Na polskim rynku marka Mandel obecna jest od dziewięciu lat. Przez ten okres przyzwyczaiła ona konsumentów nie tylko do jakościowych oraz gustownych projektów, ale również do szczerej proekologicznej polityki. Za jej sukces odpowiada Monika Kalicińska, założycielka i fundatorka. Rozmawialiśmy z nią między innymi o początkach tworzenia biznesu oraz nieoczywistych obowiązkach szefowej marki!
Twoja droga zawodowa zaczęła się od …
Podjęcia decyzji o wyjeździe do Anglii na studia architektury krajobrazu i planowania miast. To tam poznałam podstawy projektowania, nauczyłam się obsługiwać programy projektowe, które służą mi do dziś.
Kolejnym bardzo ważnym krokiem były praktyki i praca w renomowanej szwajcarskiej firmie Vogt Landscape Architects, później praktyki w firmie zajmującej się wizualizacjami 3D, a na koniec realizacja magisterki w Kopenhadze. To tam zaczął kształtować się mój gust. Bliski kontakt z osobami z branż architektury i designu, moje obserwacje ludzi na ulicach, sposób spędzania wolnego czasu, tzw lifestyle – to wszystko otworzyło mi oczy i mocno wpłynęło na myślenie o tym, jak projektować, żeby było nie tylko ładnie, ale też i wygodnie. Bez względu na dziedzinę projektowania.
Samo zderzenie z modą nastąpiło w zasadzie przypadkowo. Od zawsze z tyłu głowy miałam wizję założenia swojej działalności, ale nigdy nie sądziłam, że będzie to ta branża. Zaczęło się od pomysłu na minimalistyczny i funkcjonalny portfel z przyssawkami na telefon (nazwanym później Portphonetką), który wpadł mi do głowy zupełnie przypadkowo podczas rutynowej czynności malowania paznokci z koleżanką. :) Pomysł na tyle przekonał mnie samą, że po wstępnych analizach, znalezieniu dostawców, zrobieniu pierwszego prototypu, stwierdziłam, że warto dla niego rzucić pracę w Szwajcarii i otworzyć własną działalność w Warszawie.
Przeczytaj również: Mandel szuka pracownika. Sprawdź szczegóły!
Portfel na telefon bardzo szybko zyskał swoją popularność, ale wg. otrzymanego feedbacku od klientów – nie miał wystarczająco miejsca na podstawowe kosmetyki czy klucze do domu, dlatego konieczne było zaprojektowanie czegoś większego – i tak powstała pierwsza Mandlowa torebka – Phone Purse, która od 2017 do dziś jest jednym z naszych bestsellerów.
Najlepszy i najgorszy moment w Twojej karierze to …
Najlepszy – z takich najświeższych – przeprowadzenie rebrandingu i otwarcie 3 miesięcznego pop up’u na pl. Trzech Krzyży. Siłami bardzo małego teamu zrobiliśmy wszystko na miarę europejskich standardów. To dało nam sporego kopa, poczucie spełnienia i świadomość, że sky is the limit. :)
Najgorszy – wypalenie, do którego sama się doprowadziłam. Brak dalszych perspektyw, brak sił na jakiekolwiek działania, poczucie ogólnej beznadziei. Stan, z którego ciężko jest wybrnąć przez wiele miesięcy. Cenna lekcja na przyszłość, dzięki której wiem, że warto czasem odpuszczać.
Czego o Twojej pracy nie wiedzą inni ?
Że za wieloma projektami, które ujrzały światło dzienne, zamiast 20/30-osobowego teamu stały 2-3 osoby. :) Również, że jest to zawód, który na początku wymaga bardzo dużej wszechstronności, ogromnej motywacji, wytrwałości i samozaparcia. Zakładając markę z prywatnych pieniędzy, bez żadnych znajomości w branży, musisz liczyć się z tym, że przez wiele miesięcy nic ciekawego się nie wydarzy. Jednocześnie nie zapominając o tym, że cały czas trzeba iść do przodu.
Zanim zatrudniłam właściwe osoby na właściwe stanowiska, wszystko było na mojej głowie. Począwszy od kwestii finansowych, przez projektowe, graficzne, po sprzedażowe. To wszystko dawało ogromną satysfakcję, jednak niejednokrotnie było to za dużo jak na jedną osobę. Trzeba było nauczyć się odpuszczać, odpoczywać i oddelegowywać. Moja praca jest bardzo zróżnicowana i za to ją kocham. Codziennie spotykam jakieś nowe wyzwania. Nie zawsze są przyjemne, często muszę robić rzeczy których nie lubię, ale przynajmniej coś się dzieje. Codziennie uczę się czegoś nowego a to jest bardzo ekscytujące.
Co byłoby dla Ciebie zawodowym spełnieniem marzeń ?
Myślę, że nie musimy tu mówić o przyszłości. Już czuję się zawodowo bardzo spełniona. Przede wszystkim robię to co lubię, czyli tworzę na wielu poziomach – projektuję, wymyślam i monitoruję koncepty sesji lub kontentu, uczestniczę w procesach produkcyjnych, dbam o rozwój naszej szwalni – i mogę z tego żyć. Planując swoją karierę w wieku dwudziestu paru lat głównym założeniem było to, żeby móc się utrzymać z tego co lubi się robić wciąż się rozwijając. I chyba to już mogę odhaczyć. :) Oczywiście nadal marzę o kilku większych współpracach, ale traktuję je bardziej jako biznesowe cele do osiągnięcia niż miara sukcesu lub zawodowego spełnienia.
Cechy, które powinna mieć osoba, która chciałaby podążać Twoją drogą to …
Samozaparcie, decyzyjność, wszechstronność, przedsiębiorczość, pewność siebie, optymizm, systematyczność, sumienność, a przede wszystkim pasja, wytrwałość i potrzeba parcia do przodu/rozwoju osobistego.
Przeczytaj również: K(B)ariery: Julia Dyzio “To, co widać na Instagramie, to tylko niewielki fragment mojej codziennej pracy”
Kim byś była, gdyby nie to co robisz teraz …
To trudne pytanie. Delikatnie kojarzy mi się z efektem motyla albo filmem Sliding Doors. Pewnie scenariuszy mogłoby być tysiące. :) Podejrzewam jednak, że prowadziłabym swoje biuro projektowe jako architekt krajobrazu albo pracowałabym nad rozwojem jakiejś aplikacji czy innowacyjnych rozwiązań. Zawsze staram się mieć otwarty umysł, często szukam rozwiązań różnych problemów – to jest coś, co od zawsze mnie kręciło. Nikt też nie powiedział, że to się jeszcze nie wydarzy! :)
Zdjęcie główne: mat. prasowy