Rysuje współczesne dziewczyny, rozśmiesza nas do łez, skłania do refleksji, a czasem sprawia, że mamy ochotę przybić jej piątkę za to, że słowa jej bohaterki są tymi, które spokojnie mogłyby wyjść z naszych ust. Magdalena Danaj, autorka popularnych Porysunków, na swoim fanpage’u (który polubiło już ponad 120 tysięcy użytkowników!) przekonuje swoje rówieśniczki, że nie muszą od rana do wieczora wyglądać na zrelaksowane i wypoczęte, mogą czasem ponarzekać i pozwolić sobie na bycie niezdecydowaną. Bohaterki Porysunków obgadują, szukają miłości, piją, przeklinają, a przy tym są absolutnie urocze i autentyczne.
Z Magdą rozmawiam o inspiracjach do jej ilustracji, najważniejszych zleceniach, a także dowiaduję się, co artystka ogląda, gdy zbliża się zima.
Skąd czerpiesz inspiracje do Porysunków? To odzwierciedlenie Ciebie, Twoich przyjaciółek, osób usłyszanych w tramwaju?
Wszystko naraz i z osobna. Nie można stworzyć niczego, co byłoby oderwane od rzeczywistości, wszystko bowiem ma w niej korzenie. Natomiast to, w jakim stopniu jest to podkręcone, zmienione, przefiltrowane i w końcu – przełożone na język rysunku, to inna sprawa. Nigdy sytuacja na moich rysunkach w stu procentach nie jest rzeczywistością. To, co się wytwarza w realu musi zostać przełożone na o wiele prostszą i uniwersalną formę bez znajomości kontekstu.
A pomysły? Pod każdym Twoim wpisem na Facebooku pojawia się sporo komentarzy. Zdarza Ci się, że obca osoba podsunie Ci jakąś myśl do wykorzystania?
Bardzo często dostaję wiadomości, w których otrzymuję przepis na „genialny rysunek”. Bo ktoś coś powiedział, ktoś ma przyjaciółkę, która coś śmiesznego wymyśliła. Ale jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się z tego skorzystać. Po pierwsze dlatego, że lubię w stu procentach podpisywać się pod swoimi pracami, a po drugie dlatego, że tak jak mówiłam wcześniej, te wszystkie anegdoty są zabawne dla tych, którzy w nich uczestniczą. Dla ludzi z boku już raczej nie. Poza tym staram się, żeby w rysunkach było i zabawnie i refleksyjnie. Ale zdarza się też bardzo często, że ktoś niechcący powie coś, napisze, co momentalnie zapala we mnie lampkę.
Kiedyś powiedziałaś w wywiadzie: To bardzo trudne być stale zabawnym i spodobało mi się to zdanie. Ale tak sobie myślę, że trudno być też stale czarującą, w dobrym humorze, z idealnie ułożonymi włosami i pomalowanymi paznokciami. Czasy Seksu w Wielkim Mieście już minęły, teraz wolimy autentyczne Dziewczyny Leny Dunham. Parcie na bycie idealną już przeminęło? Mamy do siebie większy dystans? Twoje rysunki cieszą się taką popularnością, bo miło zobaczyć, że nie tylko my mamy problemy finansowe, nie wiemy co chcemy robić w życiu i lubimy pomarudzić?
Nigdy nie marzyłam nawet o byciu idealną. Wręcz przeciwnie. Wiem, że w ułomnościach, w rysach na pograniczu chaosu i kompletnego bałaganu jest jakaś większa moc niż w pozornie uporządkowanym świecie pensjonarek. Uwielbiam Dziewczyny, chociaż lata spędziłam też na oglądaniu Seksu w Wielkim Mieście. Dziewczyny chcą być piękne i mieć buty za setki dolarów, ale chcą też wiedzieć, że jak wyją w poduszkę przez tydzień i mają kołtuna wielkości gniazda bociana na głowie, to to też jest naprawdę ok.
Obecnie możemy kupić koszulki, torby i inne akcesoria z Twoimi grafikami. Kiedy Twoja pasja przerodziła się w biznes?
Wtedy, kiedy zaczęłam widzieć zapotrzebowanie. Zajmuję się tym, chociaż chętnie składam działania sprzedażowe na ręce innych. Chcę mieć czas, aby pracować nad kolejnymi projektami, a nie odcinać kupony. Lubię sobie coś opublikować na papierze, mam dużą frajdę z przygotowywania autorskich kalendarzy. Chciałabym robić więcej rzeczy namacalnych, mniej internetowych. Taką mam teraz fanaberię.
Wymyślenie krótkich haseł jest czasem trudniejsze od napisania obszernego eseju. Wykształcenie polonistyczne pomaga Ci w pracy?
Zastanawiałam się nad tym, ale chyba w niewielkim stopniu. Na pewno samo wykształcenie humanistyczne i jego konsekwencje są dla mnie ważne. Jedno jest pewne: z długimi esejami zawsze miałam problem, bo jestem niecierpliwa i bardzo szybko się nudzę, nawet tym, nad czym wymyśliłam sobie, aby pracować. Dlatego krótkie formy są dla mnie naturalnym wyborem, ale powoli dojrzewam do jakiegoś sensownego albumu.
A propos papieru. Tworzysz też plakaty koncertów, ilustracje dla różnych magazynów, Twoje rysunki zdobiły między innymi „Bluszcz” czy „Przekrój”. Czy było jakieś zlecenie, które szczególnie utkwiło Ci w pamięci? Może przysporzyło jakiś trudności albo było wyjątkowo przyjemne?
Myślę, że najbardziej utkwiła mi w pamięci praca nad okładką z Amy Winehouse, którą zrobiłam zaraz po jej śmierci. Uwielbiałam Amy i zarazem nie mogłam znieść tego, co się z nią dzieje. Była to dla mnie bardzo ważna praca.
A co jest najbardziej satysfakcjonujące w Twojej pracy?
Pochwały i uznanie innych są bardzo miłe i ważne, ale bardzo mnie onieśmielają. Najwięcej satysfakcji daje mi sama praca, sam proces tworzenia. A właściwie jego początki, zanim zamienią się w żmudną robotę pełną autopoprawek. Najmilej jest wymyślać. Tworzyć bajki.
Zostańmy chwilę w atmosferze bajek i bujaniu w obłokach. Jakie jest Twoje zawodowe marzenie? Jest jakiś magazyn, a może artysta, szczególnie przez Ciebie ceniony, z którym chętnie nawiązałabyś współpracę?
Bardzo chciałabym wydać pełnometrażową powieść graficzną, a może nawet nie jedną!
Zaczęła się jesień, to wywiad do działu kulturalnego, a poza tym w Twoich rysunkach książki często grają drugoplanową rolę. Co obecnie czytasz albo jaki film poleciłabyś naszym Czytelnikom, w czasie, w którym kołdra jest naszą najlepszą przyjaciółką?
Skończyłam czytać Uległość Houellebecqa i zabieram się za Matkę Makrynę Jacka Denhela. Co do filmów, polecam Młodość, a w domu – do odgrzania, starych, dobrych, serialowych Przyjaciół. Z tym kojarzy mi się zima.
Rozmawiała: Tatiana Zawrzykraj
Rysunki: Magda Danaj/porysunki.com