REKLAMA

Czy targi modowe organizowane w galerii handlowej mają sens?

REKLAMA

Pierwszą edycję targów Polfash Bramee (Polish Fashion Brand Meeting) zrobili trzy lata temu. Od początku założyli, że będzie to wydarzenie na wysokim poziomie, wyróżniające się m.in. dedykowanymi, miedzianymi stoiskami stworzonymi specjalnie na potrzeby targów oraz ograniczoną liczbą starannie wyselekcjonowanych marek i twórców. Na kilka dni przed organizacją czwartej edycji Polfash Bramee w Galerii Bałtyckiej w Gdańsku, twórcy targów, Dorota i Kacper Cząstka ze studia kreatywnego HIDAY mówią, że tworzone przez nich wydarzenie ma coraz bardziej rozpoznawalną markę zarówno w branży, jak i wśród mieszkańców Trójmiasta. Koncept został zauważony, i w tym roku targi Polfash Bramee odbędą się także w Szczecinie w Galerii Kaskada.

Pomysł organizacji targów pojawił się pięć lat temu. Zauważyliśmy, że wartościowe, na wysokim poziomie wydarzenia modowe odbywały się głównie w Warszawie. Zamarzyliśmy, by tego typu imprezę zorganizować w Trójmieście. Uznaliśmy, że odpowiednim, choć nieco przekornym do tego miejscem, będzie galeria handlowa. Pomysł spotkał się z zainteresowaniem ze strony Galerii Bałtyckiej – tłumaczą. Bardzo się cieszę, że po raz kolejny możemy gościć u siebie polskie marki, które na co dzień są dostępne przede wszystkim w Internecie. Chcemy je wspierać, a jednocześnie liczymy na efekt synergii, czyli na przyciągnięcie do galerii nowej grupy klientów – mówi Marcin Łukasiewicz, dyrektor Galerii Bałtyckiej.

Dorota i Kacper targi od początku organizowali sami. Oczywiście nie we dwójkę, choć to oni tworzą trzon całego wydarzenia. Dzisiaj działają pod szyldem studia kreatywnego HIDAY, które tworzą razem z Arturem Próchnickim i Pawłem Gajewskim.

Nie ukrywamy, że duży wpływ na charakter targów miała także przychylność dyrekcji Galerii Bałtyckiej.  Zaufali nam i byli otwarci na nie zawsze standardowe rozwiązania – mówią organizatorzy.

Targi Polfash, Fot. mat. prasowe
Targi Polfash, Fot. mat. prasowe

Od pierwszej edycji targów Polfash Bramee partnerzy wspólnie postawili sobie jasne, bardzo konkretne cele: spójny, konsekwentny wizerunek targów, dedykowane stoiska z miedzi oraz starannie wyselekcjonowani wystawcy. Wydarzenie ma unikatowy charakter przede wszystkim ze względu na jego lokalizację. Jak się okazuje, nie było to łatwe przedsięwzięcie, niektóre powiodły się, a z innych trzeba było zrezygnować. Czymś, co od początku organizowania targów miało je wyróżniać i podkreślać ich wyjątkowy charakter są specjalnie zaprojektowane stoiska wykonane z miedzi. Koncept był taki, że sceneria ma być wyjątkowa, dostosowana do wystawców i ich charakteru. Chcieliśmy dać im produkt wyjątkowy. To się sprawdziło, zostało docenione i zauważone – opowiadają organizatorzy. Nie sprawdził się natomiast pomysł, by stoiska odwrócić do wewnątrz, tworząc w ten sposób miejsce wyjątkowe, ekskluzywne. Reakcje były odwrotne od zamierzonych. Ludzie bali się wchodzić do środka, myśleli, że to wydarzenie całkowicie zamknięte, bez możliwości wstępu. Zdarzały się nawet pytania do wystawców o to, czy można wejść do środka. Szybko więc odeszliśmy od tego pomysłu. Teraz stoiska są odwrócone na zewnątrz i to rozwiązanie świetnie się sprawdza.

Targi mody w centrach handlowych budzą wątpliwości u co poniektórych projektantów, bo czy moda niezależna może konkurować z wielkimi, sieciowymi firmami? Okazuje się, że obecność jednych nie wyklucza drugich. Do plusów naszego pomysłu Polfash zaliczamy przede wszystkim dotarcie do szerokiego grona klientów, niekoniecznie na co dzień zainteresowanych polską modą. Również, dotarcie do klientów w ich „naturalnym środowisku zakupowym” i zaoferowanie im dodatkowego produktu. Prezentacja kolekcji będących uzupełnieniem produktów dostępnych w galerii oraz zbliżenie ze sobą światów (czyli młodych polskich twórców i dużych marek), wielu osobom wydają się bardzo odległe. Tymczasem wcale nie musi tak być, w galerii funkcjonują przecież marki (np. Taranko), które zaczynały tak jak nasi wystawcy, dziś są co prawda na nieco innym etapie rozwoju, ale nadal szyją w Polsce. Minusy, chociaż jest ich o wiele mniej, również powstają. Przede wszystkim stereotypowe podejście do wydarzeń organizowanych w galeriach handlowych (często są one postrzegane jako wydarzenia towarzyszące, coś, co dzieje się „przy okazji”). Zdarza się też, że sztandarowy odbiorca marki może nie rozumieć wyboru lokalizacji, uznając ją za zbyt komercyjną – tłumaczą organizatorzy.

Duet Zuo Corp +, Targi Polfash, Fot. mat. prasowe
Duet Zuo Corp +, Targi Polfash, Fot. mat. prasowe

Wśród wystawców są doświadczeni sprzedawcy i znane marki, ale także świeżo upieczeni przedsiębiorcy, którzy dopiero próbują swoich sił na rynku odzieżowym. Organizatorzy targów opiekują się projektantami, rozmawiają z nimi, choć konkretnych wskazówek dotyczących sprzedaży nie dają. Z naszych spostrzeżeń i doświadczeń wynika, że czasem największą przeszkodą, która nie pozwala zwiększyć sprzedaży danej marki jest fakt, że jej twórcy zapominają, że moda to biznes jak każdy inny. I tak jak sprzedawca w butiku jest zazwyczaj uczony, jak podejść do klienta, tak ten dopieszczony produkt młodego twórcy bywa czasem traktowany, jakby miał sprzedać się sam.

Dorota i Kacper sami także tworzą markę modową, są również wystawcami, wiedzą więc, jak sytuacja wygląda od drugiej strony. Zdarza się, że klient, który nie zna produktu, dla którego targi są pierwszym momentem zetknięcia się z marką, wymaga wytłumaczenia jej kontekstu. Z drugiej strony wystawca po dziesięciu godzinach stania i uśmiechania się też jest zmęczony, to jest normalne. Najważniejsze to znaleźć złoty środek.

Targi Polfash, Fot. mat. prasowe
Targi Polfash, Fot. mat. prasowe

Zdarza się, że niektórzy sprzedawcy zakończyli weekend z marnym wynikiem. Takie rozmowy nie są łatwe. Przede wszystkim nie uciekamy przed konfrontacją ze sprzedawcą, który sprzedał niewiele – mówią organizatorzy. Rozmawiamy, analizujemy i wspólnie zastanawiamy się, dlaczego marka czy projektant, który wydał nam się silny, mocny i pasujący do konceptu wydarzenia uzyskał sprzedaż, która go nie zadowala. Z każdej tego typu sytuacji wyciągamy wnioski. To, co naszym zdaniem jest bardzo istotne, to fakt, że my jako organizatorzy targów, od początku do końca ich trwania, jesteśmy na miejscu i jesteśmy do dyspozycji sprzedawców.

Wśród wystawców są takie brandy jak: MISBHV, Zuo Corp+ czy Local Heroes. Obecność popularnych marek to niewątpliwy prestiż dla targów. Te marki w swoją obecną pozycję włożyły bardzo ciężką pracę, są popularne i rozpoznawalne nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Jesteśmy dumni z tego, że zgadzają się z nami współpracować. Nie znaczy to jednak, że pozostali wystawcy są mniej ważni czy mniej prestiżowi. Podczas targów funkcjonuje maksymalnie 20 stoisk, każda marka jest więc starannie wyselekcjonowana, a jej udział w wydarzeniu mocno przemyślany. Organizatorom nie zdarzyło się zaprosić marki, której produktów nie znają. Przed pierwszą edycją targów specjalnie jeździli na wydarzenia branżowe, żeby poznać wystawców, których chcieli zaprosić do współpracy. Przed ostateczną decyzją chcieli zobaczyć ich produkt na żywo, dotknąć go, obejrzeć. Do dziś do selekcji marek obecnych na targach przykładają bardzo dużą wagę. Ale oczywiście to te najbardziej znane i popularne marki szczególnie mocno przyciągają ludzi. To cieszy Dorotę i Kacpra, bo daje szansę pokazania także innych brandów.

Zapraszamy na wydarzenie już w ten weekend: 2 i 3 kwietnia w Galerii Bałtyckiej.

Polfash 4

Rozmawiała: Urszula Wiszowata

REKLAMA
REKLAMA

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tagi
REKLAMA
REKLAMA

Newsletter

FASHION BIZNES