia nie kształci na powyższych kierunkach? Trudno o przewagę w negocjacjach sprzedaży w momencie, kiedy o uwagę kupca rywalizuje polski projektant, który nie ma takiego przygotowania oraz zaplecza jak ten zagraniczny. Także same firmy nie robią zbyt wiele, by wyjść do kandydatów, otworzyć swoje drzwi do osób potencjalnie zainteresowanych nie tylko zmianą ścieżki zawodowej, ale i pracą dla danej marki. Wystarczy otworzyć drzwi do swojego biura i opowiedzieć o kulturze swojej firmy.
Zacznij od siebie
Chętnie poświecę przykładem i zaoferuje swoją pomoc w kwestiach mi znanych, a mało popularnych jeszcze w Polsce. Z przyjemnością podzielę się swoją wiedzą z analizy danych, budżetowania czy employer brandingu. Zadeklarujmy chęć współpracy i wymiany wiedzy, która będzie polegała na faktycznych działaniach, a nie pustych deklaracjach… Może fraza “fashion family” nabierze wtedy bardziej wymiernego znaczenia.
Topowe nazwiska z branży mówią: jak tu u nas źle! Jak niedobrze! Ale to ja się pytam: co zrobiłeś/aś, aby było lepiej? To może podpowiem: współpracuj z innymi, więcej dawaj niż bierzesz, więcej słuchaj niż mów.
Autor: Ula Wiszowata