O marce odzieżowej SHEIN wie już prawie każdy. Poczynając od kilkunastoletnich dziewczynek wchodzących w świat mody, chcących wyróżnić się – aż po największe, światowe nazwiska branży. Jak chińska firma fast -fashion stała się gigantem modowym oraz dlaczego możemy się jej obawiać?
SHEIN znajduje się na rynku już 13 lat, choć o sklepie zrobiło się tak naprawdę głośno w ciągu ostatniego roku/dwóch. Co ciekawe, dość mało wiadomo o powstaniu i zarządzie marki. Na stronie nie ma informacji o kontakcie telefonicznym, czy mailowym z kimkolwiek z rzeczników prasowych SHEIN. Wydawać by się mogło, że firma opiera się jedynie na marketingu w sieci i promowaniu jej przez wszelkiej maści influencerki i celebrytki. Przypomnijmy, że mimo wielu kontrowersji, z marką współpracowały takie osoby jak Madelaine Petsch, Katy Perry, czy Lil Nas X.
Dyskusyjne wybory
Marka posiada setki tysięcy dostępnych w wyjątkowo niskich cenach artykułów. Poczynając od odzieży, przez obuwie, akcesoria aż po dodatki do domu. Tak wielki wybór i „okazyjne” ceny przyciągają klientelę w każdym wieku. Dla kogo więc ‘projektanci’ SHEIN przygotowali naszyjnik ze wzorem swastyki? W 2020 roku jedna z modowych influencerek przypadkowo trafiła na biżuterię dostępną na stronie sklepu. Po udostępnieniu informacji Internet zawrzał, a potencjalni konsumenci zaczęli bojkotować SHEIN. Marka wydała przeprosiny, tłumacząc się, że znak swastyki miał symbolizować szczęście dla wyznawców Hinduizmu i Buddyzmu.
To nie był pierwszy raz kiedy sklep znalazł się w ogniu krytyki. Jakiś czas wcześniej, internauci zwrócili uwagę na sprzedaż przez stronę dywanów, łudząco podobnych do mat modlitewnych wyznawców Islamu. Posiadały one m.in. wzór Al-Kaby, świątyni i sanktuarium w Mekce, najważniejszego miejsca świętego dla Muzułmanów.
Wiele z projektów SHEIN znalazło się na czarnej liście konsumentów. Niektóre na skutek wyjątkowo kontrowersyjnych powiązań, a inne ze względu na ordynarne kopiowanie mniejszych projektantów.
Plagiat goni plagiat
Na stronie SHEIN pojawia się średnio 1000 nowych projektów odzieży każdego dnia. Można tam znaleźć wszystko poczynając od najnowszych krzyków mody, ściągniętych prosto z wybiegów, aż po ubrania sprzed kilku dobrych sezonów. Wiele z nich łudząco przypomina, ubrania dostępne od największych domów mody. Lecz kwestia kopiowania produktów z wyższej półki już od lat jest szerzona przez sieciówki. SHEIN idzie o krok dalej, odszukując unikatowe projekty mniejszych projektantów, kopiując je w skali niemal 1:1. Jest to aktualnie zmora wielu początkujących artystów, którzy chcąc wybić się w branży, muszą dodatkowo walczyć o swoje autorskie projekty!
Mariama Diallo, Bailey Prado, Elexiay, Emma Warren, Elizations, to tylko niektórzy z projektantów i marek, które zostały przez SHEIN okradzione z gotowych prac. Posądzanie o kradzież to już codzienność działania marki, dochodzi do tego także nieetyczna sprzedaż po najniższych kosztach.
Kto naprawdę za to płaci?
SHEIN zachwyca cenami – rozpoczynającymi się od 4$. 10$ za bluzkę? 20$ za płaszcz? To realia strony które najchętniej przyciągają nowych kupujących. Zdjęcia towarów robione wyjątkowo profesjonalnie, ubrania wydające się jakościowe i unikatowe. Czysta obłuda. Nie przypadkowo ceny są tak niskie. Odzież, obuwie, dodatki są tworzone z najtańszych i najgorszych jakościowo materiałów – poliester, nylon oraz wszelkie tworzywa syntetyczne. Dochodzi także do tego często słabe wykonanie, widoczne szwy, niedokończenia. Zamawiane towary często dochodzą brudne, lub w brudnych pakunkach.
Myśląc o produkcji tak tanich i słabych jakościowo rzeczy, rodzi się pytanie – kto to robi?
Większość produktów takich marek jak SHEIN powstaje w wielkich fabrykach w Chinach, Bangladeszu czy Indiach. Jest to czysty wyzysk na biednych ludziach, którym za ciężką pracę płaci się grosze. Nie istnieją tam prawa pracownicze, oraz nie dba się o higienę pracy. Warunki w których pracują ludzie wpływają bezpośrednio na jakość tworzonych wyrobów. Jest to łańcuch mody odpowiedzialnej i zrównoważonej – mody której SHEIN nie zna.
Liczy się ilość a nie jakość, Liczy się zarobek a nie człowieczeństwo i dbanie o planetę. SHEIN jest wzorcowym przykładem fast fashion – przykładem którego powinniśmy się obawiać i wystrzegać.
Konkurs nieetyczności
Ostatnią kontrowersją, którą może się “pochwalić” chiński gigant jest konkurs SHEINX100KCHALLENGE. Akcja tworzona na wzór “Project Runway” ma w zamiarze wypromowanie młodych projektantów, którzy w 4-odcinkowym programie będą konkurować o 100 tysięcy dolarów. Konkurs sam w sobie nie zaskoczyłby internautów, gdyby nie osobistości, które zdecydowały się współpracować z marką.
Christian Siriano – amerykański projektant, Law Roach – kreator wizerunkowy m.in. Zendayi, Jenna Lyons – założycielka Loveseen, Laurel Pantin – redaktorka InStyle oraz Khloe Kardashian – celebrytka. Wszyscy podpisali się pod akcją jako sędziowie oraz mentorzy, reklamując ją przy tym. Odzew w Internecie był natychmiastowy.
Internauci nie kryli zaskoczenia i niechęci w kwestii popierania przez ważne w branży mody osobistości – marki jaką jest SHEIN. Po ilości negatywnych reakcji, większość z wymienionych osób zablokowała opcje komentowania, lub na bieżącą moderowała tą strefę. Jednym z komentarzy, który dało się odnaleźć pod zdjęciem na Instagramie Law Roach brzmiał „Naprawdę cię kocham, ale jestem rozczarowany widząc, jak pracujesz z SHEIN – czy nie jesteś przeciwny ich 1) wyzyskiwaniu pracowników 2) wkładowi w odpady i szkodę dla środowiska 3) kradzieży od projektantów?”
Wyświetl ten post na Instagramie.
Co dalej?
SHEIN jest marką kontrowersyjną, na swój sposób tajemniczą. Jej sposób działania wzbudza negatywne emocje, lecz wciąż operuje ona milionami dolarów, na bieżąco współpracuje z gwiazdami i nadal posiada liczne grono klientów.
Czy kiedykolwiek dowiemy się jak tak naprawdę działają takie machiny? Czy możliwa jest zmiana działania, podejścia do wszelakich kwestii etycznych gigantów fast fashion?
Można by posądzić się o stwierdzenie, że dla tak dużych firm cieżka byłaby transformacja w markę odpowiedzialną i zrównoważoną. Byłoby to dla nich zbyt duże ryzyko, zważając zobowiązania wobec inwestorów, z którymi współpracują, oraz ilość zatrudnionych na całym świecie ludzi.