noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
Edmond Eisenberg, jako CEO i syn założyciela, stoi za marką EISENBERG Paris. Mężczyzna z krótkimi ciemnymi włosami i krótkim zarostem siedzi za biurkiem, podpierając łokieć na blacie. Ma na sobie ciemny golf, granatową marynarkę, duży zegarek. Za nim wiszą dzieła sztuki.

„Nasza wizja jest długoterminowa – stawiamy na jakość”. Edmond Eisenberg o rozwoju rodzinnej marki EISENBERG Paris [WYWIAD]

REKLAMA
noSlotData

Od ponad dwóch dekad, EISENBERG Paris rozpieszcza skórę, przekształcając codzienną pielęgnację w rytuał luksusu. Sekret tej marki tkwi w harmonijnym połączeniu natury z najnowszymi osiągnięciami nauki. Założona przez José Eisenberga, firma od 2020 roku jest prowadzona przez jego syna, który z pasją kontynuuje rodzinną tradycję, łącząc ją z  zamiłowaniem do sztuki i nowych technologii. W rozmowie z portalem Fashion Biznes, Edmond Eisenberg opowiada o wyzwaniach prowadzenia biznesu rodzinnego, o jednoczeniu ludzi w zarządzaniu firmą oraz o tym co jest ważne w produkcji kosmetyków dla dzisiejszego konsumenta. 

Wywiad z Edmondem Eisenbergiem, dyrektorem strategicznym marki EISENBERG Paris

Marka EISENBERG Paris słynie z innowacyjnej formuły Trio-Molecular®, będącej efektem  wieloletnich badań. To imponujące osiągnięcie naukowe jest niewątpliwie wizytówką Państwa firmy. Jednakże za sukcesem EISENBERG Paris stoi również fascynująca historia jej założyciela – Pana ojca. Jego determinacja, ciężka praca i pasja są inspiracją dla wielu przedsiębiorców. Z  perspektywy młodego pokolenia, które dopiero stawia pierwsze kroki w biznesie, chciałbym zapytać, które elementy tej historii uznaje Pan za najbardziej motywujące i jak mogą one zainspirować przyszłych przedsiębiorców?

Edmond Eisenberg: Droga mojego ojca do stworzenia marki EISENBERG Paris była pełna wyzwań i niespodziewanych zwrotów akcji. Urodził się w komunistycznej Rumunii, a w wieku 13 lat, razem z rodziną, wyemigrował do Włoch, przerywając naukę w szkole. Tam zatrudnił się w małych warsztatach,  gdzie po raz pierwszy zetknął się z estetyką i sztuką, w tym także z restauracją dzieł sztuki. Tam pierwszy raz poznał, czym jest prawdziwe piękno.  

Te działania zaprowadziły go do branży mody, bowiem w wieku 21 lat został projektantem. Nie  tylko projektował dla innych marek, ale również tworzył modę na dużą skalę. Rozumiał możliwości  rozwoju handlu na poziomie przemysłowym, pomagając budować całą branżę w regionie, który był bardzo biedny. Równocześnie, odnosząc sukces w sektorze mody, podjął przedsiębiorczą działalność w Stanach Zjednoczonych, gdzie rozwijał sztuczną inteligencję oraz pracował nad powstaniem pierwszych laptopów. Zawsze fascynowała go zarówno technologia, jak i piękno, które chciał połączyć. 

To wszystko doprowadziło go do stworzenia własnej marki. Nie chciał pracować dla innych, ale  pod własnym nazwiskiem. To był swego rodzaju akt odwagi, bowiem wiele marek do dziś używa wymyślonych nazw, nie nazwisk twórców co stanowi dużą odpowiedzialność wobec konsumentów. Tak właśnie powstała marka EISENBERG Paris. 

Gdybym na podstawie tej historii miał wskazać wytyczne dla młodych przedsiębiorców, powiedziałbym im: nie poddawaj się, bądź wytrwały, szczery i moralny. Niestety, apetyt na sukces  często prowadzi ludzi na bardzo złą drogę. Stąd moralność, etyka, szczerość w dążeniu do celu i unikanie oszustw są kluczowe. Bycie pasjonatem jest proste, ale nieoczywiste. W rzeczywistości to  bardzo złożone i niekończące się dążenie w życiu do celu. 

José & Edmond Eisenberg. Po lewej młodszy uśmiechnięty mężczyzna w białej koszuli i czarnej marynarce. Obok po prawej stronie siedzi starszy, siwy uśmiechniety mężczyzna, również ubrany w białą koszulę i czarną marynarkę.
José i Edmond Eisenberg wspólnie pracują nad sukcesem rodzinnej marki EISENBERG Paris.

Wraz z ojcem stworzyliście niezwykle silną markę rodzinną. Często podkreśla Pan, jak ważna  jest dla Pana relacja z ojcem. Czy różnica wieku i dynamika rodzinna stanowią wyzwanie w  prowadzeniu wspólnego biznesu?  

Jestem optymistą, dlatego zawsze widzę szklankę jako do połowy pełną, a nie pustą. Rozumiem, że dla niektórych może to być wyzwaniem. Jednocześnie wiem, że miałem ogromne szczęście w  relacji z moim ojcem. Zawsze starał się mnie prowadzić, jednak nie przez dawanie mi gotowych 

rozwiązań. Oczywiście, uczył mnie, ale głównie przez rozmowy. Nigdy nie dawał mi lekcji dla  samej zasady – zamiast tego, dzielił się swoimi doświadczeniami. Jednocześnie zawsze szanował moje pomysły, wizje i sugestie. Stworzyliśmy silną więź opartą na komunikacji. Cały mój rozwój przy nim opierał się na dialogu i za tę możliwość jestem mu ogromnie wdzięczny. 

Przez lata wspólnej pracy ta relacja ewoluowała, a my bardzo się w niej rozwinęliśmy. Jestem  niezwykle dumy, że udało nam się stworzyć tak wyjątkową więź. To nie jest coś, co spotyka każdego. 

Co dla Pana oznacza bycie dobrym liderem? Czy podejście Pana ojca do prowadzenia biznesu  jest dla Pana głównym wzorcem, czy też wprowadza Pan własne, nowatorskie rozwiązania?  

Nie lubię słowa “lider”. Zdecydowanie wolę pojęcie jednoczenia ludzi. Oczywiście, to słowo  istnieje w słowniku, ale nie podoba mi się sama idea… W moim rozumieniu nie chodzi tu o  dosłowne prowadzenie, ale o jednoczenie ludzi i angażowanie zespołów, aby wspólnie iść naprzód.  

Jeśli jednak miałbym wskazać cechy takiego „lidera”, byłby to ktoś pełen szacunku, kto potrafi podejmować decyzje kiedy trzeba, niezależnie od tego, czy są one trudne, czy nie. W końcu chodzi  o to, aby robić to dla wyższego celu, a nie z powodu ego. Dobry lider to ktoś, kto ma odwagę i  przede wszystkim umie angażować zespoły wokół siebie. To ktoś, kto naprawdę wie, jak jednoczyć ludzi.  

Czy jestem podobny do mojego ojca? Z pewnością dzielimy wiele wspólnych wartości, bo to on  mnie wychował, a ja jestem jego synem. Z drugiej strony, mam też świadomość, że różnimy się, bo  jestem odrębną osobowością. Nie chcę być jedynie kopią mojego ojca. Widzę wielu ludzi, którzy  starają się być jedynie cieniem swoich rodziców, tracąc własną tożsamość. Są też tacy, którzy z  powodów ambicjonalnych odrzucają wszystko, co osiągnęli ich rodzice, wchodząc w wieczny bunt i negację.  

Ja staram się znaleźć złoty środek. Szanuję wartości, które przekazał mi ojciec, ale jednocześnie  rozwijam swoją własną osobowość. Należę do innego pokolenia, mam inne doświadczenia i własne  pomysły. Może mój sposób komunikacji różni się od jego, ale nasz cel pozostaje ten sam: dobro  marki i wspólne dążenie do postępu. Choć nasze metody mogą się różnić, najważniejsze wartości –  te związane z człowieczeństwem – są niezmienne.

Państwa firma wyróżnia się na rynku tym, że kładzie ogromny nacisk na badania naukowe, których waga jest przekładana ponad działania marketingowe. Co skłoniło Państwa do takiego podejścia i czy nie obawia się Pan, że może to ograniczyć potencjał rozwoju marki? 

W dzisiejszym cyfrowym świecie konsumenci nie są już naiwni. Można sprzedać im kiepski  produkt raz czy dwa, ale współczesny konsument jest wyedukowany i świadomy. To brak szacunku myśleć, że dobry marketing wystarczy, by wprowadzać ich w błąd. Powinniśmy zadać sobie pytanie ile razy ktoś będzie kupować produkt, który nie spełnia oczekiwań? Zwłaszcza teraz, gdy  negatywne opinie rozprzestrzeniają się w mgnieniu oka.

Brak skupienia na działaniach marketingowych z pozoru może ograniczać nasze możliwości,  jednak warto podkreślić, że nasz rozwój jest bardziej organiczny. Może wolniejszy, ale  zdecydowanie zdrowszy, ponieważ osoby, które odkrywają produkty EISENBERG Paris, wiedzą, że za nimi  stoi niezwykła jakość, badania, rozwój i innowacje. Ostatecznie nie będą rozczarowane, ani narażone na reakcje alergiczne. Wszyscy słyszeliśmy o skandalach związanych z markami, które nagle osiągnęły ogromny sukces. Aby zyskać autorytet naukowy w oczach konsumenta, potrzeba badań, czasu itp. Nasza marka pojawiła się na rynku  dopiero 15 lat po zakończeniu badań. Nie odważyliśmy się wejść na rynek wcześniej, ponieważ chcieliśmy mieć pewność, że produkty są przełomowe i przede wszystkim  bezpieczne. Kwestia bezpieczeństwa była dla nas kluczowa. Takie podejście w pewnym stopniu może nas ograniczać, ale jako rodzinna marka mamy długoterminową wizję, nie kierujemy się szybkim, krótkoterminowym zyskiem.

EISENBERG Paris to niezależna firma rodzinna o ugruntowanej pozycji na rynku. Jak Państwo radzicie sobie w konkurencyjnym świecie dominowanym przez duże korporacje kosmetyczne? Czy utrzymanie unikalnej pozycji na rynku wymaga ciągłej walki, czy raczej  polega na konsekwentnym podążaniu własną drogą?

To bardzo trudne, ale wierzymy w to, co robimy. Bardzo blisko współpracujemy z naszymi  partnerem w Polsce –  Sephorą, z którą mamy wyłączną umowę i jesteśmy z niej bardzo dumni. Nasza współpraca trwa już prawie 25 lat – w tym roku Sephora świętuje swoje 25-lecie, a my świętujemy z nimi prawie 24 i pół roku wspólnej drogi. Kluczem do naszego sukcesu jest bliska współpraca z partnerami, takimi jak Sephora, oraz zaangażowanie w budowanie relacji z każdym Klientem.  

Choć nie zawsze jest to łatwe, uważam, że zbudowaliśmy już silną reputację i rozpoznawalność marki. Korzystamy z wielu narzędzi, by dotrzeć do konsumentów – prasa, wydarzenia, rekomendacje – jednak ostatecznie to produkt mówi sam za siebie. Współczesny konsument szuka produktów, na których może polegać. Tak, to wyzwanie, ale wytrwałość i konsekwencja są kluczowe.

Jaki produkt marki EISENBERG Paris poleciłby Pan osobie, która chce po raz pierwszy doświadczyć skuteczności produktu oferowanego przez Państwa markę?

Nie da się odpowiedzieć jednoznacznie. Warto jednak zaznaczyć, że stworzyliśmy różne produkty nie tylko po to, by mieć szeroki asortyment, ale także by móc zaspokajać jak najszerszą gamę potrzeb. Każdy z nas ma inne potrzeby, gusta i preferencje – dlatego właśnie stawiamy na szeroką, spersonalizowana ofertę.

Chcąc dobrać odpowiedni produkt, zapytałbym co lubisz, czego oczekujesz. Warto, abyś wyraziła swoje potrzeby, ponieważ to, co myślisz, że jest potrzebne, może nie zawsze odpowiada rzeczywistości. Kluczowe jest zaangażowanie w tę rozmowę.  

Oczywiście, mamy produkty, które odpowiadają bardziej ogólnym potrzebom, ale zrozumienie tych specyficznych wymaga indywidualnego podejścia. Dlatego mamy dedykowaną obsługę Klienta, która specjalizuje się w personalizacji urody i ekspertyzie online. Posiadamy również ekspertów w sklepach oraz opracowane programy, które umożliwiają nam regularny kontakt z każdym Klientem, aby jak najlepiej sprostać ich oczekiwaniom.

Edmond Eisenberg o podejściu o luksusu oraz aktualnych trendach na rynku kosmetycznym

Czy podejście do luksusu zmieniło się w ostatnich latach?  

Nie jestem fanem słowa „luksus”, ponieważ jest ono bardzo nieprecyzyjne. Luksus może oznaczać różne rzeczy – czas, podróże, czy wolność, która jest jednym z największych luksusów. Jako ludzie lubimy sobie dogadzać, a nasze wyobrażenie luksusu może się różnić. W przeszłości mówiło się o „cichym luksusie”, co wskazuje na subtelność i dyskrecję. Jednak klasyfikowanie czegoś jako luksusowe lub niedostrzegalny luksus wprowadza pewną sprzeczność w podejściu.  

Zmiany są widoczne. Luksus stał się bardziej pożądany, a marki luksusowe zyskują na znaczeniu. Wydaje się, że rynek masowy ustępuje miejsca produktom ekskluzywnym. Mimo tych zmian, pozostajemy wierni naszej filozofii, która skupia się na dobrostanie. Chcemy, aby nasze produkty  przynosiły ludziom przyjemność i poprawiały ich samopoczucie.

Obserwujemy rosnące zainteresowanie kosmetykami wśród pokolenia Alfa. Jakie działania  podejmuje Państwa marka, aby sprostać potrzebom tej młodej grupy konsumentów? Czy  planują Państwo wprowadzić specjalne linie produktów skierowane do nastolatków?  

Nie chcemy być aktywnymi uczestnikami w promowaniu takich trendów, ponieważ jest to bardzo niebezpieczne. Rozumiem, że współczesna młodzież dojrzewa szybciej, ale uważamy, że to nie jest moment, w którym powinniśmy kierować do nich pełnoprawne oferty kosmetyczne. Dzieci w wieku 10-14 lat mają specyficzne potrzeby związane z dojrzewaniem, często wymagające  produktów o charakterze medycznym. Nasza marka specjalizuje się w eksperckich produktach high-tech obejmujących pielęgnację skóry, makijaż, ochronę przeciwsłoneczną i kolekcje zapachów, zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn, a wejście w obszar kosmetyków dla nastolatków z problemami skórnymi byłoby rozszerzeniem naszej działalności o zupełnie inną dziedzinę. Chcielibyśmy pozostać wierni naszej specjalizacji i skupić się na dostarczaniu produktów najwyższej jakości dla naszych dotychczasowych Klientów. 

Jako marki mamy obowiązek dbać o dobro konsumentów, w tym także najmłodszych. Rozumiem, że młodzi ludzie chcą wyglądać dobrze i czuć się pewnie w swojej skórze. Jednak zbyt wczesne wprowadzanie ich w świat zaawansowanej pielęgnacji, która często opiera się na składnikach, które w pierwszej fazie pielęgnacji dają skutki uboczne, może przynieść więcej szkody niż pożytku. Podobnie jak nie podajemy dzieciom alkoholu, tak nie powinniśmy stosować na ich delikatnej skórze substancji, które mogą ją podrażnić lub uszkodzić. Uważam, że musimy jasno określić granice i chronić młodych konsumentów przed potencjalnymi zagrożeniami. Choć może to być niepopularna opinia, zdrowie dzieci jest dla mnie priorytetem.

Sztuka, tak jak i technologia od zawsze były obecne w Pańskim życiu, zwłaszcza dzięki pasji Pana ojca. Słyszałam, że jest Pan kolekcjonerem sztuki. Jak ta pasja kształtuje Pana podejście do tworzenia produktów kosmetycznych? Jakie wartości estetyczne i innowacyjne stara się Pan przełożyć na swoją markę?

Uważam, że zdolność do dostrzegania piękna w prostych rzeczach jest niezwykle ważna. Nie trzeba  być kolekcjonerem sztuki, by doświadczać jej wpływu. Wystarczy zatrzymać się na chwilę i podziwiać obraz malowany przez uliczną artystkę. To właśnie te małe, codzienne inspiracje  kształtują nas i pozwalają docenić wartość emocji. Dla mnie sztuka to nie tylko dzieła wiszące w galeriach, ale wszystko to, co porusza nasze serca i dusze. Bycie wrażliwym na piękno jest  prawdziwym luksusem w dzisiejszym świecie.  

Jako marka, chcemy wykraczać poza zwykłą sprzedaż produktów. Chcemy tworzyć coś wyjątkowego, co inspirowałoby naszych Klientów i wzbudzało w nich pozytywne emocje. Moja pasja do sztuki pozwala mi na przeniesienie tych emocji do naszych produktów. Nie chcemy być postrzegani jedynie jako firma, ale jako marka, która tworzy nie tylko rzeczy, ale także doświadczenia. To właśnie ta kreatywność i wrażliwość wyróżniają nas na rynku.

Jose i Edmond Eisenberg stoją za marką EISENBERG Paris. Dwóch meżczyzn trzymających się za dłoń, na tle obrazu. Starszy meżczyzna w białej koszuli i czarnej marynarce stoi trzymając dłoń na ramieniu młodszego mężczyzny, króty siedzi przy biurku. Młodszy, uśmiechnięty mężczyzna z zatostem trzyma dłoń na ręce starszego mężczyzny.

Jak scharakteryzowałby Pan profil polskiego klienta?

Polscy konsumenci to wyjątkowa grupa odbiorców. Charakteryzują się dużą świadomością, wymagają jakości i są niezwykle lojalni wobec swoich ulubionych marek. Ich podejście do  zakupów jest przemyślane i świadome, co wynika z bogatej historii oraz doświadczeń.  

Zauważyłem, że Polacy często porównują różne produkty, analizują ich skład i szukają najlepszego stosunku jakości do ceny. To podejście jest zupełnie inne niż na niektórych innych rynkach, gdzie konsumpcja jest bardziej impulsywna. 

Można powiedzieć, że polscy Klienci są bardziej świadomi swoich potrzeb i oczekują produktów, które nie tylko dobrze wyglądają, ale także są trwałe i funkcjonalne. To z pewnością wyróżnia ich na tle innych konsumentów.  

Cenię sobie takie podejście, ponieważ jako marka staramy się tworzyć produkty, które spełniają wysokie oczekiwania Klientów. Chcemy, aby nasi konsumenci czuli się zadowoleni z wyboru i korzystali z naszych produktów przez długi czas.

Jakie są zatem Państwa plany dotyczące dalszego rozwoju w tym regionie?

Od prawie ćwierć wieku nasza marka jest w Polsce związana wyłącznie z Sephora. To długofalowe partnerstwo przyniosło obu stronom wiele korzyści. Jesteśmy niezwykle dumni z tego, co wspólnie osiągnęliśmy i planujemy dalej umacniać tę relację, dostarczając innowacyjne produkty zarówno obecnym, jak i nowym Klientom Sephora.

Przeczytaj również: Rozmowa z Anną Halarewicz, jedną z najpopularniejszych ilustratorek mody w Polsce

REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
REKLAMA
noSlotData
noSlotData
noSlotData
REKLAMA
noSlotData

Newsletter

FASHION BIZNES